Przywileje barona von Beessa z Olesna

Czytaj dalej
Fot. Mirosław Dragon
Mirosław Dragon

Przywileje barona von Beessa z Olesna

Mirosław Dragon

Pod koniec XVI wieku właścicielem miasta był dworzanin cesarza Rudolfa II Habsburga. Cesarz postanowił nawet go odwiedzić na oleskich włościach.

Mało brakowało, a cesarz Rudolf II Habsburg (1552-1612)_zawitałby w Oleśnie. Był bowiem zaproszony na zaślubiny Jana von Beessa, który pełnił urząd podstolego cesarskiego.

W 1581 roku cesarz podarował swojemu podstolemu dochody z komory celnej w Oleśnie. W ten sposób Jan von Beess stał się właścicielem naszego miasta.

13 stycznia 1583 roku baron poślubił w kościele pw. św. Michała w Oleśnie Małgorzatę Żyrowską z Żyrowej, córkę Daniela z Kotulina i Ewy Schafgotsch.

Na zaślubinach miał gościć sam cesarz, o czym świadczy zachowana do dzisiaj w archiwum w w Wiedniu korespondencja. Ostatecznie jednak Rudolf II nie dojechał.

Ślubu właścicielowi Olesna udzielił ówczesny oleski proboszcz ks. Feliks Preyschwitz (Prziszowsky).

Małżonkowie doczekali się trzech synów. Najstarszy Daniel został jezuitą, średni Adam mieszkał w Ołomuńcu, a najmłodszy Joachim sprzedał swoje posiadłości: Szumirad i Chudobę rodowi Dubrowka, po czym przeniósł się w okolice Nysy. Żenił się dwukrotnie, ale nie doczekał się potomstwa.

- Na nim wygasł ród Beessów von Wirchles, czyli z Wierzchlasu - mówi Ewa Cichoń, dyrektorka Oleskiego Muzeum Regionalnego.

Jan von Beess był właścicielem Olesna do 1594 r. Miastem władał zatem 13 lat, jak na ówczesne realia niezbyt długo.

Zdążył jednak zapisać się w historii Olesna jako zasłużony włodarz.

Przede wszystkich obdarzył oleskich rzemieślników przywilejami, co przyczyniło się do gospodarczego rozwoju miasta.

1 listopada 1584 roku Jan von Beess zatwierdził prawa cechu zbiorowego zrzeszającego przedstawicieli 16 rzemiosł. W skład cechu weszli: rymarze, siodlarze, kaletnicy, kapelusznicy, farbiarze, miecznicy, białoskórnicy, powroźnicy, introligatorzy, stolarze, bednarze, wębornicy, stelmachowie, kołodzieje, tokarze oraz szklarze. Był to cech zbiorowy, zwany także niemieckim.

W dokumencie wymieniono nazwiska oleskich rzemieślników: Marcin Foit, Krzysztof Burmann, Maciej Merckel, Fabian Herfurt, Adam Klabicz, Henryk Rimer, Mikołaj König, Michał Filix, Błażej Parchwicz, Grzegorz Heinrich, Jan Winther, Mikołaj Harthwig i Marcin Göller.

Oleski cech istnieje do dzisiaj, dwa lata temu świętował hucznie swoje 430-lecie!

Piernikarz mógł piec „hrube Kuchy”

Pod koniec XVI wieku Jan von Beess nadał oleskim rzemieślnikom liczne przywileje. Jeszcze przed utworzeniem cechu, w 1582 roku przywilej piernikarski otrzymał piernikarz Jan Schmidt. Dokument został spisany 15 kwietnia 1582 roku w języku staroczeskim. Poświadczyło go trzech mieszczan: Jan Böhm, Michał Brytter i Mateusz Fröschel. Jan von Beess dawał Janowi Schmidtowi prawo prowadzenia straganu piernikarskiego, na którym jako jedyny w mieście mógł wypiekać pierniki, kołacze oraz tzw. grube ciasta (określane w dokumencie jako„hrube Kuchy”).

Przywilej był monopolem. Oznaczał, że do Olesna nie ma prawa wkraczać konkurencja. W 1585 r. Jan von Beess wydał przywilej dla cechu solarskiego (magazyny z solą stały na Solnym Rynku), a w 1589 r. dla oleskich płócienników (tkaczy lnu).

Za taki przywilej trzeba było jednak zapłacić. Piernikarz Jan Schmidt musiał płacić baronowi co roku w dniu św. Michała (29 września) podatek od użytkowania ławy piernikarskiej w wysokości 4 talarów.

Monopol gwarantowany przywilejami był zawieszany tylko trzy razy w roku podczas dużych jarmarków organizowanych na rynku. Kto w inne dni złamał ten monopol, wtrącany był do więzienia!

„Każdy, kto wykonuje zawód samowolnie i bez należytego wyuczenia, pracując partacko oraz bez przynależności do oleskiego cechu rzemiosł różnych, czyni szkodę miastu, dlatego też przeciwko takiemu nielegalnemu rzemieślnikowi należy złożyć doniesienie, jego towar lub produkty skonfiskować, zaprowadzić go do więzienia i tam wymierzyć mu karę w wysokości kopy groszy, której połowę zapłacić należy właścicielowi miasta, a drugą połowę skarbnikowi cechu rzemiosł różnych”_- głosiła treść przywileju.

Jan von Beess zaskarbił sobie łaski oleśnian, kiedy zmniejszył podatki o połowę po pożarze, który wybuchł 25 kwietnia 1590 roku i objął niemal całe miasto. Odbudowa trwała wiele lat.

Cesarski podstoli w 1594 r. sprzedał Olesno i Wojciechów. Nabywcą był baron Melchior von Gaschin (Gaszyński).

Jan Beess posiadał kilka majątków, m.in. Kadłub Wolny. W 1605 roku sprzedał ten majątek kadłubskim chłopom, co było w tamtych feudalnych czasach ewenementem - dzięki temu chłopi z Kadłuba Wolnego wyzwoleni zostali z poddaństwa. Wspólnota Chłopska w Kadłubie istnieje zresztą do dzisiaj, ale to temat na odrębny artykuł.

Sprzedaż majątków w Oleśnie, Wojciechowie i Kadłubie bynajmniej nie uszczupliła posiadłości cesarskiego podstolego. Wręcz przeciwnie, Jan von Bess z powodzeniem pomnażał swój majątek.

Jego nowa żona Ewa Strzela wniosła mu w posagu Kamień Śląski. Z czasem von Bess uzyskał też Tworków, Krowiarki i Maków koło Raciborza. Zdobył potężne wpływy w radzie cesarskiej. Objął również prestiżowy urząd sędziego ziemskiego księstwa opolsko-raciborskiego, który pełnił aż do śmierci w 1615 roku.

Jedynym niepowodzeniem cesarskiego podstolego był brak męskiego potomka. Z tego powodu jego majątek po śmierci odziedziczył brat Kasper Henryk. Majątek von Beessów nadal był pomnażany przez kolejnych spadkobierców.

Dopiero w 1796 roku majorat rozwiązano drogą sądową, a jego dobra sprzedano. Po rodzie von Beessów pozostał zamek w Karłowicach, pałace w Naroku i Lewinie Brzeskim.

Mirosław Dragon

Jestem dziennikarzem oraz wydawcą online „Nowej Trybuny Opolskiej" i portalu internetowego Nto.pl


Można do mnie pisać: mdragon@nto.pl lub dzwonić: 510 026 553.


Jestem dziennikarzem multimedialnym: oprócz pisania artykułów, robię też zdjęcia, a także nagrywam i montuję reporterskie wideo.


Moje artykuły i materiały dziennikarskie miały w ubiegłym roku łącznie ponad 25 milionów odsłon.


Wykrywam afery, patrzę władzy na ręce, ale też opisuję historię lokalną, przedstawiam interesujące inicjatywy i ciekawych ludzi.


Najbardziej szczęśliwy jestem wtedy, gdy uda się pomóc potrzebującym ludziom, chorym dzieciom. To są momenty, kiedy okazuje się, że jesteśmy z czytelnikami i darczyńcami jedną wielką rodziną!

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.