Pawel Stachnik

Sergiusz Piasecki – z więzienia na literacki panteon

Sergiusz Piasecki, żołnierz, przemytnik, więzień, pisarz. Portret autorstwa Krzysztofa Wyrzykowskiego. Fot. IPN Sergiusz Piasecki, żołnierz, przemytnik, więzień, pisarz.

Portret autorstwa Krzysztofa Wyrzykowskiego.
Pawel Stachnik

12 września 1964 r. zmarł Sergiusz Piasecki, postać niezwykła - pisarz, przemytnik, wywiadowca, przestępca, konspirator. W polskiej literaturze zapisał się przede wszystkim jako autor głośnej powieści „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”.

Jego biografia rzeczywiście była nietuzinkowa i mogłaby stać się podstawą scenariusza filmu lub serialu. Twórcom tych dzieł być może zarzuconoby nadmierne fantazjowanie, gdyby nie fakt, że wszystko te zdarzenia naprawdę miały miejsce w życiu Piaseckiego.

Konfliktowy i niepokorny

Urodził się 1 kwietnia 1901 r. w Lachowiczach koło Baranowicz. Był nieślubnym dzieckiem zrusyfikowanego polskiego szlachcica Michała Piaseckiego i białoruskiej chłopki. Ojciec nie chciał się wiązać z wieśniaczką, więc wygnał matkę, a syna wychowywała jego nowa konkubina, która chłopca prześladowała i gnębiła. Od najmłodszych lat Sergiusz był chłopcem konfliktowym i niepokornym. W szkole słabo się uczył i często wdawał w bijatyki, a gdy pobił inspektora gimnazjum trafił do więzienia dla nieletnich.

Uciekł stamtąd i trafił do Moskwy, gdzie stał się świadkiem rewolucji bolszewickiej. Jej chaos i okrucieństwa wrogo nastawiły go do komunizmu. Z Moskwy wyjechał do Mińska i związał się z tamtejszą białoruską organizacją niepodległościową walczącą z bolszewikami. Według innej wersji trafił do środowiska złodziei i przestępców… Gdy do Mińska weszło Wojsko Polskie wstąpił do Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej, w tym w obronie Warszawy.

Zdemobilizowano go 12 maja 1921 r. Wtedy okazało się, że zwolniony z wojska młody człowiek nie bardzo ma co ze sobą zrobić. Nie miał wykształcenia ani zawodu, tak samo pieniędzy ani mieszkania, a większość jego rodziny pozostała po sowieckiej stronie granicy. By przeżyć imał się różnych nie zawsze uczciwych zajęć. Fałszował czeki, był szulerem i złodziejem, zajmował się produkcją pornograficznych zdjęć.

Zainteresował się nim wtedy polski wywiad. Oddział II Sztabu Generalnego zatrudnił go jako agenta cywilnego w wywiadzie ofensywnym, działającego po sowieckiej stronie granicy. Piasecki od dzieciństwa mówił po białorusku i rosyjsku, był prawosławny, dobrze znał Białoruś i jej stolicę – Mińsk. Był odważny i bystry, świetnie nadawał się więc na szpiega. Ówczesna granica polsko-sowiecka przypominała Dziki Zachód: w obydwie strony przekraczali ją agenci, dywersanci, uciekinierzy i agitatorzy. Dochodziło do walk i strzelanin. Sowieci wysyłali do Polski zbrojne grupy, które napadały na wsie i miasteczka.

Najcięższe więzienie

Piasecki wielokrotnie przechodził na sowiecką Białoruś i kontaktował się z tamtejszymi polskimi placówkami wywiadowczymi, którym przekazywał pieniądze i instrukcje z centrali. Dotarł do Mińska, gdzie nawiązał kontakty z oficerami Armii Czerwonej. Zdołał uciec z pułapki zorganizowanej przez sowiecki kontrwywiad, w dodatku uratował kolegę, za co awansowano go na podporucznika. Jednak prócz szpiegowania zajął się jeszcze jednym procederem: przemytem. Przez granicę odbywał się nieustanny nielegalny handel. Do Rosji wędrowały poszukiwane towary, do Polski wracały dolary i złoto, a na wymianie tej rosły fortuny.

Piasecki zaangażował się w ów przemyt przechodząc granicę z grupami przemytników. Strzelał się ze strażą graniczną i policją, atakował konkurencyjne karawany i zagarniał ich towar, stworzył własną grupę przemytniczą. Kilka razy trafiał

do polskich i sowieckich więzień, w których do 1926 r. spędził w sumie trzy lata. To burzliwe życie na pograniczu prawa, a także nałóg kokainowy, w jaki wpadł przemycając do Rosji ten narkotyk, sprawiły, że wywiad zrezygnował z jego usług. Zwolniono go 18 lutego 1926 r.

Dla Piaseckiego był to cios. Znów znalazł się na bruku, bez pieniędzy, bez zawodu i bez perspektyw. Udał się do Wilna i związał z kolegą z czasów wojny, z którym wspólnie zaczęli napadać na pociągi i kupców udających się na targi. Podczas jednego z takich napadów – na kolejkę wąskotorową na linii Lida – Grodno – okradli z pieniędzy i kolczyków Żydówkę, a za to, że stawiała opór pobili ją kijami. Proceder ten przerwała kochanka kolegi, która złożyła na nich donos do policji.

Jako że na obszarze przygranicznym obowiązywał wtedy stan wyjątkowy i działały sądy doraźne, Piasecki za bandyckie napady został skazany na karę śmierci. Życie uratowało mu zaświadczenie z Oddziału II, w którym stwierdzano, że położył zasługi dla polskiego wywiadu. Biorąc to pod uwagę sąd zmienił karę na 15 lat więzienia. Odsiadując wyrok Piasecki napisał prośbę o ułaskawienie. Gdy została odrzucona, rozgoryczony podburzał więźniów i organizował bunty. Przenoszono go do kolejnych zakładów, aż wreszcie trafił do najcięższego więzienia w Polsce – na Świętym Krzyżu koło Kielc.

Atrament z ołówka

Warunki i traktowanie więźniów były tam rzeczywiście koszmarne. Ale tam też nastąpiła wewnętrzna przemiana Piaseckiego. Zaczął uczyć się języka polskiego, czytając Pismo Święte i przysyłane mu za darmo „Wiadomości Literackie”. Wiosną 1934 r. znalazł w kuźni więziennej kawałek gazety z ogłoszeniem o konkursie literackim, co natchnęło go myślą o pisaniu. Z kolei na spacerniaku, pod oknem więziennego biura, dostrzegł leżącą w szparze między kamieniami stalówkę. W celi naostrzył ją, a z kawałka ołówka chemicznego rozpuszczonego w ślinie i herbacie zrobił atrament. Gdy wreszcie uzyskał zgodę władz więzienia na otrzymanie zeszytu, zaczął pisać.

Jego burzliwe przeżycia domagały się ujścia. Gorączkowo zapełniał kolejne strony przelewając na papier układające się w głowie zdania. Jako że papier był limitowany, po wypełnieniu brulionu zmienił kolor atramentu i pisał pomiędzy linijkami, a potem w poprzek. Pierwszą powieść pisał bez przerwy 28 dni po 10 stron dziennie. Nosiła tytuł „Piąty etap” i była oparta na jego szpiegowskich doświadczeniach ze służby dla Oddziału II. Niestety, cenzura więzienna odmówiła wysłania rękopisu do wydawcy ze względów politycznych.

Piasecki napisał więc drugą powieść – „Droga pod mur”, w której w literackie formie opisał swoje gorzkie doświadczenia po mobilizacji z wojska, oskarżając w niej społeczeństwo o brak wsparcia dla takich jak on weteranów. Ta ponura wizja rzeczywistości również została zatrzymana przez cenzurę. Dopiero trzeci rękopis ujrzał światło dzienne. W „Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy” Piasecki barwnie przedstawił życie przemytników z granicy polsko-bolszewickiej – wyprawy z towarem, konkurencyjne walki, strzelaniny ze strażnikami, romanse, imprezy pełne alkoholu. Cenzura tekst przepuściła, a autor w 1935 r. przesłał brulion do znanego wydawnictwa Rój. Tam przeczytał go jego współwłaściciel Melchior Wańkowicz.

Pisarz zachwycił się powieścią. Pojechał na Święty Krzyż i uzyskał widzenie z Piaseckim. Rozmowa z nim utwierdziła go w przekonaniu, że ma do czynienia z osobą nietuzinkową. Podjął więc starania o ułaskawienie byłego przemytnika. W międzyczasie „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” ukazał się drukiem i zrobił furorę. Zachwycali się nim krytycy, pisarze i zwykli czytelnicy. O zwolnienie Piaseckiego apelowali m.in. Stanisław Mackiewicz, Juliusz Kaden-Bandrowski i Paweł Hulka-Laskowski. W 1937 r. Rój opublikował dwa wydania „Kochanka…”, a rok później trzecie. Powieść oddano do przekładu na 15 języków. Starania Wańkowicza w ministerstwie sprawiedliwości przyniosły skutek – Piasecki został ułaskawiony latem 1937 r. i po 11 latach opuścił więzienie. Do Wańkowicza wysłał telegram o treści: „Za zdjęcie z Krzyża dziękuję, dziękuję, dziękuję”.

Na emigracji

Mimo, że stał się sławny i zamożny (za książkę Rój przekazał mu na konto co najmniej 15 tys. zł), odsunął się do życia publicznego. Najpierw leczył gruźlicę w Zakopanem, a potem zamieszkał w majątku pod Nowogródkiem. Spokojne życie trwało jednak tylko dwa lata. Wybuchła wojna i we wrześniu 1939 r. Piasecki wziął udział w walkach w szeregach KOP-u. Potem zamieszkał na Wileńszczyźnie, pracując w jednym z tamtejszych gospodarstw.

Z propozycją współpracy zwrócił się do niego Związek Walki Zbrojnej. Zaproponowano mu kierowanie oddziałem specjalnym do wykonywania wyroków śmierci wydanych przez podziemny sąd. Jednostka ta pod jego dowództwem zasłynęła z wielu brawurowych akcji. On sam wykorzystując swoje złodziejskie doświadczenia włamał się do jednego z urzędów i wykradł stamtąd cenne dokumenty. Głośna stała się sprawa odmowy wykonania wyroku na Józefie Mackiewiczu oskarżonym o kolaborację z Niemcami. Piasecki sam zbadał zasadność wyroku i uznał, że egzekucji nie wykona.

Po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną Piasecki ukrywał się przed UB i podjął starania o ucieczkę z kraju. Dzięki pomocy podziemnych struktur AK wyjechał incognito w konwoju UNRRA do Włoch. Został na emigracji. Zamieszkał w Londynie, a potem w Hastings w południowej Anglii. Pisał kolejne książki, publikował teksty w polskiej prasie, mieszkał w wynajętym pokoju i cierpiał biedę.

Na emigracji napisał m.in. Trylogię złodziejską o świecie przestępczym Mińska Litewskiego w latach 1918–1919, głośne „Zapiski oficera Armii Czerwonej” o okupacji Wileńszczyzny widzianej oczami sowieckiego wojskowego oraz nieukończony cykl

„Wieża Babel” o konspiracji na Wileńszczyźnie. Zmarł na raka płuc 12 września 1964 r. Jego książki do końca lat 80. objęte były w Polsce zapisem cenzury.

Pawel Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.