Robert Janowski znalazł szczęście w patchworkowej rodzinie

Czytaj dalej
Fot. Sylwia Dabrowa
Paweł Gzyl

Robert Janowski znalazł szczęście w patchworkowej rodzinie

Paweł Gzyl

Kiedyś chciał być rockowym idolem. Zamiast tego odnalazł się w roli prowadzącego muzyczny teleturniej. Za jego sprawą wyedukował muzycznie kilka pokoleń Polaków.

Buntownicza energia

Dorastał w rodzinie wojskowego. Nic dziwnego, że w jego domu panowała dyscyplina. Ale do czasu: kiedy rodzice się rozwiedli, zamieszkał z samą matką. Wtedy miał więcej luzu. Nadmiar energii pożytkował jednak w pozytywny sposób. Już w podstawówce zaczął pisać wiersze, występować na szkolnych akademiach i prowadzić młodzieżowy kabaret.
Kiedy w 1980 roku zaczął się w Polsce karnawał „Solidarności”, jego buntownicza energia znalazła idealne wcielenie w rockowych piosenkach. Wtedy i Robert dał się jej porwać. W naturalny sposób założył własny zespół o prowokacyjnej nazwie Sekcja Zwłok. Kiedy starszych kolegów z Oddziału Zamkniętego opuścił frontman, wskoczył na trzy lata na jego miejsce.

Metro na Broadway

Za namową mamy (z ojcem nie miał kontaktów) postanowił zadbać o swą przyszłość i dostał się na weterynarię. Studiował siedem lat – tak jak w tamtych czasach się robiło, żeby przedłużyć sobie młodość. W międzyczasie poznał Janusza Stokłosę, który namówił go, aby napisał rockowy musical. I tak się stało: mając 22 lata wymyślił „Kompot”, który cenzura ściągnęła z afisza zaledwie po trzech tygodniach grania.

Znajomość ze Stokłosą się jednak przydała. Kiedy kilka lat później kompozytor wymyślił z Januszem Józefowiczem „Metro”, Robert został zaproszony na casting. I udało się: powierzono mu główną rolę w spektaklu. Praca z Józefowiczem była mordercza: Robert nie raz miał ochotę rzucić mu się do gardła i je przegryźć ze złości. „Metro” odniosło jednak wielki sukces i na jego fali spektakl wystawiono nawet na nowojorskim Broadwayu.

Edukacyjny teleturniej

Jego charyzmę dostrzegła TVP. Zaproszono go więc na casting na prowadzącego nowy muzyczny teleturniej – „Jaka to melodia”. Przyszedł, ale nie spodobało mu się. Postawił więc warunek: że poprowadzi teleturniej po swojemu. Dostał zielone światło i w ciągu następnych miesięcy uczynił z „Jaka to melodia” sztandarowy program TVP. Niewymuszony luz, polskie piosenki oraz wokalny talent okazały się idealną receptą na sukces.

- Naprawdę wyedukowaliśmy trochę muzycznie Polaków. Głównie w kwestii polskich piosenek i to tych starszych, nawet przedwojennych, bo na tym mi najbardziej zależało – tłumaczy w „Gazecie Krakowskiej”.

Bambosze zamiast trampek

Prowadzenie telewizyjnego teleturnieju sprawiło, że z czasem zamienił trampki na bambosze. Zeszła z niego cała rockowa energia i kiedy zaczął nagrywać własne piosenki, objawił się jako ciepły i miły dżentelmen- starej daty, któremu bliższy jest Frank Sinatra, Charles Aznavour czy Sting niż Rolling Stonesi.

Jego specjalnością stały się nostalgiczne ballady, w których odbijała się klasyka polskiej i światowej piosenki. Do dziś woli nagrywać covery niż tworzyć własne utwory, choć ma w domu studio i może komponować kiedy chce. Takie piosenki puszcza też w Radiu Pogoda, przyciągając przed głośniki seniorów i seniorki.

Spokojna przystań

W życiu prywatnym długo szukał stabilizacji. Dwukrotnie się rozwodził, mimo, że pierwsze małżeństwo zaowocowało synem, a drugie – dwoma córkami. Spokojną i bezpieczną przystań znalazł dopiero w ramionach Moniki Głodek. Ta młodsza od niego o 13 lat kostiumografka pokochała go tak mocno, że zdecydowała się spróbować posklejać te rozsypane puzzle w pasującą do siebie układankę.

Kiedy okazało się, że to możliwe, szczęściu pary zagroziła stalkerka. Prześladowała Roberta i Monikę przez kilka lat. Małżonkowie długo musieli liczyć się z jej niespodziewanymi odwiedzinami, z czasem pojawiła się nawet przemoc. W końcu sąd wysłał ją na leczenie psychiatryczne, a kiedy to nie pomogło - do więzienia.

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.