Rok temu pojawiła się kolejna filmowa wersja historii rudowłosej dziewczynki z Wyspy Księcia Edwarda, pt. „Ania, nie Anna”, a czytelnicy, a jeszcze bardziej czytelniczki, wstrzymali oddech. Bo kto nie kochał Ani z Zielonego Wzgórza? Bernadeta Milewski, kiedyś mieszkanka Żor, dziś z okien domu widzi to wzgórze.
Dworek Małgorzaty Linde stał w tym właśnie miejscu, gdzie wielki gościniec, prowadzący do Avonlea, opadał w dolinę otoczoną olchami i porosłą paprociami, poprzez którą przerzynał się strumyk mający swe źródło het, daleko, w lasach otaczających dwór starego Cuthberta”. To pierwsze zdanie z książki Lucy Maud Montgomery.
Jak marzenie małej dziewczynki ze Śląska o Zielonym Wzgórzu się spełniło...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień