Sądecki ród wielu cnót. Niezwykła odwaga i artystyczny talent Rysiów
Zofia przedostała się do więzionego Karskiego w stroju zakonnicy. Podkreślała, że to rola jej życia. Zbigniew Ryś był jednym z najsłynniejszych sądeckich kurierów. Po wojnie został adwokatem.
Z pamiętników starszej siostry Wandy wynika, że Zbigniew Ryś był niezwykle energicznym dzieckiem. Ciekawy świata chłopiec wciąż psocił i wpadał w tarapaty.
- Apetyt miałem niezły. Mając trzy lata, budziłem się o 5 rano i dopominałem donośnym głosem:„Mamo, jeść!”- dlatego mama codziennie wieczorem przygotowywała mi kanapki, żebym rano nie budził domowników - wspominał.
Urodził się w 1914 r. W świat po raz pierwszy wyruszył mając zaledwie dwa lata.
- W dzień targowy przyjechał do nas z Mordarki dziadek. Musiały mi się spodobać jego konie, bo kiedy odjechał, wybrałem się na ich poszukiwanie - opowiadał.
Młodego Rysia ukształtowało harcerstwo, lekcje historii i literatura romantyczna. Marzył, by zrobić coś dla ojczyzny. I to marzenie miało się spełnić.
Na Matejki
Józef Ryś, ojciec słynnego kuriera, urodził się w Mordarce pod Limanową, jego żona Helena pochodziła z rodziny szlacheckiej. Jej rodzice opuścili majątek w Korzennej po rzezi galicyjskiej i zamieszkali w Nowym Sączu przy ul. Matejki 2.
W kostnicy ubrali Jana Karskiego w garnitur, po czym uciekli w stronę rzeki
- Tu przyszła na świat moja matka i ja tu spędziłem całe dzieciństwo i część młodości. Swoje miasto ukochałem nad życie - pisał Zbigniew Ryś we „Wspomnieniach Kuriera”. To opowieść o wielkim bohaterstwie i zwyczajnym dzieciństwie w mieście nad Dunajcem. Rysiowie doczekali się czterech synów i trzech córek. Gdy ojciec zmarł niespodziewanie w wieku 55 lat, najmłodsza Zofia miała zaledwie trzy miesiące. I choć to on, legendarny kurier i Zofia, więźniarka Ravensbrück, najmocniej zapisali się w pamięci sądeczan, to również ich rodzeństwo odznaczało się wielkim patriotyzmem. Brat Władysław , bronił Lwowa w 1918 r. i brał udział w kampanii wrześniowej. Bronisław - absolwent polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, działał w harcerstwie, zginął w Mauthausen.
Odbicie emisariusza
Pewnego poranka 1940 r. Zbigniew na werandzie domu przy ul. Matejki ujrzał nieznanego mężczyznę.
- Jestem Kotowicz z podziemnej organizacji z komórki łączności z zagranicą - przedstawił się.
Chciał Zbigniewa w swoich szeregach. Rozmowę kontynuowali w lesie. Krótko po tym Ryś złożył przysięgę i wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. Współorganizował akcje przerzutowe. Któregoś wieczora do domu Rysiów zapukał człowiek o nazwisku Piasecki, powiedział, że musi dostać się na Węgry. Gospodarz szybko wydedukował, że władający kilkoma językami przybysz to emisariusz polskiego rządu i wyprawił go wraz z góralem Franciszkiem Musiałem przez zieloną granicę.
Na Słowacji wpadli w ręce gestapo. Po brutalnych przesłuchaniach Piasecki, czyli Jan Karski oświadczył współtowarzyszom, że popełni samobójstwo. Chciał ich ocalić, nakazał, by złożyli całą winę na niego. Podciął sobie żyły.
Gestapowcy, domyślając się, że mają do czynienia z kimś niezwykle istotnym, czym prędzej zawieźli rannego do szpitala w Nowym Sączu.
Wkrótce potym Zbigniew Ryś otrzymał rozkaz odbicia Karskiego. Dr Jan Słowikowski z sądeckiego szpitala wskazanego dnia miał sprowadzić więźnia w okolicę kostnicy. W akcję wtajemniczona została też, choć wbrew wiedzy i woli starszego brata, Zofia Rysiówna. Przebrana za zakonnicę porozumiała się z Janem Karskim, który poprosił ją o dostarczenie trucizny, na wypadek niepowodzenia akcji.
Po latach Rysiówna, wybitna polska aktorka, wspominać będzie, że była to najtrudniejsza rola, jaką przyszło jej w życiu odegrać.
- Po barkach Głoda wspiąłem się na przybudówkę na wysokości pierwszego piętra i chwyciłem Karskiego i ostrożnie wzdłuż rynny opuściłem go w dół. W kostnicy ubraliśmy naszego emisariusza w garnitur i rozpoczęliśmy marsz - relacjonował Ryś.
O piątej rano, ukrytymi w zaroślach kajakami, dopłynęli bezpiecznie do Marcinkowic. Ale akcja, choć udana, miała swoje dramatyczne następstwa. Gestapowcy krwawo zemścili się na sądeczanach. W Biegonicach rozstrzelali trzydziestu więźniów.
Zginęli m.in: Józef Jerzyk, Stanisław Suski, którzy pomagali Rysiowi w uwalnianiu Karskiego, wybitny malarz Bolesław Barbacki i gajowy z Marcinkowic, u którego leczył się i ukrywał Karski. Zofia Rysiówna spędziła zaś cztery lata w obozie Ravensbrück.
Bulwar Pamięci
Po zakończeniu wojny Zbigniew Ryś wyjechał na ziemie odzyskane. Ukończył prawo na Uniwersytecie Wrocławskim. Ożenił się z Jadwigą, z którą miał synów Lesława i Jacka. Na listę adwokacką został wpisany dopiero w grudniu 1962 r. Władze adwokatury nie ułatwiały mu pracy. Dojeżdżał z Wrocławia do Lublina przez siedem lat. Mama żartowała, że tak się stało, aby nie zapomniał, że był kurierem - opowiadali synowie. We wstępie do “Wspomnień Kuriera” przywołują swoje dzieciństwo pod okiem wyjątkowego ojca.
- Uczył nas życia poprzez walkę z własnymi słabościami. Grał z nami w siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną, tenisa. Byliśmy harcerzami. Nad rzeką Kamienicą pokazał nam, jak chować się pod kaskadą wody - wspominał.
Dziś ród Rysiów w Nowym Sączu upamiętnia Bulwar nad Kamienicą, któremu nadano imię rodzeństwa: Zbigniewa i Zofii. Siostra kuriera doczekała wyzwolenia w obozie Ravensbrück, 30 maja 1945 r. zapukała do drzwi rodzinnego domu w Nowym Sączu przy Matejki. Drogę z Niemiec pokonała pieszo. Po wojnie zdała eksternistyczny egzamin w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie. Była jedną z najwybitniejszych aktorek filmowych i teatralnych, żoną Adama Hanuszkiewicza. Wystąpiła w ponad 70 spektaklach Teatru Telewizji. Zmarła w 2003 r. w Warszawie, ale zgodnie ze swoją wolą została pochowana na Cmentarzu Komunalnym w Nowym Sączu. Zbigniew Ryś spoczął w 1990 r. we Wrocławiu. Pamiątkowa tablica została przytwierdzona na rodzinnym grobowcu.
Na początku tego roku syn i wnuk Zbigniewa Rysia odwiedzili Nowy Sącz. Jacek Ryś to artysta, były solista Opery Wrocławskiej, obecnie związany z Teatrem Muzycznym w Poznaniu. Sebastian, absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie, jest aktorem Płockiego Teatru Dramatycznego. Wystąpił na deskach sądeckiego Miejskiego Ośrodka Kultury z monodramem „Zupa Rybna w Odessie”. To historia o Janie Karskim.