Rysy na pomniku. Tadeusza Kościuszki portret krytyczny
16 listopada 1794 r. zakończyło się powstanie kościuszkowskie. Tadeusz Kościuszko stał się narodowym bohaterem. O jego wadach i błędach zapomniano
Demokrata, rycerz wolności, obrońca niepodległości, opiekun chłopów, bohater dwóch narodów. Tak zwykło się pisać o Tadeuszu Kościuszce, jednej z największych postaci naszej historii. Jego zasługi są nie do podważenia, czy jednak Kościuszko był bohaterem bez skazy, tak jak przedstawia go wiele uładzonych biografii? Czy był pozbawiony wad i nie popełniał błędów? Próbę stworzenia nieco bardziej krytycznej biografii Naczelnika podjął Sławomir Leśniewski w wydanej właśnie książce „Kościuszko. Rysa na pomniku”.
Młody i zdolny
Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko urodził się w 1746 r. w Mereczowszczyźnie na Litwie. Był czwartym dzieckiem miecznika brzeskiego Ludwika Tadeusza Kościuszki. Jako że po śmierci ojca niewielki rodzinny majątek objął starszy brat, Tadeusz (przez całe życie używał tylko drugiego imienia) wybrał karierę wojskową. Dzięki protekcji Adama Kazimierza Czartoryskiego dostał się do Szkoły Rycerskiej w Warszawie. Kształciła ona w nowoczesny sposób młodzież szlachecką z myślą o jej późniejszej służbie wojskowej lub cywilnej.
Tadeusz wybrał kształcenie wojskowe z ukierunkowaniem na inżynierię wojskową. Szybko dał się poznać jako kadet pochłaniający wiedzę, wyróżniający się charakterem oraz inteligencją. W 1769 r. znów dzięki wsparciu księcia Adama Czartoryskiego (komendanta Szkoły) został wysłany na naukę do Francji. Jak pisze Sławomir Leśniewski, nie bardzo wiadomo, w jakich uczelniach się kształcił, bo badacze nie znaleźli jego nazwiska w dokumentach dwóch ówczesnych francuskich szkół wojskowych. Prawdopodobnie brał więc prywatne lekcje i uczestniczył w wykładach publicznych. Wbrew rozpowszechnionej opinii nie studiował też w Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby, lecz swoje umiejętności w malarstwie i rysunku pogłębiał jako samouk (była to jego pasja do końca życia).
Do kraju Kościuszko wrócił po pięciu latach, w 1774 r. Rzeczpospolita była po pierwszym rozbiorze i w zmniejszonej armii zabrakło miejsca dla młodego oficera. Tadeusz przez chwilę mieszkał kątem u stryja i sióstr, nieszczęśliwie się zakochał w Ludwice Sosnowskiej, córce hetmana polnego litewskiego Józefa Sylwestra Sosnowskiego, a nie widząc dla siebie perspektyw postanowił wyjechać zagranicę.
Generał rolnikiem
We Francji dowiedział się o rozpoczętej właśnie wojnie o niepodległość amerykańskich kolonii z Anglią. Szukając dla siebie zajęcia, a także przygody, wyruszył statkiem za ocean. W Ameryce pojawił się w sierpniu 1776 r. i po przedstawieniu stosownej prośby został przyjęty do armii przez Wydział Wojny Kongresu Kontynentalnego. Mianowano go inżynierem w stopniu pułkownika.
Podczas służby fortyfikował m.in. Filadelfię, fort Ticonderoga, miejscowość West Point (gdzie głównodowodzący Armią Kontynentalną umieścił swoją kwaterę główną), obozy wojskowe, odcinki rzek. Zbudowane przez niego umocnienia przyczyniły się do zwycięstwa w ważnej bitwie pod Saratogą. Kościuszko rychło zyskał uznanie i opinię świetnego inżyniera i fortyfikatora. W listopadzie 1782 r. dowodził amerykańskim oddziałem w ostatniej potyczce tej wojny, do jakiej doszło koło miasta Charlston w Południowej Karolinie. Potyczka została przegrana, o czym rzadko wspomina się w biografiach Kościuszki.
Po zwycięskim zakończeniu wojny Armia Kontynentalna miała zostać zredukowana, więc Tadeusz postanowił wrócić do ojczyzny. W Polsce zjawił się latem 1784 r. I znów zabrakło dla niego miejsca w wojsku, a pomóc nie był w stanie nawet jego dawny protektor książę Czartoryski.
Kościuszko osiadł więc w niewielkiej, przypadającej na niego części rodzinnego majątku w Siechnowiczach-Dawidowszczyźnie i próbował gospodarować na roli, ale nie szło mu to zbyt dobrze. Zła passa odwróciła się dopiero w 1788 r., gdy Sejm Czteroletni przyjął uchwałę o zwiększeniu wojska do 100 tys. żołnierzy. Tadeusz podjął starania o przyjęcie do armii. 12 października 1789 r. król Stanisław August Poniatowski mianował go generałem majorem wojsk koronnych.
Wódz powstania
Gdy w 1792 r. wybuchła wojna z Rosją w obronie Konstytucji 3 Maja Kościuszko wziął w niej udział jako dowódca samodzielnej dywizji w armii koronnej. Uczestniczył w zwycięskiej bitwie pod Zieleńcami, którą uznano za „pierwsze samodzielne polskie zwycięstwo od czasów Jana Sobieskiego”. Tymczasem tak pisze o niej Sławomir Leśniewski: „Niewielkie starcie bez znaczenia dla losów wojny, zakończone opuszczeniem pola walki i dość lekkomyślnym sprokurowaniem problemów da części armii”…
Wyróżnił się też w bitwie pod Dubienką i udanie bronił linii Bugu. Jednak między nim a głównodowodzącym księciem Józefem Poniatowskim dochodziło do spięć, bo obaj byli ambitni i obaj rywalizowali o splendor. Dla obu szokiem było jednak przystąpienie króla do Targowicy i rozkaz przerwania działań przeciw Rosjanom. Gdy wśród wojskowych pojawił się pomysł porwania króla i kontynuowania wojny, Kościuszko stał się jego gorącym zwolennikiem. Pomysłu jedna nie zrealizowano, a Tadeusz podał się do dymisji z armii i znów wyjechał z kraju.
Udał się do Lipska w Saksonii, gdzie zebrało się środowisko patriotów niepogodzonych z rządami Targowicy i Rosjan w Rzeczypospolitej. Zaczęto tam snuć plany wywołania antyrosyjskiego powstania, a na jego dowódcę upatrzono Kościuszkę, którego otaczała sława wybitnego generała, bohatera niedawnej wojny. Generał przyjął tę rolę i przystąpił do opracowywania planów. Chciał, aby powstanie zostało dobrze przygotowane, jednak wbrew jego zamiarom insurekcja wybuchła samorzutnie, gdy Rosjanie i targowiczanie przystąpili do zmniejszania resztek polskiej armii.
23 marca 1794 r. Kościuszko pojawił się w Krakowie, a następnego dnia na Rynku Głównym ogłosił rozpoczęcie powstania i złożył publiczną przysięgę narodowi jako Najwyższy Naczelnik tegoż powstania. Z Krakowa, wraz ze zgromadzonymi oddziałami, wyruszył na północ, naprzeciw ciągnącym od Warszawy siłom rosyjskim. Do spotkania doszło w okolicach wsi Racławice. W starciu Kościuszko pobił niespełna 3-tysięczny oddział gen. Aleksandra Tormasowa, ale pozwolił odejść drugiemu rosyjskiego oddziałowi dowodzonemu przez gen. Adriana Denisowa.
„Pod względem operacyjnym bitwa pod Racławicami zakończyła się niepowodzeniem. Kościuszko nie był w stanie rozbić wyraźnie słabszych oddziałów Tormasowa ani zwycięsko uderzyć na Denisowa, a droga na Warszawę została przed Naczelnikiem i jego wojskami zamknięta” – pisze Sławomir Leśniewski. Jednak jej znaczenie propagandowe było ogromne.
Przeciw cesarzowi
Kościuszko zgodnie ze swoimi demokratycznymi poglądami chciał przyciągnąć do walki chłopów, którym w uniwersałach nadał pewne swobody. Z drugiej strony, nie chciał zniechęcić szlachty i magnatów, stąd hamował swój rewolucyjny zapał. Być może, gdyby rzeczywiście cały naród wystąpił orężnie, powstanie byłoby do wygrania. Jednak nie wszyscy je popierali, a do jego tłumienia obok Rosji
przystąpiły też Prusy. 10 października 1794 r. w źle rozegranej bitwie pod Maciejowicami Kościuszko poniósł klęskę i dostał się do rosyjskiej niewoli. Po kolejnej klęsce pod Szczekocinami 16 listopada 1794 r. siły powstańcze skapitulowały.
Kościuszkę przewieziono do Petersburga i przetrzymywano w tamtejszej twierdzy. Poważnie ranny, miał kłopoty z chodzeniem i popadł w depresję. Po śmierci carycy Katarzyny II w 1796 r. jej syn i następca Paweł I uwolnił go z niewoli pod warunkiem złożenia przezeń przysięgi wierności. Przysięga ta, mocno wiernopoddańcza, a zdaniem Juliana Ursyna Niemcewicza wręcz „straszna”, była ceną za wolność Kościuszki oraz kilkunastu tysięcy więzionych w Rosji Polaków, których car kazał wypuścić.
Z Petersburga Kościuszko przez Szwecję udał się do Anglii. Wszędzie był witany jako bohater walki o wolność, a jego sława rosła. Następnie popłynął do Ameryki, swojej „drugiej ojczyny”, gdzie spędził kilkanaście miesięcy. W 1797 r. wrócił do Europy i zamieszkał w Paryżu, gdzie podejmowano go z wielkimi honorami. Zdeklarowany republikanin i demokrata, z oburzeniem przyjął przewrót dokonany przez Napoleona Bonaparte. Stał się jego krytykiem, a z czasem wręcz wrogiem.
Odmawiał wsparcia polityki cesarza, nie chciał zaangażować się w budowanie Księstwa Warszawskiego. Nigdy się w nim nie pojawił, wybierając życie we Francji, a potem w Szwajcarii. Gdy jednak Bonaparte poniósł klęskę, Kościuszko stał się entuzjastą cara Aleksandra I. Kilka dni po abdykacji Napoleona w kwietniu 1814 r. napisał do cara pochlebny list, potem spotkał się z nim w Paryżu, a wreszcie na jego zaproszenie stawił się na kongresie wiedeńskim. Naczelnik, który potępiał Bonapartego za despotyzm, stał się entuzjastą wschodniego despoty… Gdy jednak zorientował się, że tworzone przez cara na kongresie Królestwo Polskie nie będzie dawną wielką Rzeczpospolitą, porzucił go i odciął się od polityki. Ostatnie lata spędził w Solurze w Szwajcarii zajmując się przejażdżkami konnymi, grą w karty i spacerami. Zmarł 15 października 1817 r. Już za życia był bohaterem, a po śmierci jego sława jeszcze wzrosła. O jego wadach i popełnionych błędach zapomniano.