Puchar Zimy wylądował w dobrych rękach Persy
Persa Old Profes wywalczyła halowy Puchar Zimy. Na drugim miejscu Citroen Wojciechowski, który przegrał wielki finał już piąty raz z rzędu.
Puchar Zimy to nieoficjalne mistrzostwa Zielonej Góry w futsalu. Rywalizacja zaczyna się zwykle od eliminacji w listopadzie, następnie mamy ćwierć- i półfinały aż zostanie tylko czołowa czwórka, która walczy o główne trofeum. Tak było także w tym roku, a impreza kończąca rywalizację odbyła się pod koniec minionego tygodnia w Centrum Rekreacyjno-Sportowym. Było sporo widzów i naprawdę ładne mecze.
Finał zespoły rozpoczęły rozstawione od spotkań (2x15 min) w systemie, który możemy żartobliwie nazwać KO. Zwycięzca walczył (2x20 min) o pierwsze, a pokonany o trzecie miejsce. Na dzień dobry Citroen Wojciechowski rozgromił Start Ziel Bruk Płoty 5:1 (1:0). Bramki: Godzisz 2, Kamiński, Jerauszek, Popielecki - Rogowicz. Następnie Persa Old Profes pokonała Lubuszan 3:1 (0:1). Kruszyński 2, Skrzyński - Garbula.
Po pierwszej serii spotkań mieliśmy tradycyjny przerywnik. Zwykle są to pojedynki kobiet, oldbojów lub jubileuszowe. Tymm razem zmierzyło się kilka pokoleń reprezentantów zielonogórskiego „Kolejarza”. Później na parkiet wrócili finaliści. W pojedynku o trzecie miejsce: Lubuszanie Zielona Góra - Start Ziel Bruk Płoty 2:9 (1:3). Garbula, Seredyński - Kifert 3, Rogowicz i Wójcik po 2, Makaryk, samobójcza.
- Lubuszanie byli po wyczerpującym meczu tak samo jak my, ale chyba zachowaliśmy więcej siły i to zadecydowało, że mieliśmy taki, a nie inny wynik. Myślę, że umiejętności mieliśmy zbliżone - ocenił Roland Kifert ze Startu Ziel Bruk Płoty. - Mecz w drugiej części pierwszej połowy został praktycznie ustawiony. Trzy bramki przewagi zrobiły swoje. Lubuszanie musieli się nieco otworzyć, my graliśmy swoje. A trzecie miejsce? Niemal w całości zespół stanowili zawodnicy z otwartych boisk i myślę, że brązowy medal jest jednak sukcesem. Pierwszy raz zagraliśmy w finałach. Myślę, że Puchar Zimy to bardzo fajna sprawa.
Zawodnicy, którzy nie grają już na trawie, bo nie mają na to zdrowia lub wytrzymałości mogą się tu zmierzyć i poczuć klimat rywalizacji na wysokim poziomie. To przecież najbardziej prestiżowy turniej w Zielonej Górze i okolicach. Organizacja bardzo dobra, kibice dopisali.
- Gramy na co dzień w lidze oldbojów, gdzie jest kilka wymagających drużyn, a mecze nie mają charakteru spotkań towarzyskich. Szlifujemy formę, dbamy o siebie Koledzy pracują w Niemczech i tam też spotykają się dwa razy w tygodniu - powiedział Mariusz Garbula z Lubuszan, którzy byli największą niespodzianką minionej edycji pucharu. - Graliśmy dwa mecze i ten drugi pokazał, że zabrakło nam sił. Cóż, cieszymy się z awansu do najlepszej czwórki, choć celem zawsze są najcenniejsze medale.
O pierwsze miejsce zagrali: Citroen Wojciechowski - Persa Old Profes 1:8 (0:3). Kamiński - Kruszyński 3, Rubacha 2, Haraś, Skrzyński, Spirzak.
- Do pierwszego meczu wyszliśmy nieco sparaliżowani, ale powiedzieliśmy sobie w szatni, że zasłużyliśmy na finał. A w nim? Cóż, wszystko nam wychodziło. Dwie bramki w minutę i trzecia do szatni na pewno miały wpływ. Ustawiliśmy się później z tyłu i wszystko łapaliśmy, z kontry wpadła następna bramka i następna... Było po ptakach - powiedział bramkarz Persy Remigiusz Chyła. - Puchar jest organizacyjnie dobrze poukładany, ale przydałoby się więcej drużyn. Chcielibyśmy więcej rywalizacji i gry. A rola bramkarza? Jeśli gra dobrze z tyłu, drużyna czuje się pewniejsza, wie, że ma za plecami gościa, który jej pomaga - dodał zawodnik strzegący „na trawie” bramki Ilanki Rzepin.
Skoczyli niczym wytrawny bokser i po prostu nas zlali - ocenił finał Roman Kopacz z "Cytryny"
- To powoli staje się już jakimś małym fatum. Umówiliśmy się, że zagramy dziś nieco inaczej, spokojnie z tyłu i będziemy atakować z kontry. Widzieliśmy, że pierwszym półfinale wychodziło to Lubuszanom. Niestety, po indywidualnych błędach pękła obrona i szybko straciliśmy dwie bramki. Musieliśmy się odkryć, a Persa to doświadczeni piłkarze i błyskawicznie to wykorzystali. Skoczyli niczym wytrawny bokser i po prostu nas zlali - cenił piłkarz „Cytryny” Roman Kopacz. - Futsal to tak szybka piłka, że walczy się praktycznie akcja za akcję. Dwie niewykorzystane okazje z naszej strony spowodowały, że Persa strzeliła na dwa, trzy zero i nie było czego bronić. Musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę.
O podsumowanie turnieju poprosiłem organizatora, prezesa Zielonogórskiego Towarzystwa Piłki Nożnej Pięcioosobowej Waldemara Puchalskiego. - Jestem zaskoczony wynikiem finału, bo nie spodziewałem się, że będzie aż tak wysoki wynik. Spotkały się przecież dwie bardzo dobre drużyny prezentujące zbliżony poziom. W przypadku Persy widać było jednak to ogranie w drugiej lidze futsalu. Mieli przy tym kilka indywidualności. Kamil Kruszyński strzelił do finałów tylko dwie bramki, a tu nagle kanonada. Jest dla mnie objawieniem kluczowej części zmagań. A Citroen? To chyba jakieś fatum i nieco współczuję Marcinowi Wojciechowskiemu. Oni już, rzecz jasna, wygrywali Puchar Zimy, ale w ostatnich sezonach piąty raz z rzędu zajęli drugą pozycję - powiedział Puchalski, który odebrał podczas imprezy wyróżnienie z rąk prezesa LZPN Roberta Skowrona. - Trochę szkoda, że zabrakło nieco emocji, które zwykle towarzyszyły finałom. Często losy meczów ważyły się w ostatnich sekundach. Rzuty karne. Nie tym razem. Mnie najbardziej ujął pomysł Leszka Jurkowskiego, który zaproponował mecz pokoleń „Kolejarza” w piątą rocznicę śmierci Stasia Kurzawskiego. Spotkanie było bardzo fajne.
- Persa Old Profes
- Citroen Wojciechowski
- Start Ziel Bruk Płoty
- Lubuszanie
- Francepol&Cytropol
- HurtowniaSportowa.net
- Pat Pol Zawada
- Firlej Niedoradz
Wyróżnienia indywidualne: najlepszy bramkarz - Remigiusz Chyła (Persa); najlepszy zawodnik - Kamil Kruszyński; król strzelców - Piotr Piwowarski (Pat Pol Zawada).