"Scena zawsze była moim żywiołem" - kielczanka robi karierę w Londynie
Basia Węgorzewska, tancerka, aktorka. Pochodzi z Kielc, ale od kilku lat jej dom jest w Londynie. Wyjechała tam sama, mając 17 lat. Nie boi się ani ciężkiej pracy, ani porażek. Dzięki temu ma sukcesy.
Scena zawsze była Pani żywiołem?
Jako dziecko uwielbiałam zabawę związaną z ruchem i wcielaniem się w różne postacie. Często namawiałam mojego tatę i brata, abyśmy przedstawiali scenki z filmów, na przykład rycerzy walczących, gdzie miałam swój miecz i tarczę. Rodzice dostrzegli moją kreatywność i potrzebę ruchu, a miałam naprawdę bardzo dużo energii. Kiedy miałam siedem lat, mama zabrała mnie na zajęcia taneczne do Szkoły Podstawowej numer 28, które prowadziła pani Małgosia Nita. Zakochałam się w tańcu od pierwszych zajęć i od tamtej pory marzyłam tylko o nim. Po kilku miesiącach przeniosłam się do pani Małgosi, na zajęcia do grupy zaawansowanej w Domu Kultury Sabat. Zaczęłam jeździć na turnieje taneczne. Taniec stał się moją życiową pasją i wizją na przyszłość. Rodzice wówczas poświęcali bardzo dużo czasu, żebym mogła uczestniczyć w zajęciach tanecznych i w zawodach w Polsce i za granicą. Zdecydowanie rodzina jest moim największym wsparciem!
Co Pani dał taniec? Nadal utrzymuje Pani kontakty ze szkołą pani Małgosi Nity?
Taniec dał mi możliwość ekspresji mojej osobowości, sprawność fizyczną, umiejętność improwizacji oraz poruszania się na scenie. Same zalety. Mogłam nareszcie „wyszaleć się” i zrelaksować. Każdy reżyser na przesłuchaniach szybko rozpoznaje, że jestem tancerką – ze względu na postawę ciała. Często moja praca aktorska wiąże się z tańcem. Jednak jedną z najważniejszych rzeczy, jaką wyniosłam ze szkoły tanecznej Step By Step to ciężka praca i odpowiedzialność. Na sukces trzeba zapracować i ja to wiedziałam już jako małe dziecko. Wszystkie zawody taneczne były też szkołą życia – raz jest się wygranym, raz przegranym. W rywalizacji często musiałam nauczyć się radzić sobie sama z emocjami i to przygotowało mnie to do trudnych sytuacji w branży aktorskiej.
Za każdym razem, kiedy jestem w Kielcach na święta lub w wakacje, mam kontakt z panią Małgosią, której bardzo dużo zawdzięczam. Zawsze będę związana emocjonalnie ze Step by Step, mam niesamowity sentyment i jest mi niezmiernie miło, kiedy podczas moich odwiedzin widzę nowe bardzo utalentowane tancerki.
Kiedy i w jakich okolicznościach pojawiło się aktorstwo?
Zainteresowanie aktorstwem czułam zawsze, już jako dziecko. Codziennie namawiałam mojego brata, Bartka, abyśmy zrobili przedstawienie. Pamiętam, jak kiedyś rodzice kupili mi pacynki na palce. Razem z Bartkiem zbudowaliśmy teatr z poduszek i pościeli, wymyślaliśmy przedstawienia, w szczególności komedie dla rodziców, czasami dla gości. W zamian ja później musiałam bawić się samochodzikami. Również jako dziecko uwielbiałam oglądać filmy i seriale. Nie wiedząc jeszcze nawet, z czym wiąże się praca aktora, odgrywałam scenki z telewizji i wyobrażałam sobie, że kiedyś będę brała udział w czymś takim.
W szkole podstawowej grałam główne role w szkolnych spektaklach. Będąc w Stowarzyszeniu Dzieci Maryi w kościele Świętego Wojciecha w Kielcach wystąpiłam jako Maryja na jasełkach, i to był jeden z przełomowych momentów dla mnie, bo wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo lubię być na scenie. Natomiast moja prawdziwa przygoda z teatrem zaczęła się dzięki mojej mamie, która zaprowadziła mnie na zajęcia kółka teatralnego „Jazz Club” u pani Doroty Anyż. To był 2008 rok. Szybko to zamieniło się w fascynację, a ta stała się moją kolejną życiową pasją, której poświęciłam serce i moją dalszą edukację.
Co sprawiło, że z tym trudnym zawodem postanowiła Pani związać swoje życie?
„You are a child of the universe, no less than the trees and the stars; you have a right to be here“ – to cytat z wiersza Maxa Ehrmanna „Desiderata”. Ja jestem takim dzieckiem wszechświata i chcę go współtworzyć poprzez sztukę, jaką jest aktorstwo, wnosząc do niego moje emocje i wszystko to, co we mnie najlepsze. Jest to dla mnie najbardziej wielopłaszczyznową dziedzina sztuki, która odnosi się niemal do wszystkich zmysłów człowieka, łącząc słowo, sztukę wizualną, ruch i dźwięk. Ponadto fascynuje mnie odpowiedzialność aktora za siłę i sposób przekazu treści utworu, zależność emocji odbiorcy spektaklu od moich emocji jako aktora, a przede wszystkim skomplikowany proces kreowania postaci, którą zawsze zaczynam od jej analizy psychologicznej. Możliwość wcielenia się w rolę, przedostania się w jasne i najbardziej mroczne zakątki umysłu granej postaci, oraz późniejsze odtworzenie jej osobowości, by była wyjątkowa i niezapomniana, jest dla mnie jednym z najbardziej pociągających aspektów w aktorstwie.
Zawsze uważałam, że należy dążyć do tego, co się kocha, żeby praca była pasją. Moim głównym celem jest to, żeby być szczęśliwym i uszczęśliwiać innych. Wierzę w moc sztuki i w przyszłości chciałabym grać, ale i otworzyć szkołę aktorską dla osób niepełnosprawnych oraz młodzieży, która ma problemy, aby pomóc im odnaleźć się w społeczeństwie. Wierzę w to, że ciężką pracą i wytrwałością mogę osiągnąć swój cel. Pamiętam, że jeszcze będąc w gimnazjum, zastanawiałam się czy pójść w stronę artystyczną czy też może medycyny. Jednak świadomość, jak dużo już poświęciłam dla mojego rozwoju artystycznego, i jak bardzo pragnę być aktorką, zmotywowała mnie do kontynuowania drogi, którą wybrałam. Oczywiście jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy, że aktorstwo to bardzo trudny zawód. Ważne żeby się nie poddawać!
Bardzo wcześnie zaczęła Pani grać, jakie były te pierwsze role i jak się je udało dostać tak młodej dziewczynie?
Po ukończeniu warsztatów teatralnych u pani Doroty Anyż, dołączyłam do jej zespołu aktorskiego i zaczęłam bardziej profesjonalną pracę. Zagrałam jedną z głównych postaci w spektaklu „Ostatnia selekcja” w reżyserii Doroty i Artura Anyżów, w oparciu o autobiograficzną książkę Gołdy Szachter „Kalib”. Pragnę dodać, że pani Dorota i pan Artur prowadzą fantastycznie warsztaty teatralne. Do tej pory mam stały kontakt i bardzo się cieszę na każde spotkanie z nimi.
Aby móc się rozwijać, w wieku 15 lat opuściłam dom, i podjęłam naukę w liceum aktorskim w Krakowie. W 2010 roku, w wieku 16 lat, dostałam prace w profesjonalnym teatrze „Norma“ prowadzonego przez pana Jerzego Hojdę oraz w teatrze „Cracovia” u pani Anny Kasprzyk. Byłam tam najmłodszą aktorką w zespole. Miałam możliwość występowania u boku doświadczonych aktorów, między innymi w spektaklach „Mały Książę”, Świętoszku” oraz „Skąpcu”. Wystąpiłam również w musicalu „Robinson Crusoe”. Tak zaczęła się moja kariera. Pracując już jako aktorka, podpisałam kontrakt z agencjami aktorskimi w Warszawie i w Krakowie. Zaowocowało to między innymi rolami w serialach telewizyjnych dla telewizji TVN: „W11”, „Detektywi” oraz dużych kampaniach reklamowych, na przykład dla „Krakowskiego Centrum Handlowego CHT”. Na początku 2011 roku wystąpiłam jako baletnica w filmie „Siostry” oraz w filmie naukowym dla pani Ewy Drzyzgi. W tym samym roku zagrałam główną rolę w filmie krótkometrażowym „Left With a Last Minute” w reżyserii Karola Łakomca, który był nagrany w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Film ten wygrał nagrodę „Birdie Award” w Londynie w 2012 roku (startował też w plebiscycie Scyzoryki, organizowanym przez „Echo Dnia” - przp.red.).
Równocześnie, jako modelka, współpracowałam z wieloma agencjami fotograficznymi w Warszawie i Krakowie. Z każdą sesją zdjęciową dostawałam nowe propozycje pracy. W moim życiu działo się naprawdę dużo i ciekawie, ale mój niespokojny duch wymyślił sobie kolejny cel – wyjazd do Londynu.
I wyjechała Pani, mając 17 lat. Rodzice nie protestowali? Jak się Pani tam odnalazła?
W domu zawsze panowała szczera i przyjazna atmosfera. Widząc, jaką pasją stało się dla mnie aktorstwo, rodzice po prostu mi zaufali. Pamiętam, że to był wrzesień, dopiero rozpoczęłam drugi rok nauki w liceum aktorskim w Krakowie. Pomyślałam, że warmplarzy. to spróbować kontynuować naukę w kolebce teatru europejskiego, czyli w szekspirowskim Londynie. Podjęłam decyzję: jadę. Poinformowałam o tym rodziców, odbyliśmy rzeczową rozmowę i... wyjechałam. Wszystko odbyło się tak szybko, że nawet nie byłam pewna gdzie będę mieszkać. Lokum załatwiłam sobie będąc już na lotnisku w Londynie, dzwoniąc do znajomych z prośbą o nocleg na kilka dni. Oczywiście o tym fakcie rodzice dowiedzieli się później. Nie chciałam ich martwić! Jestem im bardzo wdzięczna, że zdobyli się na odwagę, aby mi na to pozwolić, i że tak potrafili mi zaufać. Dość szybko i sprawnie zorganizowałam sobie stałą kwaterę u angielskiej rodziny i wdrożyłam się w swój nowy etap życia. Dzisiaj wiem, że była to zdecydowanie jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
Jak wyglądało Pani życie, nauka i praca w Londynie?
Wyjeżdżając miałam własne oszczędności, które umożliwiły mi wynajęcie pokoju, transport i wyżywienie. Ale to wystarczyło na krótki okres, dlatego starałam się pracować w weekendy, a w czasie wakacji pracowałam w restauracjach. Udało mi się też dostać kilka zajęć, związanych z aktorstwem. Wszystko to pozwoliło mi na utrzymanie się w Londynie. W szkole byłam od 9 do 18, później chodziłam na zajęcia taneczne, a uczyłam się do późnych godzin nocnych, i w trakcie podróży metrem. Miałam naprawdę mało czasu na odpoczynek. Dzięki dobrym ocenom, udało mi się dostać pożyczkę studencką w Wielkiej Brytanii, co umożliwiło mi opłacenie szkoły aktorskiej.
Jeżeli chodzi o moją londyńską karierę aktorską, to zagrałam w takich spektaklach, jak „Jack The Ripper” w reżyserii Michael Toumey. Niewiele później, po przesłuchaniu, otrzymałam rolę w filmie opartym na faktach dla BBC Two „True Stories (Rosa Parks)”. Szybko też udało mi się znaleźć agenta od castingów komercyjnych. Pomimo wielu obowiązków, nie zapomniałam o swojej pierwotnej pasji, czyli tańcu i w roku 2012 zostałam uczestniczką siódmej edycji programu „You Can Dance” w Polsce. Po krótkim pobycie z programem w Polsce i na Santa Cruz, powróciłam do Anglii, gdzie miałam zaszczyt rozpocząć pracę z reżyserem Danny Boyle jako aktorka/tancerka, występując na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w lipcu w Londynie w 2012 roku.
Po dwóch latach collegu i egzaminach maturalnych, zdanych z najlepsza oceną, w 2013 udało mi się dostać do szkoły aktorskiej East15 Acting School w Londynie, gdzie przyjmują tylko 30 osób na rok. Szkołę ukończyłam w tym roku. Czułam się bardzo wyróżniona i niezmiernie szczęśliwa, że wszystko układało się w odpowiednim kierunku w mojej karierze. Podczas bycia w szkole aktorskiej zagrałam w kilku znaczących reklamach telewizyjnych, na przykład M&S Art of Christmas 2015. Grałam główne role w sztukach Szekspira, Czechowa czy Garcia Lorca. Wszystkie prace otrzymywałam z przesłuchań, na które wysyłał mnie mój londyński agent. W sierpniu 2015 roku nagrałam krótkie scenki aktorskie w jednym z największych wytwórni filmowych „Pinewood Studio” ze znanym brytyjskim reżyserem Stevenem Finnem.
W 2016 roku, będąc jeszcze w szkole aktorskiej zostałam wyróżniona drugim miejscem na Sam Wanamaker Festival, który organizowany był przez teatr Szekspira w Londynie – „The Globe”.
Kilka tygodni temu zagrałam w reklamie „Burberry”, spotykając się na planie z znanymi brytyjskimi I hollywodzkimi gwiazdami. Niestety nie mogę zdradzić ich nazwisk, gdyż reklama ta będzie dopiero pokazywana w grudniu 2016 roku.
Od wielu lat przebywa Pani za granicą, ale wraca Pani do rodzinnych Kielc. Słyszałam, że jest Pani prawdziwą patriotką lokalną.
Kielce nigdy nie przestały być moim domem, jest to miejsce, gdzie zawsze czuję się bardzo dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, z którymi się spotykam, czuje się tutaj niesamowicie zrelaksowana i spokojna. Staram się też namawiać znajomych z Londynu, żeby odwiedzali Polskę, a przy okazji oczywiście także Kielce. Już wiele osób zabrałam ze sobą do domu rodzinnego. Bardzo im się podobało, zwiedzaliśmy wiele ciekawych miejsc w województwie świętokrzyskim. Zawsze bardzo pozytywnie wyrażam się o moim mieście, mojej ojczyźnie i o Polakach. Jestem Polką i jestem tak wychowana, aby pielęgnować tradycje narodowe. Pragnę także wspierać Polaków w Anglii i na świecie, żeby nigdy nie wstydzili się i zawsze przyznawali do swoich korzeni, żeby byli dumni, tak jak ja, że Polska to moja Ojczyzna.
Życie w szkole aktorskiej bywało ciężkie. Jako jedyna osoba z Polski czułam się często ograniczona aktorsko przez reżyserów i nauczycieli ze względu na moje pochodzenie, mimo, że mówię standardowym brytyjskim akcentem i wyszkoliłam akcenty takie jak, na przykład londyński. Pokazuje to, że Anglia nadal nie jest otwarta na Polaków, na przykład do filmów czy seriali. Po moich doświadczeniach zależy mi na zmianie tej sytuacji, ponieważ tak wielu Polaków pracuje i mieszka w Anglii. Pragnę poprzez swoją pracę aktorską w filmie, telewizji i teatrze promować naszą polską kulturę oraz angażować się w życie Polonii w Anglii na tyle, na ile będę mogła.
Zamierza Pani zostać w Londynie, czy ma jakieś inne plany?
Cały czas podążam tam, gdzie są dla mnie możliwości. Póki co, mam wielu przyjaciół w Londynie, wzajemnie wspieramy się. Mam agenta, pracuję, ale mimo wszystko brnę do przodu i chcę kontynuować spełnianie moich marzeń. Mam kilka rzeczy w planach związanych z moja przyszłością, małymi kroczkami idę w tym kierunku. Dzisiaj jestem w Europie, ale kto wie co przyniesie przyszłość...
Jak wspomina Pani udział w ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich 2012?
Na przesłuchanie zostałam wybrana przez głównego reżysera widowiska, który jest też dyrektorem wydziału artystycznego w Leyton Sixth Form College, szkoły, do której uczęszczałam przed studiami. Pamiętam, że wybrał on tylko kilka osób z mojego roku. Na castingu były tłumy ludzi! Aby wziąć udział w ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich, musiałam przejść przez sześć różnych etapów przesłuchań. Był to bardzo długi i trudny proces, ale zakończył się sukcesem. Już na pierwszej próbie wybierano osoby, które mają mieć większe role do odegrania, więc tak naprawdę cały czas byliśmy obserwowani i oceniani.