Ryszard Terlecki: Polska jak Syberia
Pomysł przymusowej relokacji do państw europejskich nielegalnych imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu znów błąka się po gabinetach brukselskich urzędników. Niemcy, które dzięki kanclerz Merkel ściągnęły sobie na głowę kłopot w postaci poszukujących socjalu tłumów przybyszów, chciałyby teraz przynajmniej część z nich wyekspediować za granicę. Część imigrantów okazała się niezainteresowana integracją, a znaleźli się i tacy, którzy zasilili rozmaite gangi, mafie, grupy przestępcze i organizacje terrorystyczne. Co teraz z nimi zrobić? Najlepiej wysłać np. do Polski.
Podobny problem ma Francja, zwłaszcza gdy Brytyjczycy zaostrzyli swoją politykę migracyjną i sforsowanie Kanału La Manche już nie zapewnia zakotwiczenia się na Wyspach. Problem mają też Włochy i Grecja, gdzie przybijają statki i łodzie z imigrantami, często wysyłane przez organizacje pozorujące troskę o prawa człowieka, a europejskie przepisy nie pozwalają ich po prostu odsyłać. Na tych transportach miliony euro zarabiają handlarze ludźmi, ale zwolenników multi-kulti to nie zniechęca, zwłaszcza że przybysze, w większości muzułmanie, w przyszłości mają tworzyć przeciwwagę dla katolików, z którymi europejska lewica i liberałowie zawzięcie walczą.
Przymusowa relokacja ma być formą zesłania imigrantów do państw, w których nie będą czuli się tak dobrze, jak w Niemczech czy Szwecji, gdzie zasiedlają całe dzielnice miast, wypierają stamtąd dotychczasowych mieszkańców i urządzają getta, do których nawet policja boi się zaglądać. Gdyby trafili do Polski, na Słowację, czy na Litwę, ich głównym celem byłaby ucieczka do państw, gdzie żyją miliony ich pobratymców. W ich rozumieniu, a także zgodnie z intencją Brukseli zarówno Polska jak i inne kraje regionu stałyby się czymś w rodzaju europejskiej Syberii – niechcianym miejscem zsyłki niechcianych przybyszów.
Polska przyjęła kilka milionów uchodźców z Ukrainy, a prawie dwa miliony nadal tu pozostają. Bruksela deklaruje, że gotowa jest wziąć to pod uwagę, przynajmniej do czasu wyborów, aby nie dawać argumentów kampanii prawicy. Wiadomo, że w Brukseli i w Berlinie marzą o zwycięstwie obecnej opozycji, bo wtedy będzie można szybko wrócić do pomysłu odsyłania imigrantów do Polski. Referendum, w którym Polacy wypowiedzieliby swoje zdanie na ten temat może nieco otrzeźwić zapędy zwolenników relokacji w Europie Zachodniej i w Polsce. Platforma już raz, za swoich rządów, gotowa była przyjmować imigrantów, których chciano pozbyć się na Zachodzie. Dziś za otwarciem granic opowiada się wielu polityków opozycji i ich sukces wyborczy, na szczęście mało prawdopodobny, będzie oznaczał zaprzepaszczenie troski o bezpieczeństwo, którą kierował się rząd przez ostatnie osiem lat.