20 metrów muru wzmacniającego brzeg nie wytrzymało wielkiej wody, jaka nadeszła w niedzielę. Zniszczenie jest o tyle dziwne, że w korycie potoku został on postawiony ledwie kilka tygodni temu.
Do katastrofy budowlanej doszło w korycie potoku Młyniska w centrum Zakopanego. Na skutek intensywnych opadów deszczu zawaliło się ok. 20 metrów muru. Leży teraz w korycie potoku, przez co jego dno znacznie się podniosło.
- Od początku mówiliśmy, że został źle zaprojektowany - mówi Jerzy Jędrysiak, mieszkający obok radny miejski.
Woda porwała kawał muru
Do zawalenia się muru doszło w niedzielę, gdy nad Podhalem intensywnie padał deszcz. Wody w potoku Młyniska przybywało z każdą godziną. - Ok. godz. 18 brakowało metra, żeby jej poziom sięgnął górnej części koryta. Wówczas wylałaby się na okoliczne domy i chodniki - mówi Jędrysiak.
Wczoraj rano, kiedy woda opadała, do wierzchołka muru brakowało ponad dwa metry.
- W niedzielę była większa, ale nie tak potężna, jak to nieraz już bywało. Padało zaledwie 24 godziny. A przecież zdarzały się opady o wiele większe i dłuższe. Mimo to nowy mur nie wytrzymał - dziwi się Jędrysiak.
Woda nie powyrywała kamieni, z których zbudowany był mur, ale wywróciła go całkowicie, choć miał on ok. 20 metrów długości i był gruby na ok. 40 centymetrów, a wysoki na dwa metry.
Mur runął do potoku na jego dno, które przez to podniosło się o ok. 40 centymetrów.
Wczoraj od rana zawalony mur i zniszczone koryto potoku oglądali pracujący pod Gubałówką kupcy. Każdy, kto to widział, nie dowierzał. - Woda nie była jakaś wielka, a mimo to rozwaliła taki mur. To musiała więc być fuszerka - mówi jeden z mężczyzn, którego spotkaliśmy na brzegu potoku Młyniska.
- Nie wiem, co będzie dalej z tym fragmentem potoku. Teraz, gdy mur runął, woda obmywa stare koryto, nad którym bezpośrednio jest chodnik wiodący na plac pod Gubałówką. Na tym brzegu stoją też domy, także mój - mówi Jerzy Jędrysiak.
Nowy, ale nie wytrzymał
Za potok Młyniska odpowiada Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie. W marcu RZGW dostał 7,5 mln zł dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na naprawę koryta Młyniska. Przetarg na wykonanie robót wygrała firma budowlana z Poznania.
Roboty rozpoczęły się w marcu. Niedługo potem odezwali się okoliczni mieszkańcy - alarmowali, że prowadzone tu prace wyglądają dziwnie. Przede wszystkim nie podobał im się pomysł zawężenia koryta potoku. Firma z Poznania nowy mur postawiła bliżej środka koryta potoku, zawężając je w ten sposób o jakieś 1,5-2 metry.
- Na dodatek postawili gruby na 40 centymetrów mur, a za nim zostawili kolejne 40-50 centymetrów wolnej przestrzeni, którą zasypali ziemią - mówi pan Andrzej mieszkający nad brzegiem potoku. - To górski potok, który zazwyczaj płynie spokojnie, jest w nim niewiele wody. Ale wystarczy, że przyjdzie wiosna i roztopy w górach albo jakaś większa ulewa i zamienia się on w rwącą rzekę.
Tadeusz Kois, kierownik inspektoratu RZGW w Nowym Targu, który nadzoruje remont potoku, przyznaje, że jest z nim kłopot.
- Miesiąc temu zerwaliśmy umowę z wykonawcą. Wszystko przez niedochowanie harmonogramu prac. Okazało się bowiem, że posunęły się one zaledwie o 6-7 procent - przyznaje Kois.
Konrad Myślik, rzecznik RZGW w Krakowie, dodaje, że jakość wykonywanych robót była zła, a na dodatek były one robione niezgodnie z projektem budowlanym.
RZGW nie wypłacił firmie z Poznania jeszcze żadnych pieniędzy. Trwa bowiem inwentaryzacja wykonanych prac.
Wczoraj nikt w RZGW nie był w stanie nam powiedzieć, kiedy i kto dokona naprawy zwalonego muru i zabezpieczy pozostałe odcinki koryta potoku Młyniska.