Ryszard Terlecki: PiS oddaje z majątku państwa to, co stracili obywatele
Rozmawiamy z Ryszardem Terleckim, wicemarszałkiem Sejmu, szefem Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, jednym z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
Ilu ludzi było na marszu opozycji w Warszawie?
Na pewno mniej niż spodziewał się Donald Tusk, ale najsłabsza partia, aby wejść do parlamentu, musi dostać co najmniej milion głosów… Nie chodzi tu jednak o liczby, ale o atmosferę nienawiści, która towarzyszyła marszowi partii Donalda Tuska. Mówią, że walczą o demokrację, ale stosują język nienawiści i wykluczenia. Najlepszym tego przykładem jest hasło „J… PiS”. Przypomnę, że na naszą partię głosowało w czasie ostatnich wyborów ponad osiem milionów obywateli. To oni wszyscy są obiektem nienawiści. Wciąż się ich obraża, pozbawia godności, wyklucza poza nawias. Robi się to przy pomocy złorzeczeń i przekleństw. A często mówią tak ludzie z elit aktorskich, dziennikarskich czy nawet profesorskich.
Pan też w słowach nie przebiera…
… Mówi pan o incydencie w krakowskiej galerii handlowej? Uniosłem się, prawda. Przepraszam. Wyobraźcie sobie państwo, że obok staje kobieta i przez parę minut krzyczy na mnie, obrzucając nieprawdziwymi zarzutami. Nie daje się uspokoić. Świętym Franciszkiem nie jestem. Może dla kotów…
To jednak fragment większej całości, pewnego społecznego zjawiska. Politycy Platformy chcą narzucić społeczeństwu histerię i nerwowość. Pewne jednostki ulegają tej presji. Stąd te wyzwiska, pogarda, nawet nienawiść. Przypominam, wybory demokratyczne nie rozstrzygają się w socjotechnikach, na ulicach i Facebooku, ale przy urnach. Panie i Panowie z Platformy Obywatelskiej, nauczcie się w końcu tego.
Wracając do marszu…
… Donald Tusk i Platforma Obywatelska są doskonali w tego typu akcjach. Powtórka z czerwca wyraźnie im nie wyszła, marsz był mniej liczny, a wystąpienia bezbarwne. Czy słyszeliście Państwo w wystąpieniu Donalda Tuska jakiś najmniejszy ślad programu, pomysłu gospodarczego czy społecznego? Osiem lat w opozycji i nie ma programu! My program mamy i konsekwentnie go realizujemy. Poczyniliśmy obietnice i je spełniamy. Nie wszystko się udaje, ale gospodarka to przecież żywy organizm. I wciąż przystosowujemy działanie państwa do zmieniających się warunków. Więc wracając do marszu - myślę, że wielu troszczących się o Polskę ludzi znów dało się zwieść politykom, którzy od dekad udowadniają, że nic nie potrafią, nie chce się im nawet stworzyć programu gospodarczego, a wszystkie koszty funkcjonowania gospodarki przerzucają na społeczeństwo, żeby przypomnieć wydłużenie czasu pracy, także dla kobiet. Miały one pracować do 67 roku życia. Pytam, gdzie jest Pani Joanna, dla której był ten marsz? Nawet jej nie zaproszono. Widzieliście Państwo, kto przemawiał do zgromadzonych? Była tam tylko jedna kobieta! Właśnie tak instrumentalnie Donald Tusk wykorzystuje ludzi, całe grupy społeczne.
PiS to drożyzna?
Dobrze, że pan o to zapytał. To niepodpisane przez nikogo hasło (według prawa powinno mieć jednak ślad, kto je wytworzył i kto zapłacił za te banery) pojawiło się na plakatach jednocześnie niemal w całej Polsce. Sądząc po tym, że na swojej stronie internetowej i na demonstracjach posługują się nim politycy Koalicji Obywatelskiej, można przypuszczać, że to ich pomysł i wykonanie. Dlaczego się z tym kryją? Bo pokazuje ono typową dla tej formacji indolencję ekonomiczną. Chyba powinni sobie zdawać sprawę, że inflacja i wzrost cen zawdzięczamy największemu od 2008 roku kryzysowi gospodarczemu, który zaczął się od ograniczeń w dostawie przez Rosję gazu do Europy Zachodniej, co było elementem nacisku na Europę przez szykujące się do wojny rosyjskie państwo. Potem wybuchła wojna na Ukrainie. Ona wciąż trwa. Często o tym zapominamy. Także o tym, że o mało nie doszło do jeszcze poważniejszego globalnego kryzysu na rynku żywności. Inflacja i wzrost cen to właśnie efekt tych działań. Polska wydaje przy tym olbrzymie pieniądze na swoje bezpieczeństwo i bezpieczeństwo całego kontynentu. A wcześniej była jeszcze pandemia. Od czterech lat mamy niemal globalny problem gospodarczy. A w Polsce? Awansowaliśmy do dwudziestki państw, które mają największy wpływ na gospodarkę świata. Polska to już 1 proc. światowego PKB. To największe zatrudnienie w historii niepodległej Polski. To malejący dług publiczny przy rosnących wydatkach społecznych. Trzeba pamiętać, że w czasie pandemii na ratowanie gospodarki, przedsiębiorców, ale i wspomożenie polskich rodzin, także twórców kultury rząd PiS wydał 200 mld złotych.
To nie rozdawnictwo pieniędzy?
Politycy PO często tak mówią. I dodają, że to może mieć fatalny wpływ na gospodarkę. A przecież i oni z tych pieniędzy skorzystali. Pewnie wielu z nich to przedsiębiorcy. Chciałbym zobaczyć, jak wyglądałyby ich firmy bez tej pomocy. Co do rozdawnictwa - PiS nie rozdaje. Możemy uznać, że to rekompensata za czasy, w których sprzedawano za bezcen majątek narodowy, a rządzący przenosili cały koszt kryzysu na ludzi. PiS oddaje z majątku państwa to, co obywatele stracili.
A gospodarka?
Gdy tak mówią, chyba nie rozumieją, czym jest gospodarka. Te pieniądze napędziły konsumpcję, coś, bez czego gospodarka nie istnieje. Niemal każda złotówka z tej kwoty trafiła na rynek i to właśnie pobudziło polską przedsiębiorczość w czasach pandemii i w czasie wojny. Właśnie dzięki temu Polska jest odporna na kryzys. I wciąż się rozwija. Od początku pandemii do końca 2022 roku, a więc już w czasie wojny, polska gospodarka urosła o 6,7 proc. Wiele krajów mocno zwolniło tempo rozwoju, wiele, np. Czechy, zatrzymały wzrost. W tragicznej sytuacji są Niemcy, które od trzech lat są w stagnacji, inwestorzy uciekają, źle funkcjonuje transport publiczny. Naczelny „Die Welt” nazwał ostatnio swój kraj chorym człowiekiem Europy. Tymczasem Bank Światowy prognozuje, że tempo polskiego wzrostu gospodarczego do końca 2023 będzie solidnie rosło. Opozycja szafuje wyrywkowymi danymi, próbując udowodnić, jak jest źle, jaki czeka nas kryzys. Czasem wydaje mi się, że politycy Platformy Obywatelskiej nie znają się na gospodarce. Tak w ogóle chciałbym wiedzieć, czy słynny gabinet cieni jeszcze działa? Wypracowuje jakieś kierunki? Przypominam sobie te wszystkie wymądrzania polityków PO, nawet byłych ministrów od gospodarki, którzy każdą nową ustawę gospodarczą PiS, każdy program socjalny okrzykiwali klęską, która wywoła kryzys finansowy na niespotykaną skalę. Ostatnio zresztą sprawami gospodarczymi w KO zajmowała się Izabela Leszczyna - która jest filologiem. Mam wrażenie, że politycy PO zatrzymali się na ideach gospodarczych z czasów Margaret Thatcher. Panowie, to było pół wieku temu!
Czy wie pan, co jest jednym z największych hitów eksportowych polskiej gospodarki?
Autobusy elektryczne?
Był pan blisko. Baterie do samochodów elektrycznych. Jesteśmy krajem eksportującym wysoko przetworzone produkty. Polska bardzo się zmieniła. Każdy to dostrzega, tylko nie Donald Tusk i PO.
Donald Tusk powiedział, że jest przerażony, ile polska rodzina musi wydać na wakacje…
… Szkoda, że nie powiedział, ile polskich rodzin jeździło na wakacje w czasie jego rządów i jak się to miało do ich zarobków. Donald Tusk pewnie nie słyszał o bonie turystycznym. Nie słyszał, bo tyle wie o polskiej rodzinie z poziomu swoich kosmicznych zarobków, co nic. 3,2 miliarda złotych dostały polskie rodziny na wypoczynek w postaci bonu turystycznego. A o programie dofinansowania szkolnych wycieczek, dzięki któremu setki tysięcy uczniów zwiedzały Polskę, też pewnie nie słyszał. Ile rodzin w jego czasach z upokorzeniem rozpoczynało nowy rok szkolny, bo przy czteroosobowej rodzinie kupno nowych butów dla każdego dziecka było już wysiłkiem? O 500+ też nie słyszał, choć domagał się przyspieszenia rewaloryzacji tego wprowadzonego przez PiS świadczenia. Pamiętamy wszyscy słynne zdanie: „Piniędzy nie ma i nie będzie…” - to właśnie prawdziwe hasło Platformy Obywatelskiej. Rząd PiS reaguje na każde zagrożenia. I to szybko. Chcę przypomnieć choćby pomoc w kryzysie energetycznym wywołanym wojną na Ukrainie. To znów miliardy złotych. A pamiętacie Państwo, jak Donald Tusk w Zakopanem szydził z planów socjalnych PiS, pytając: „gdzie te pieniądze są zakopane”? Były zakopane w nieudacznictwie kierowanego przez niego państwa. Jak się okazało, nieściągnięte podatki VAT (mam nadzieję, że to tylko nieudacznictwo) to aż 250 miliardów złotych! Za te pieniądze można by zbudować 600 wielkich szpitali, 7000 kilometrów dróg, kupić 3000 pociągów Pendolino. W tym roku z podatku VAT trafiło do budżetu aż 604 mld złotych i to przy malejących podatkach.
Zirytował się pan…
PO doprowadziło debatę polityczną do poziomu kłamstw. Nawet zwolennicy opozycji to widzą. Gdy PO kończyła rządy, bezrobocie wynosiło prawie 10 proc. Teraz jest prawie o połowę mniejsze.
Ostatnio na łamach „Dziennika Polskiego” wezwał pan do przyspieszenia integracji w ramach tzw. Trójmorza. Potrzebne nam kolejne przymierze?
To nie przymierze, to naturalna potrzeba, niemal egzystencjalna - militarna, gospodarcza i kulturowa. Ostatnio zauważyła to nawet prasa fińska. Mimo lewicowych rządów tamtejsze elity polityczne są niezwykle trzeźwo myślące. Ale od początku. W Polsce idea Międzymorza ma długą historyczną tradycję sięgającą państwa Jagiellonów i unii lubelskiej. W okresie II RP podjął ją Józef Piłsudski, który chciał utworzyć federację państw Europy Środkowej i Wschodniej między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym (morza „ABC”), mającą być buforem pomiędzy Niemcami a bolszewicką Rosją. Dzisiaj ta koncepcja staje się znów aktualna, a nie bez znaczenia jest, że państwa Międzymorza mają w pamięci doświadczenie sowieckiego totalitaryzmu, który przyniósł miliony ofiar. Wiemy, ile kosztuje wolność…
Państwa Trójmorza nie są wielką potęgą militarną…
Stają się nią i to bardzo szybko. Dzięki inicjatywie Trójmorza możemy zbudować nie tylko trwały sojusz będący gwarancją bezpieczeństwa wobec Rosji, ale i wielki rynek gospodarczy gwarantujący szybszy rozwój, co będzie miało wpływ na sytuację każdego Polaka. Całkiem niedawno zakończono budowę kilkudziesięciu kilometrów rurociągu gazowego łączącego Polskę ze Słowacją i Litwą. Dzięki tym inwestycjom nasz południowy sąsiad zyskał dostęp do gazu z Baltic Pipe tłoczonego ze złóż norweskich oraz terminali LNG w Świnoujściu i Kłajpedzie na Litwie. Jednocześnie Polska - poprzez Słowację, Węgry i Rumunię ma możliwość korzystania z terminali LNG w Grecji, Turcji, Chorwacji oraz z gazu wydobywanego ze złóż na Morzu Śródziemnym i na Kaukazie. Tym samym zwiększyliśmy nasze bezpieczeństwo energetyczne. To także inwestycje komunikacyjne oraz współpraca naukowo-badawcza.
PiS chce zbudować unię w Unii?
To proces naturalny. Właśnie w rejonie Trójmorza gospodarka europejska rozwija się najszybciej, trzeba to wykorzystać. Co czwarty mieszkaniec Unii Europejskiej mieszka na terenie 12 państw Trójmorza od Estonii po Bułgarię, Chorwację i Słowenię. Łącznie stanowią one blisko 30 procent obszaru Unii leżącego pomiędzy strefą imperialnej Rosji i państwami tzw. starej Unii, która coraz wyraźniej staje się ideologiczną, zbiurokratyzowaną i niewydolną inicjatywą odchodzącą od swych pierwotnych założeń - struktury budowanej na podmiotowości wolnych narodów.
Uniwersytet Ludowy Trzech Mórz. To pana inicjatywa…
To miejsca integracji. Uniwersytet nawiązuje współpracę z organizacjami i instytucjami innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, odwołującymi się do idei Międzymorza i gotowymi budować polityczną, gospodarczą oraz społeczną wspólnotę niepodległych państw naszego regionu.
Jest pan jedną z najważniejszych osób w państwie. Polityka jest moralna?
Powinna być. Ludzie są grzeszni. Jednak jak na dziesięć lat rządzenia PiS zużywa się mało. Nie sprzedajemy ustaw, nie ma wielkich afer korupcyjnych. Nawet tzw. afera wizowa to oburzająca, ale marginalna sprawa. Przyznał to nawet portal OKOpress. Jak w każdym państwie na świecie zdarzają się nam akty pychy, nawet skandale, ale przypomnijmy sobie tylko rządy PO-PSL. PO wytyka nam zarobki prezesów wielkich spółek Skarbu Państwa. W ich czasach zarobki były takie same, a wyniki tych spółek często katastrofalne. Pamiętacie Państwo sceny, gdy szefowie państwowych spółek dogadywali z politykami z PO interesy życia? A scenę, w której agenci ABW na siłę wyrywali z rąk redaktora naczelnego jednego z największych tygodników laptop, w którym znajdowały się obciążające polityków nagrania? Wyobraźcie sobie, gdyby teraz miała miejsce taka scena? Cały świat by się oburzył i zadbaliby o to politycy opozycji. Facebook zapełniłby się po brzegi jakimiś grafikami w obronie niewyobrażalnego sfaszyzowania przez PiS demokracji. My takich rzeczy nie robimy. W ogóle jesteśmy partią ludzi, którzy uważają, że wybory polityczne odbywają się przy urnach, a nie w medialnych akcjach.
Myśli pan o Donaldzie Tusku?
Znów powtarza zgrany już schemat prowokacji, wskazania, że wyborcy PiS są czymś gorszym. Jeszcze raz spytam: Czy ktoś słyszał o jakimś pomyśle gospodarczym lub społecznym Donalda Tuska lub PO?
Teraz Nowy Sącz. Kandyduje pan do Sejmu z okręgu sądeckiego.
Wiem, jak wiele zrobili dla tego regionu politycy ze Zjednoczonej Prawicy - posłanka Barbara Bartuś czy obecny wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Ta ósemka tutejszych posłów to niezwykle silna ekipa. Ale polityka ma swoje prawa, te wybory są o najwyższą stawkę i w kierownictwie PiS uznaliśmy, że trzeba jeszcze bardziej wzmocnić konkurencję i nasilić kampanię. Przypomnę, że stąd startował Lech Kaczyński czy Piotr Naimski, i myślę, że mogą z nich być dumni. Postaram się nie być gorszym.
Jak przyjmowane są pana częste wizyty na Sądecczyźnie?
Region słynie z zaangażowania społecznego, z wrażliwości gospodarczej i kultury współżycia. Mam wrażenie, że Sądecczyzna to ludzie bardzo życzliwi i gościnni. Czy to nauczyciele, czy sołtysi, czy biznesmeni, czy członkinie kół gospodyń wiejskich, czy w końcu samorządowcy, to ludzie o wielkiej wiedzy, społecznicy. Natychmiast znajdujemy wspólny język.
No dobrze, to teraz sprawdzian: najbardziej istotne sprawy dla Sądecczyzny to?
Zbyt długo proceduję ustawy w Sejmie i zbyt długo jeżdżę po Sądecczyźnie, by nie wiedzieć tego, co jest najważniejsze: droga szybkiego ruchu tzw. sądeczanka i połączenie z autostradą, przebudowa i rozbudowa linii kolejowej w ramach połączenia Podłęże - Szczyrzyc, przywrócenie na tym terenie jednostki Wojska Polskiego. To wszystko szczęśliwie już się dzieje. Podobnie z oczyszczeniem i rewitalizacją Zalewu Rożnowskiego: w tej sprawie zebrałem podpisy kilkudziesięciu posłów i senatorów, zwróciliśmy się do rządu, który odpowiedział pozytywnie, a nasze biuro legislacyjne przygotowało projekt odpowiedniej ustawy. Podejmiemy tę pracę na początku kolejnej kadencji. Pomysłów i projektów jest zresztą wiele, takich jak budowa kolejki górskiej między Piwniczną a Szczawnicą, planowanej jeszcze w okresie międzywojennym. Budowa kolejki przez lasy Beskidu Niskiego między Krynicą a Muszyną. Jest też pomysł budowy miasteczka konferencyjno-kongresowego między Krynicą a Muszyną, aby wykorzystać potencjał hotelowy naszych uzdrowisk. Pilnie potrzebny jest plan budowy zbiorników wodnych, zapobiegających dramatycznemu obniżaniu się wód gruntowych. Sądecczyzna zasługuje na większe zainteresowanie władz centralnych i na rozwinięcie możliwości inwestowania w turystykę. Bo w drogi, wodociągi, kanalizację, szkoły, hale sportowe, remizy i sprzęt OSP, nawet w renowację zabytków rząd zainwestował już dużo i samorządowcy zgodnie zapewniają, że nigdy wcześniej takich pieniędzy nie było.