Michał Kurowicki

Rozjeżdżali samochodem i kłuli nożami

Lekarze ewakuują rannych w zamachu, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę w Londynie. Fot. DANIEL SORABJI/afp/eastnews Lekarze ewakuują rannych w zamachu, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę w Londynie.
Michał Kurowicki

Brutalny atak terrorystyczny na London Bridge w ścisłym centrum brytyjskiej stolicy. Zginęło co najmniej siedem osób, a 21 walczy o życie. Policja zastrzeliła trzech zamachowców

Co najmniej siedem osób zostało zabitych, a 48 rannych w serii dwóch ataków terrorystycznych w Londynie, do których doszło w nocy z soboty na niedzielę. Policja zastrzeliła trzech mężczyzn, którzy atakowali przechodniów.

Dramat rozpoczął się o godz. 22 w sobotę, gdy samochód dostawczy wjechał w ludzi na moście London Bridge w centrum brytyjskiej stolicy. W aucie siedziało trzech terrorystów. Jeden z nich kierował, a dwóch innych czekało na rozwój wydarzeń. Mieli ze sobą, przygotowane wcześniej, długie noże.

Osoby przechodzące mostem wpadły w panikę. Uciekały w Borough High Street na południe od Tamizy oraz w kierunku domu handlowego House of Fraser do północnych dzielnic. Kilka z nich zachowało jednak zimną krew i pomagało rannym. Inni zaczęli dzwonić po służby ratunkowe. Informowali, że biały samochód dostawczy wjechał na chodnik, a jego kierowca przejeżdżał ludzi. Jak donosił obecny na miejscu korespondent telewizji BBC, kierowca wjechał w ludzi z prędkością około 50 mil na godzinę (około 80 km/godz.).

Po chwili cała trójka terrorystów wyszła z pojazdu i ruszyła w kierunku pobliskiego targu Borough Market. Tam atakowali przypadkowych przechodniów nożami. Napastnicy mieli na sobie również atrapy pasów z bombami. W ataku na targu cios nożem otrzymał jeden z policjantów. Stał się on już bohaterem w mediach społecznościowych, bo rzucił się na napastników uzbrojony jedynie w pałkę policyjną. Na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Gdy na Borough Market zamachowcy atakowali kolejnych przechodniów, na chodniku na London Bridge leżeli zakrwawieni ranni. Było to około kilkunastu osób. Znajdowali się pod opieką przybyłych na miejsce w karetkach pogotowia lekarzy. O północy, z soboty na niedzielę, London Bridge został zamknięty przez policję.

Około pierwszej nad ranem policja poinformowała, że w wyniku ataków zginęła więcej niż jedna osoba. Funkcjonariusze dodali, że ścigają trzech podejrzanych, którzy mogą być uzbrojeni. O godz. 1.10 nad ranem policja wydała komunikat dla osób, które znajdują się w okolicach dwóch miejsc, gdzie doszło do ataków. Brzmiał on: „Hide, Run, Tell”. W tym oświadczeniu „Run” oznaczało, żeby jak najszybciej biec do najbliższego, bezpiecznego miejsca. To lepsza opcja niż poddanie się lub negocjowanie z napastnikami. „Hide” oznaczało, że należy wyciszyć swoje telefony i wyłączyć wibracje. W razie możliwości zabarykadować się. Natomiast „Tell” znaczyło, że należy poinformować policję o znalezieniu bezpiecznego miejsca i gdzie ono się znajduje. Wiele osób skorzystało z tej opcji. Nad ranem okazało się, że policja zastrzeliła trzech napastników. Niestety liczba ofiar wśród przechodniów wzrosła do siedmiu, a rannych - do prawie 50.

Oświadczenie dotyczące zamachów na London Bridge wydała premier Wielkiej Brytanii. W niedzielę o godz. 11.45 Theresa May wystąpiła przed swoją siedzibą przy Downing Street 10. W emocjonalnym przemówieniu nie przebierała w słowach. Potępiła terrorystów. Wezwała naród do jedności. Zapowiedziała, że wybory odbędą się zgodnie z planem.

- Wystarczy już tego! - zaczęła premier, nawiązując do nocnych ataków w Londynie, ale także do poprzednich zamachów w Wielkiej Brytanii, m.in. ostatniego w Manchesterze oraz wcześniejszego w Westminste - rze. - Musimy przeciwdziałać. Nie możemy udawać, że podobne ataki same ustaną - dodała. I dała jednoznacznie do zrozumienia, że nic ani nikt nie jest w stanie zatrzymać demokratycznych procedur, czyli zaplanowanych na czwartek wyborów parlamentarnych. Zaznaczyła, że odbędą się one zgodnie z obowiązującym planem.

- W naszym kraju było dotąd zbyt wiele tolerancji dla ekstremizmu - kontynuowała premier, dodając, że niezbędne jest podjęcie rozmów wśród partii politycznych, organizacji społecznych i samych Brytyjczyków, które wskażą, w jaki sposób kraj ma poradzić sobie z narastającą falą terroru. Stwierdziła, że taka dyskusja może być dla wielu środowisk wyjątkowo kłopotliwa.

Premier mówiła następnie, że seria trzech ostatnich ataków terrorystycznych: na London Bridge, w Manchesterze i w West - minsterze, nie jest ze sobą powiązana. Jednak zamachowcy mogą inspirować się wzajemnie i kopiować sposób ich przeprowadzania. - Obserwujemy nowy trend, w którym to terroryzm rodzi terroryzm - podsumowała premier i zakończyła apelem o jedność i wspólną walkę z przeciwnikiem, w starciu z którym Wielka Brytania zwycięży. May potwierdziła też wcześniejsze doniesienia o tymczasowym zawieszeniu przez główne partie - Konserwatystów i Partię Pracy - prowadzenia kampanii wyborczej. Zaznaczyła, że to tylko chwilowa przerwa, a kampania powróci w poniedziałek. Dodajmy, że decyzję o przerwaniu prowadzenia kampanii podjęli także przywódcy największych partii w Irlandii Północnej.

Ciekawą częścią wystąpienia Theresy May było też wezwanie do większego kontrolowania internetu. Premier stwierdziła, że potrzebne są nowe przepisy regulujące przepływ informacji w internecie. Należy zamknąć te obszary cyberprzestrzeni, w których porozumiewają się terroryści. W tym celu niezbędna jest współpraca światowych przywódców.

Przedstawiciele Facebooka zdecydowanie potępili wszelkie zamachy terrorystyczne. Zamachy zostały potępione także przez przedstawicieli społeczności muzułmańskiej w Wielkiej Brytanii. Jeden z muzułmańskich prawników Nazir Afzal skrytykował brytyjskie władze, że robią za mało, jeśli chodzi o współpracę z liderami lokalnych społeczności islamskich, a to „najlepszy sposób na zatrzymanie obecnej fali terroryzmu na Wyspach”.

Wczoraj po południu we wschodnim Londynie aresztowano 12 osób podejrzanych o udział w ataku. Krótko po godz. 16 stan aż 21 osób, które zostały zaatakowane w zamachu, był określany jako krytyczny. Dlatego dotychczasowa liczba siedmiu zabitych może niestety wzrosnąć.

Michał Kurowicki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.