Rynek pracy. Kiedy nie trzeba codziennie biegać do biura
Dzisiaj możemy pracować już nie tylko zza biurka w firmie. System pracy zdalnej, czy hybrydowej może być szansą zarówno dla pracodawców jak i pracowników. Ale takie zmiany wymagają od nas dobrej organizacji i planowania - nie można przenosić starych nawyków z biura do domu. To się nie sprawdza.
Ewa, 44-latka, pracownik w branży medialnej. Wysoka, szczupła, trochę roztrzepana. Od prawie trzech lat pracuje w domu.
- Pandemia była dla nas wszystkich szokiem. Tak, dzisiaj patrzymy na to z pewnego dystansu, ale żadne z nas nie było przygotowane na te dwa lata – mówi. Brak kontaktu z dalszą rodziną, spotkania online, spacery w maseczkach. Zmiany w pracy. Jej firma bardzo szybko przeszła na pracę zdalną, potem, kiedy przychodziły trochę lepsze czasy, kiedy wydawało się, że koronoawirus odpuścił, pracowali w systemie hybrydowym. Część załogi biegała do biura w poniedziałki, środy i piątki, część we wtorki i czwartki. W kolejnym tygodniu - zmiana.
- Na początku było trochę dziwnie: zebrania online, spotkania online, rozmowy online. Brakowało mi ludzi, wspólnych wyjść na papierosa, wspólnej kawusi w kuchni, ale z czasem przywykłam. Tyle tylko, że na początku pracowałam właściwie całymi dniami, nie potrafiłam się zorganizować. Dlaczego? Bo w czasie pracy coś tam zawsze było do zrobienia w domu. Więc odrywałam się, szłam to zrobić, potem znowu wracałam do komputera. I nagle okazywało się, że siedzę przed nim od rana do wieczora – opowiada. - Z czasem wypracowałam plan. Pracuję 8 godzin, wtedy skupiam się wyłącznie na pracy, potem mam czas dla siebie i rodzin – dodaje.
Odpowiada jej taki układ. Dojazdy do pracy zabierały jej ponad dwie godziny, teraz ma czasu dla męża, dzieci i psa. Jeśli ma ochotę na spotkanie z koleżankami z firmy po prostu umawiają się na mieście.
- Po pandemii wciąż pracujemy zdalnie. Oczywiście, jeśli ktoś chce może chodzić do biura, ale nie jest to obowiązkowe. Nie wiem, pracodawcy też to chyba pasuje. Zaoszczędza na prądzie, wodzie, na kawie, bo zawsze była dostępna, no i na papierze toaletowym – wybucha śmiechem. Większość jej znajomych pracuje dzisiaj zdalnie, albo hybrydowo. Niektórzy musieli wrócić do biur i wcale nie są z tego powodu szczęśliwi.
- Te dwa lata wiele nas nauczyły, zwłaszcza tych, którzy nawet z trudnych doświadczeń potrafią wyciągać wnioski. Moim zdaniem, przede wszystkim zmienił się nasz system wartości. Zaczęliśmy doceniać to, co najważniejsze, a co wydawało nam się oczywiste, czyli kontakt z najbliższymi, z innymi ludźmi – mówi psycholog Maria Rotkiel.
Zdaniem Marii Rotkiel, pandemia wymusiła w naszym życiu pewne zmiany, które mogą okazać się dla nas korzystne, choćby właśnie hybrydowy system pracy, przy którym zostało wiele firm. Dla wielu, to spore udogodnienie. Potrafimy lepiej dysponować swoim czasem, jesteśmy lepiej zorganizowani, wielu z nas musiało się też nauczyć nowych umiejętności, choćby korzystania z komputera.
- To był czas nauki i nauczki. I myślę, że spore grono z nas odrobiło tę lekcję – podsumowuje Maria Rotkiel.
Coraz więcej firm przechodzi na system pracy zdalnej i hybrydowej, na początku powodem zmian była pandemia, z czasem okazało się, że taki system pracy stwarza chociażby szanse na przyciągnięcie utalentowanych pracowników z całego świata. Ale zmiany, jakie zaszły na rynku pracy w ostatnim czasie, sprawiają, że przedsiębiorcy stają przed koniecznością zmiany dotychczasowego działania i funkcjonowania. Firma doradcza Deloitte w sierpniu 2022 roku przepytała ponad 820 przedstawicieli firm pochodzących z 45 krajów, którzy podzielili się swoimi spostrzeżeniami na temat przyszłości pracy zdalnej.
Z badań wynika jasno, że mimo zniesienia ograniczeń wprowadzonych w czasie pandemii cztery na pięć badanych przedsiębiorstw nadal umożliwia swoim pracownikom przynajmniej częściową pracę zdalną.
Cały czas na popularności zyskuje hybrydowy model, którego stosowanie wskazała ponad połowa ankietowanych. W 27 proc. badanych przedsiębiorstw pracuje się wyłącznie zdalnie, zaledwie co dziesiąta firma nie umożliwia swoim pracownikom wykonywania swoich zawodowych obowiązków na odległość.
Najczęściej wskazywaną przyczyną stosowania pracy zdalnej jest chęć poprawy doświadczeń pracowników dzięki większej elastyczności (84 proc. odpowiedzi). Sześć na dziesięć przedsiębiorstw postrzega ten model pracy jako sposób na przyciągniecie talentów, natomiast dla 40 proc. ankietowanych jest to narzędzie służące do osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju (m.in. dzięki ograniczeniu czasu, jaki pracownicy muszą przeznaczyć na dojazdy do pracy). Co czwarty badany jako główny powód wskazał możliwość zmniejszenia wydatków na przestrzeń biurową. Bo umówmy się, to spore wydatki dla firm.
- Wyniki badania Deloitte pokazują, że możliwość pracy zdalnej może być traktowana jako ważny atut w rywalizacji o przyciągnięcie kompetentnych i utalentowanych pracowników. O ile praca zdalna wykonywana w kraju macierzystym nie stanowi dużego problemu dla przedsiębiorców, to już świadczenie jej poza granicami może wiązać się z powstałymi w państwie wykonywania obowiązków służbowych konsekwencjami zarówno fiskalnymi, jak i w zakresie ubezpieczeń społecznych. Dotyczą one zarówno pracowników, jak i pracodawców. I to właśnie te obszary tworzą największe wyzwania dla firm poszukujących wykwalifikowanych pracowników na całym świecie – mówi Katarzyna Kurzawska-Puchała, doradczyni podatkowa, partnerka associate w Zespole ds. rozwiązań dla pracodawców, Deloitte.
Wojtek, 38 lat, pracownik IT, pracuje w domu od wielu miejscu. Dzisiaj ponad 80 procent firm w branży IT daje możliwość pracy zdalnej. W ogóle w Polsce odsetek przedsiębiorstw, które w różnym stopniu umożliwiają prace zdalną, w niektórych branżach potrafi sięgnąć 90 proc. Najczęściej stosowaną formą organizacji działania jest model hybrydowy, zakładający jedynie 2 dni pracy biurowej w ciągu tygodnia. Jest to w pewnym stopniu wynik oczekiwań pracowników – blisko co trzeci uczestnik ankiety przeprowadzonej w ramach badania Deloitte „Stan pracy hybrydowej w Polsce” jako preferowany wskazał model zakładający 3 dni pracy zdalnej.
- To bardzo ułatwia mi życie. Pracuję w swoich godzinach pracy, ale nie muszę jeździć do biura. To, co wcześniej robiłem w firmie, teraz robię w domu – tłumaczy Wojtek.
Wciąż jeździ na szkolenia, ma wyjazdy służbowe, od czasu do czasu pojawia się na zebraniach, na których musi się pojawiać. Wszystko inne robi ze swojego mieszkania na Żoliborzu.
- Pracodawca zwraca nam koszty pracy zdalnej. To nie są jakieś ogromne pieniądze, ale pokrywają chociażby koszty zużycia prądu – tłumaczy. Większość jego kolegów, informatyków, pracuje w taki właśnie sposób. Znajomi z innych branż? Różnie. Niektórzy zdalnie, większość hybrydowo, część musi chodzić do pracy.
- Wydaje mi się, że teraz dużo lepiej funkcjonuję. Informatycy są zazwyczaj dobrze zorganizowani, przyjaciół mam poza pracą, więc nie miałem problemu z tym, że nie spotykam się z ludzi z firmy – tłumaczy. Plusy pracy zdalnej? Ma więcej czasu, bo nie stoi godzinami w korkach. Jest w stanie pracując ugotować jakiś szybki obiad, albo podgrzać go domownikom. Czuje się swobodnie, nie traci czasu na, jak to mówi, biurowe pierdoły. Ma wrażenie, że pracuje wydajniej, szybciej. Póki co, zostaje w Warszawie, ale czasami przychodzi mu do głowy, że mógłby wyprowadzić się gdzieś na wieś. Marzy o spokojniejszym życiu, w mniej krzykliwym miejscu. Tylko żona musiałabym wtedy znaleźć nową pracę, bo ona wciąż musi pojawiać się w biurze.
Z badania firmy Deloitte wynika, iż rozwój technologii oraz uelastycznienie modelu pracy skłoniły część osób aktywnych zawodowo do zmiany miejsca zamieszkania. Co więcej, część z nich postanowiła przeprowadzić się do innego kraju, jednocześnie pozostając zatrudnionym u dotychczasowego pracodawcy. Chociaż takie rozwiązanie może mieć korzystny wpływ chociażby na samopoczucie pracownika, to z punktu widzenia przedsiębiorstwa fakt zatrudnienia osoby przebywającej za granicą stanowi jednak wyzwanie. Widać tom w badaniach: podczas gdy dwie trzecie firm umożliwia pracę zdalną na terenie kraju macierzystego, odsetek przedsiębiorstw pozwalających na wykonywanie obowiązków zawodowych z innego kraju wynosi już 35 proc. Co więcej, firmy te warunkują taką opcję koniecznością posiadania prawa do wykonywania pracy w obcym państwie lub wprowadzają limity liczby dni pracy zdalnej z zagranicy. Blisko 60 proc. z nich umożliwia działanie z innego państwa właśnie w ograniczonym zakresie czasowym – najczęściej jest to 20 dni w ciągu roku (19 proc. odpowiedzi).
Ale też są tacy, którzy od lat jeżdżą po świecie i pracują zdalnie. To właściwie ich sposób na życie. Justyna Yusti Fabijańczyk, to najbardziej znana nomadka w Polsce. Prowadzi zresztą bloga www.cyfrowinomadzi.pl, którego czytają tysiące internautów. Teraz jest w Barcelonie, wcześniej była Fuerteventura, Islandia.
- Bloga założyłam w Gwatemali w 2015 roku, ale pomysł narodził się gdy byłam na Teneryfie w 2014 roku. Gdy okazało się, że praca zdalna umożliwiła mi nie tylko podróżowanie, ale większą satysfakcję z możliwości realizowania się zawodowo, chciałam podzielić się tym pomysłem z innymi – opowiadała mi swego czasu Justyna Yusti Fabijańczyk.
„Od 2014 r. pracujemy zdalnie łącząc rozwój zawodowy z realizacją podróżniczych marzeń i sportowych pasji. Zobaczyliśmy w tym czasie ponad 25 krajów na 5 kontynentach, pokonując ponad 58 000 kilometrów, to znaczy objechaliśmy Ziemię prawie 1,5 raza. Naszym biurem stają się wynajęte domy, mieszkania i coworkingi. Pracowaliśmy z ponad 30 miejscowości m.in. na Karaibach, w Meksyku, na Wyspach Kanaryjskich, na Bali, w Panamie, Kolumbii, Nikaragui, Argentynie, w Hiszpanii czy w Tajlandii. Zdecydowaliśmy się na pracę zdalną, bo była ona dla nas jedynym wyjściem, by realizować nasze pasje, które można określić jako adventure travel. Kolejne miejsca wybieramy z myślą o tym, co ciekawego chcemy w nich zrobić. Czasem jest to treking, czasem wspinaczka, innym razem nurkowanie, czy surfing” – czytamy na jej blogu. Robi wrażenie? Ogromne!
Zaczynała jak tysiące młodych ludzi - ukończyła Wydziała Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, potem zrobiła studia podyplomowe w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej.
- Po studiach pracowałam przez 4 lata w warszawskiej agencji reklamowej. Dość szybko zdałam sobie sprawę z tego, że monotonia pracy w biurze nie jest dla mnie. Nawet mimo tego, że pracowałam w dość dynamicznym i kreatywnym środowisku, gdzie było sporo śmiechu i żartów. I tak, każdy dzień wyglądał podobnie - minimum 10 godzin dziennie poświęcamy na pracę i dojazdy, a potem już nie bardzo miałam ochotę coś robić. Całą moją energię pochłaniała praca. Nie podobała mi się wizja tego, że tak ma wyglądać całe moje życie. Co najmniej dwie godziny, jakie codziennie poświęcam na wyjście do pracy, ubranie się, dojazdy można by zaoszczędzić, pracując zdalnie – wspominała.
W 2012 roku straciła pracę. Pojechała do Indii, tam poznała osobę, która podróżowała, miała z sobą komputer i z powodzeniem prowadziła własną firmę. Wtedy zobaczyła, że można pracować zdalnie. Wróciła do Polski i zaczęła zastanawiać się, jak sama może funkcjonować w takim trybie. Postanowiła zostać freelancerem. Po dwóch latach spakowała się i pojechała na Wyspy Kanaryjskie, na Fuerteventurę. Okazało się, może robić to, co lubi, zwiedzać świat i próbować nowych rzeczy.
- Dziś moja praca już trochę różni się od tego, z czym wyjeżdżałam w 2014 roku. Oprócz obsługi marketingowej i PR-owej moich klientów, mam też kilka innych projektów: bloga Cyfrowi Nomadzi, którego staram się na bieżąco prowadzić, własne kursy online, szkolenia i e-booki, dla osób, które chcą pracować zdalnie – wyliczała Justyna Yusti Fabijańczyk.
Jak wygląda jej dzień? Stara się wstawać dość wcześnie, choć nie odmawia sobie, jeśli potrzebuje się wyspać. Dzień pracy w każdym miejscu wygląda trochę inaczej. Rano pracuje kreatywnie, na przykład pisze artykuł, to czas jej największej produktywności. Ma taką zasadę, że stara się, by każdego dnia powstało coś namacalnego, na przykład artykuł dla klienta, kilkanascie stron e-booka, czy wpis na bloga. Potem ma czas dla siebie.
Ale też społeczność Cyfrowych Nomadów znacznie się rozrosła. W 2014 roku nikt jeszcze nie mówił o pracy zdalnej. Dziś to temat coraz liczniejszych konferencji, na których o pracy zdalnej opowiadają przedstawiciele przeróżnych firm.
- Ogromny wzrost zainteresowania tym trybem pracy widać chociażby po mojej grupie na facebooku: codziennie do grupy dołącza kilkanaście nowych osób. Udało się stworzyć świetną i pomocą społeczność online, która się wspiera i pomaga sobie w przejściu na tryb zdalny – mówiła Justyna Yusti Fabijańczyk. - Cyfrowi Nomadzi to nie tylko pracownicy sektora IT, ale również osoby, które prowadzą własne firmy zdalnie, start-upowcy, specjaliści i freelancerzy. To dość szeroki przekrój specjalistów i branż: od nowych technologii, po języki obce i naprawdę nieoczywiste zawody. Dziś już prawie każdy zawód można po mniejszej lub większej modyfikacji przenieść do Internetu. Większość reprezentuje tak zwane cyfrowe pokolenie, czyli od 84 roku wzwyż. Większość członków grupy to osoby między 28 a 34 rokiem życia, tak samo kobiety, jak i mężczyźni – dodaje.
Możliwość wykonywania obowiązków zawodowych z kraju innego niż Polska jest jednak rzadko spotykanym rozwiązaniem w naszym kraju, chodzi głównie o pracowników mających stałe zatrudnienie w oparciu o umowę o pracę. Jedynie 13 proc. polskich przedsiębiorstw zezwala swoim pracownikom na pracę z dowolnej lokalizacji, czyli o 22 pkt. proc. mniej niż wynosi średnia globalna. Jednocześnie odsetek polskich pracowników oczekujących takiej możliwości wynosi 47 proc. Zdaniem autorów raportu przygotowanego przez firmę Deloitte zwiększenie przez pracodawcę liczby dni pracy zdalnej zza granicy może okazać się skutecznym sposobem na przyciągnięcie wysoce wykwalifikowanej kadry.
O tym, że o systemie pracy zdalnej, czy hybrydowej mówi się coraz więcej i coraz częściej tak właśnie pracuje świadczy fakt, że od 7 kwietnia tego roku wchodzą w życie nowe przepisy prawne w Kodeksie pracy. Nowelizacja obejmie między innymi właśnie zmiany dotyczące pracy zdalnej. Długo by pisać o jej założeniach, ale wiadomo już, że jeśli będziemy chcieli pracować w ten właśnie sposób, trzeba będzie dokładnie uzgodnić, z jakiego miejsca pracujemy, a pracodawca będzie musiał zapewnić do tego narzędzia, na przykład komputer oraz zapłacić za zużyty prąd.
Tyle tylko, że praca z domu, czy to w ciągu całego tygodni, czy w ciągu kilku dni wymaga od nas zmiany przyzwyczajeń. Z badań przeprowadzonych przez pracownię ARC Rynek i Opinia na zlecenie Gumtree.pl, przy współpracy z Randstad Polska wynika, że ponad dwie trzecie osób pracujących zdalnie przyznaje, że przekracza standardowe godziny pracy.
- Pracownicy zdalni mają ogromny problem ze sprawnym organizowaniem swojego dnia pracy. Jak wynika z tego samego badania, prawie co drugi pracownik zdalny wykonuje podczas swojego dnia pracy jakieś czynności, które nie są związane z pracą. Dodatkowo 30 procent pracowników zdalnych robi sobie zbyt długie przerwy. Wniosek nasuwa się sam. Pracownicy zdalni nie potrafią zarządzać swoim czasem i nie potrafią efektywnie planować pracy, dlatego muszą nadrabiać zaległości po godzinach – mówił portalowi www.zielonalinia.gov.p Patryk Wójcik, psycholog, autor książki „Jak pracować zdalnie i nie zwariować”. - W krótkiej perspektywie może nie mieć to wielkich skutków ubocznych. Jednak po dłuższym czasie zaczniemy odczuwać zmęczenie psychiczne, związane z ciągłym poczuciem bycia w pracy. Ucierpią na tym bliscy, bo nie będziemy mieli dla nich czasu. Ucierpi nasze życie osobiste i pojawi się frustracja. A wszystko zaczyna się tak niewinnie, od złego planowania. Nie można jednak tego ignorować. Brak umiejętności planowania jest w pracy zdalnej największym zagrożeniem dla naszego dobrostanu psychicznego – dodał Wójcik.
I podkreślał, że nie można przenosić starych nawyków z biura do domu. To się po prostu nie sprawdza. Trzeba nauczyć się planować i działać zgodnie z tym, co sobie założyliśmy. A wtedy praca w systemie zdalnym, czy hybrydowym może ułatwić nam życie, sprawić, że będziemy mieć więcej czasu dla siebie, dla rodziny, czy znajomych. Trzeba tylko rozsądnie oddzielić życie zawodowe od prywatnego, zwłaszcza, że w przypadku pracy zdalnej jedno i drugie toczy się na tej samej powierzchni.