Ponad 17 tysięcy metrów sześciennych wody wypłynęło ze stawu Zbigniewa Skowrona w Przyborowie. Wraz z nią nieustalona bliżej liczba ryb. Wszystko z powodu przerwania grobli, którą podkopały gryzonie.
W czwartek, jak każdego dnia, Zbigniew Skowron z Brzeska był nad stawem przy granicy Przyborowa i Szczepanowa. Nagle znajomy dał mu znać, że od strony drogi wylewa się woda. - Spodziewałem się niewielkiej dziury, okazało się, że wyrwa ma 6 metrów szerokości - opowiada.
Woda płynęła jak z wodospadu
Natychmiast zadzwonił na numer 112, przyjechało sześć zastępów straży pożarnej: z Brzeska, Przyborowa i Borzęcina Górnego. Nurt był bardzo mocny, bo staw jest położony powyżej drogi. Woda podtopiła jezdnię, blokując przejazd na kilka godzin. Przelewała się na pola oraz do lasu. Ślady mułu wciąż doskonale widać.
- Woda płynęła jak z wodospadu. Nic się nie dało zrobić - opowiada Arkadiusz Ćwioro, świadek.
W sumie lustro stawu o powierzchni 2,5 ha obniżyło się o 70 cm. W zbiorniku było siedem ton karpi, do tego amury, szczupaki, sandacze, sumy. - Wszystko zmarnowane - rozkłada ręce właściciel łowiska. Szkody wycenia wstępnie na 50 tys. zł.
Czytaj więcej i dowiedz się jakie rozwiązania problemu proponuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień