Remont nie ruszył, a już są problemy...
Sołtys zebrał blisko 500 podpisów za przebudową drogi. Gmina w planach ma naprawę innego odcinka. Czy petycja coś zmieni?
Posesje na tzw. osiedlu w Lubinicku są podtapiane w czasie roztopów czy obfitych deszczów. Dlatego gmina chce w przyszłym roku budować tam drogę.
Gmina zdecydowała, że wykona dokumentację projektową. Ale sołtys i duża część mieszkańców żądają, by projekt uwzględnił także inną ulicę - przyległą polną drogę, prowadzącą do tzw. szkółki drzew i krzewów. - Nie całą, a chociażby dwieście metrów, które pozwolą mieszkańcom normalnie funkcjonować - mówi Henryk Giecołd.
Zastępca burmistrza podkreśla, że to niemożliwe, bo zgoda rady miejskiej, a także fundusze zabezpieczono wyłącznie na pierwszy odcinek. Drugi to zupełnie inna inwestycja, do której trzeba przekonać burmistrza i radnych, a następnie na jej wykonanie znaleźć pieniądze.
Argumenty te nie przekonują sołtysa i mieszkańców, którzy wystosowali do burmistrza petycję. Podpisało się pod nią blisko 500 osób - z Lubinicka, miejscowości ościennych, ale i Świebodzina.
Zastępca burmistrza wyjaśnia, że decyzja o ewentualnej inwestycji dotyczy jednej drogi. - Tam powstały domy, droga prowadzi pod górę, naprawdę nie ma, jak jeździć. Na taki zakres robót zgodzili się burmistrz i rada miejska, na to zabezpieczono odpowiednie środki. Opracowujemy dokumentację, tworzymy projekt - zaczyna Krzysztof Tomalak, który podkreśla, że druga droga - czyli prowadząca do szkółki - nie została uwzględniona, bo to zupełnie inny temat. - Mamy w opracowaniu projekt, uwzględniający odcinek od rozwidlenia do końca, tj. do ostatniego domu. Natomiast żąda się od nas, by projekt objął dodatkowy odcinek - dodaje K. Tomalak.
Sołtys zarzuca burmistrzowi również to, że nie wszyscy mieszkańcy zostali zawiadomieni o spotkaniu, na którym projekt był konsultowany.
- Nie powiadomiono sołtysa, rady sołeckiej i części mieszkańców, a dokumentację i projekt otrzymali wyłącznie mieszkańcy jednej ulicy (tej, której ma dotyczyć remont - dop. red.) - mówi H. Giecołd. - W mojej ocenie, naruszono tym zapisy statutu sołectwa. Droga użytkowana jest przez wszystkich i wszyscy powinni być traktowani w ten sam sposób: być powiadomionymi o spotkaniu i otrzymać projekty do przeanalizowania.
Krzysztof Tomalak odpowiada, że radny przekazał mieszkańcom szkice projektu, drogi tzw. osiedlowej, bo ich dotyczy inwestycja.
- To lokalny temat tych mieszkańców - wyjaśnia włodarz. - Takie spotkanie ma na celu wyeliminowanie wszelkich błędów, które pojawiają się na tym etapie, np. usytuowania wjazdów, lamp, progów zwalniających. Nie może być tak, że konsultujemy jeden odcinek, a część mieszkańców chce, by do projektu dołączyć drugi. Wyjaśniłem też, że sołtys może wnieść swoje uwagi i zgłosić nam je w urzędzie. Ale muszą dotyczyć konkretnie tego zadania, a nie dokładania kolejnego.