Przychodzi pacjent do lekarza. I czeka
To jeszcze nie dramat, ale liczba chorych rośnie! Na szczęście to nie grypa z wysoką gorączką, ale infekcje paragrypowe, bakteryjne, wirusowe.
I dużo tego! Jak sobie w tej sytuacji radzą włocławskie przychodnie i oddziały szpitalne?
- Mamy o około 50 procent więcej pacjentów, niż zwykle - mówi Anna Królak, kierownik przychodni przy ul. Grodzkiej we Włocławku. - A sądzimy, że najgorsze dopiero przed nami, bo dzieci po zimowej przerwie wróciły do szkół. Wiadomo, że duże skupiska to większe możliwości zakażenia.
Na razie jednak przychodnia przy ul. Grodzkiej radzi sobie. I nie odsyła pacjentów na kolejny dzień. Podobnie jest w poradni dziecięcej przy ul. Mickiewicza. - Rejestrujemy pacjentów na bieżąco, choć czasem trzeba dłużej poczekać - mówi kierownik poradni Wanda Stęk. - Jeśli są odsyłane na kolejny dzień, to dzieci zdrowe, które przychodzą na szczepienia czy bilanse. Dzieci z gorączką są przyjmowane tego samego dnia.
Najgorszy w przychodniach był poniedziałek. Nie tylko dlatego, że sporo dzieci wróciło z ferii zaziębionych.
Przychodnie dla dorosłych po weekendzie także były oblężone. I jak sygnalizują nam Czytelnicy, były problemy z dostaniem się do lekarza. Na przykład przychodnia przy ul. Wienieckiej rejestrowała po południu w poniedziałek pacjentów na wtorek (przez internet) lub na środę (telefonicznie).
Na szczęście, oddziały w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku, w tym pediatria, wciąż przyjmują pacjentów. Choć pediatrzy przyznają, że wśród chorych przybywa dzieci z poważniejszymi infekcjami dróg oddechowych. Ale rotacja jest duża, każdego dnia są wypisy, więc są też przyjęcia. Jeszcze są. Bo niektóre szpitale w Polsce już ograniczyły przyjęcia. Powód? Brak miejsc.