Skromny miliarder w Polsce zakochany. Na stałe, po grób
Charles Merrill, skromny filantrop, zmarł w Nowym Sączu w wieku 97 lat. Na blokowisku z lat 70. nikt nawet nie przypuszczał, że sąsiaduje z amerykańskim miliarderem. Był dziedzicem wielkiej fortuny. Ale do siedziby spółki założonej przez ojca, znajdującej się w finansowej dzielnicy Nowego Jorku, zaglądał rzadko. Jakoś wolał sądeckie pagórki.
W hotelu Francuskim w Krakowie kelner wziął go za kloszarda.
W dalszej części tekstu:
- Merrill kochał ludzi, sztukę i edukację
- Wszystko zaczęło się od „Roku Emilki”
- Polska była dla niego drugą, duchową ojczyzną
- Milioner, który pozostał "normalnym człowiekiem"
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień