Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH: Gdzie wylądował Krzysztof Kolumb?
Jak pisałem w zeszłym tygodniu - Kolumb 12.10.1492 roku dotarł do jakiejś niedużej wyspy, wylądował na niej i objął ją w posiadanie „sponsora” swojej wyprawy, królowej Izabeli Kastylijskiej. Odkrytą wyspę nazwał San Salvador. Sądząc, że dotarł do Indii - jej mieszkańców nazwał Indianami. To wiedzą wszyscy.
Jednak przez wiele lat nikt nie wiedział, w którym miejscu Kolumb po raz pierwszy stanął na amerykańskiej ziemi?
Wiadomo, że była to z pewnością jedna z wysp archipelagu Bahama.
Problem polega jednak na tym, że tych wysp jest ponad 700! Kolumb nie poprzestał na jednej, tylko zbadał wiele z nich, pozyskał od tubylców różne skarby (głównie złoto, które na swoje nieszczęście Indianie mieli), pochwycił i umieścił w klatkach kolorowe papugi, bardzo odmienne od ptaków europejskich. Wiadomo z zapisków, że dotarł także do Kuby i Haiti.
Ale otwarta pozostawała długo kwestia, która była ta pierwsza wyspa, na której zatknięto hiszpański sztandar? Historycy długo się z tym biedzili, bo zapiski w dzienniku okrętowym Kolumba były mało dokładne (z punktu widzenia wymogów współczesnej nawigacji), a żadnych innych postronnych relacji nie było.
Zagadnienie to podjął Amerykanin Samuel Eliot Morison, historyk pracujący także w Wielkiej Brytanii jako profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego, który 28 sierpnia 1939 roku wyruszył z Lizbony na żaglowcu May Otis w podróż przez Atlantyk, starając się na podstawie zapisków i notatek Kolumba jak najdokładniej odtworzyć trasę, jaką poruszały się jego karawele. Wyprawa nazywała się Ekspedycja Harvard Columbus i była bardzo starannie dopracowana pod względem naukowym.
Termin dla tych badań był niezbyt szczęśliwie dobrany, bo 1 września wybuchła II wojna światowa, ale początkowo nie rozszerzała się ona Atlantyk, a Stany Zjednoczone w niej nie uczestniczyły.
W wyniku tej wyprawy, ale także na podstawie wcześniejszych studiów Morison uznał, że rozstrzygnął kwestię miejsca pierwszego lądowania Kolumba, wskazując na Wyspę Watlinga (zwaną przez Indian Guanahani). Wyspa ta zmieniła nazwę na San Salvador (w przekonaniu, że powraca do nazwy nadanej przez Kolumba) i od tej pory była uważana za miejsce jego lądowania.
Ustalenie Morisona w latach 80 podali w wątpliwość informatycy. Skorzystali oni z faktu, że znając właściwości nautyczne statków wyprawy Kolumba, metody sterowania stosowane przez średniowiecznych żeglarzy, układ wiatrów i prądów morskich na trasie rejsu, a także wybrane fakty z dziennika okrętowego wyprawy - można dosyć dokładnie wykreślić trasę podróży. W 1986 roku specjalista od modelowania komputerowego (a zarazem doświadczony żeglarz) Louis Marden przeprowadził setki symulacji komputerowych, próbując określić, dokąd dopłynął Kolumb. Otóż na końcu wszystkich wykreślanych przez komputer tras widnieje jedna wyspa: Samana Cay, leżąca 100 km na północ od Wyspy Watlinga.
Badania te uzupełnił Robert Lillenstrand, który zbudował specjalny program komputerowy CRT (Columbus Research Tool), za pomocą którego próbowano odtworzyć sam moment pierwszego dostrzeżenia lądu, który ze szczytu masztu karaweli Santa Maria zauważył marynarz Rodrigo de Triana. W badaniach Lillenstranda uwzględniono kształt linii brzegowej 342 wysp archipelagu Bahama, wysokość drzew rosnących na tych wyspach w czasach Kolumba, widok ze szczytu kołyszącego się masztu i oświetlenie nieba nad zachodnim horyzontem (odkrycie nastąpiło około godziny 22).
Po setkach obliczeń uzyskano wynik nie budzący wątpliwości: Samana Cay.
A jednak liczni turyści stale jeżdżą na San Salvador oglądać ze wzruszeniem „miejsce odkrycia Ameryki”. Jest tam duży przemysł turystyczny, który ma się dobrze. Legenda jest wszak mocniejsza od prawdy!