Przedziwne porwanie. Wzięli zakładnika i za jego uwolnienie chcieli 200 złotych

Czytaj dalej
Fot. Artur Drożdżak
Artur Drożdżak

Przedziwne porwanie. Wzięli zakładnika i za jego uwolnienie chcieli 200 złotych

Artur Drożdżak

Damian i Konrad przed tarnowskim sądem odpowiadali za wzięcie zakładnika, by wymusić od jego rodziny 200 zł i porcję narkotyków. Skończyło się surowymi wyrokami.

Kłopot z narkotykami
Mateusz to nie był grzeczny chłopak, ale młody człowiek, który od 13 roku życia miał problem z narkotykami. Brał je bez umiaru, pogubił się i dlatego wylądował w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym (MOW) w Mszanie Dolnej, gdzie było wielu takich jak on rozbitków życiowych.

Chyba towarzystwo i warunki niezbyt mu tam odpowiadały, bo z MOW uciekał aż 18 razy. Tam również poznał Jakuba, który też nie stronił od niedozwolonych substancji. Już na wolności odnowili kontakt w listopadzie 2020 r. Jakub pojawił się wtedy z trzema kolegami w domu Mateusza pod Myślenicami. Towarzyszył mu Rafał U. ps. Rolnik, Konrad oraz Damian, do którego zwracali się Diabeł. Wszyscy byli zainteresowani kupnem narkotyków, a Mateusz miał być pośrednikiem w dotarciu do dilera. Ekipa przyjechała nie swoim autem, potem już z Mateuszem wybrała się do kolejnej wypożyczalni samochodów i wybrała pojazd marki Renault trafic.

Potem panowie odwieźli Mateusza do domu, a on wysiadając z ich auta zabrał wagę jubilerską należącą do Konrada, jak się potem okazało to był poważny błąd, który potem zaowocował fatalnymi konsekwencjami. Zaczęło się od tego, że kilka dni później ekipa poszukująca narkotyków znów zjawiła się w domu Mateusza. Pytała o zabraną z auta wagę elektroniczną, bo Konrad ukrył w niej klucz. Jego odzyskanie to była ważna dla niego sprawa.

Padły obietnice, że po śmierci zwłoki Mateusza wrzucą do stawu z chemikaliami, a przejeżdżali obok zakładów Azotowych w Tarnowie

- Wagi już nie mam - oznajmił Mateusz i pokrętnie tłumaczył, że przekazał ją znajomemu z tej samej co on miejscowości. Ekipa od narkotyków nie kryła, że ma wrogie zamiary, dzwoniła też do brata Mateusza i jasno wyraziła swoje stanowisko w sprawie wagi.
- Po prostu zabijemy Mateusza, jeśli ona się nie odnajdzie - zagrozili.

Wyprawa do Sącza

Dobrowolnie wsiadł do ich auta i razem z nimi szukał zaginionej wagi, ale efektu nie było. Byli zdenerwowani, potrzebowali czegoś ma uspokojenie i Mateusz, by załagodzić sytuację zaproponował wyprawę do Nowego Sącza, gdzie miał dilera i obiecane narkotyki na kredyt. Ekipa przystała na taką propozycję. Mateusz od swojego dłużnika wziął 50 zł na wyjazd, od brata Przemka kolejne 100 zł na paliwo, jedzenie i tytoń.

- Mateusza odwieziemy do domu, gdy załatwimy w Sączu nasze sprawy

- zapowiedzieli Przemkowi. Na miejscu byli rano 28 listopada 2020 r., ale jak pech to pech. Mateuszowi nie udało się zdobyć obiecanych „prochów”. Ekipa miała swoje zapasy amfetaminy, ale już się kończyły, a to źle wróżyło. Rosło zdenerwowanie członków wypadu. Konrad i Damian zdecydowali, że wszyscy jadą do Tarnowa i tam się ostatecznie policzą z Mateuszem. Znów padły groźne słowa, że go zabiją. W trakcie jazdy 18-latek płakał, przepraszał za sprawę z wagą i nieudaną próbę zdobycia narkotyków w Sączu.

O tym, że ”Diabeł„ i Konrad nie żartują przekonał się bardzo szybko. Panowie zatrzymali samochód nad Dunajcem, wyciągnęli Mateusza i go pobili.
Jakub i Rafał tylko się przyglądali co się dzieje, ale nie dołączyli do bijących. Potem ekipa kontynuowała jazdę aż do Tarnowa, ale atmosfera zrobiła się niemiła, by nie powiedzieć wroga.

Nóż, broń i groźby

Damian ostentacyjnie bawił się nożem o 18 cm ostrzu, Konrad miał broń krótką, która przypominała pistolet gazowy i groził nią Mateuszowi, przystawiał mu lufę do skroni.

- Strzelę do ciebie jeśli nie dostaniemy pieniędzy i narkotyków. Straciliśmy przez ciebie już dość czasu - nie krył. Padły też obietnice, że po śmierci zwłoki Mateusza wrzucą do stawu z chemikaliami. Mogło coś być na rzeczy, bo akurat przejeżdżali niedaleko Zakładów Azotowych w Tarnowie. Ekipa zaczęła też kontaktować się telefonicznie i poprzez wysyłane sms-y z Przemkiem, bratem Mateusza.

Żądania porywaczy

- On nie wróci żywy do domu, jeśli nie dostaniemy 200 zł i 15-20 gram amfetaminy - zażądali. Padły też groźby, że spalą braciom dom, w końcu wiedzieli, gdzie mieszkają pod Myślenicami. Wyznaczyli czas na spełnienie żądań, termin mijał następnego dnia.
Mateusza pilnowali w centrum miasta w piwnicy należącej do Jakuba przy ul. Starodąbrowskiej, on przynosił tam ubrania i jedzenie. Więziony myślał o ucieczce, ale Jakub ostrzegł go, by tego nie robił. Faktycznie pozbawiony wolności Mateusz przekalkulował, że nie opłaca mu się zwiać z pomieszczenia. Strach przed konsekwencjami był zbyt duży. Co będzie, gdy go złapią?
Sprawcy mieli nóż, pistolet i wrogie zamiary. Mateusz nie znał też Tarnowa i choć raz wyszedł z piwnicy bez dozoru i miał do dyspozycji telefon, to nie zdecydował się na wezwanie pomocy. Brał też narkotyki z członkami ekipy, która pozbawiła go wolności.
Przemek dał znać, że nie przekaże za brata narkotyków i pieniędzy. W odpowiedzi usłyszał, że Mateusza więcej nie zobaczy i idą go zabić. Groźba zabrzmiała poważnie. I faktycznie porywacze zabrali chłopaka na ul. Chemiczną koło Zakładów Azotowych.

Ucieczka w zarośla

Po drodze Konrad wstąpił na komisariat policji, bo musiał się zgłaszać na dozór w innej sprawie. W ustronnym miejscu Mateusz zrozumiał, że robi się niebezpieczne. Prosił, by dać mu jeszcze jedną szansę zdobycia narkotyków i gotówki. Sprawcy wyciągnęli go z pojazdu, a Damian wyjął z futerału nóż i zadał mu dwa uderzenia, poranił go w ramię. Jakub obserwował zajście z auta. Niespodziewanie Mateusz wykorzystał nieuwagę swoich prześladowców i pieszo rzucił się do ucieczki, pokonał wał ziemny i ukrył się w zaroślach. Ekipa jeździła autem po okolicy w poszukiwaniu zbiega, ale w końcu dała za wygraną. Zawiadomiła też Przemka, że brat został wypuszczony wolno w lesie i wróci sam do domu.

Faktycznie zbieg sam dotarł do stróżówki przy Zakładach Azotowych i udało mu się zawiadomić policję o zajściu. Funkcjonariusze zatrzymali wszystkich uczestników porwania, znaleziono nóż i pistolet, a w piwnicy i w aucie śladowe ilości amfetaminy, którą sprawcy i pokrzywdzony zażywali w trakcie tych wydarzeń. Prokurator postawił Damianowi i Konradowi zarzut wzięcia zakładnika oraz próbę jego zabójstwa, oni zaprzeczali.

Wyroki skazujące

Na polecenie kolegów Jakub umył detergentem nóż, którym Damian zadał ciosy Mateuszowi. I z tego powodu miał zarzut utrudniania postępowania karnego oraz udzielenia pomocy Damianowi i Konradowi, bo udostępnił im piwnicę, w której trzymano Mateusza. Dostał wyrok 15 miesięcy więzienia. Sąd Okręgowy w Tarnowie znacznie surowiej potraktował Damiana S. i wymierzył mu 4 lata i 6 miesięcy więzienia, a Konradowi G. 6 lat odsiadki. Ten oskarżony miał jeszcze inne zarzuty, za które został skazany. Wyrok jest już prawomocny.

Artur Drożdżak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.