Klucz do rozwiązania tego kryzysu mają ci, którzy go wywołali - mówi Sławomir Neumann, szef sejmowego klubu PO w rozmowie z Łukaszem Kłosem.
O co w piątek tak naprawdę poszło? Prezes Kaczyński twierdzi, że protestem w sprawie mediów opozycja chciała przykryć uchwalenie ustawy dezubekizacyjnej.
Jeżeli ktoś tak twierdzi, to albo cynicznie kłamie, albo jest kompletnym głupkiem. Innej możliwości nie widzę.
Ostre słowa, Panie pośle.
Ale prawdziwe. Dość już tego chamstwa i kłamstwa, które jest ciągle powtarzane. Prawda jest dość prosta, bo jest we wszystkich możliwych portalach i telewizjach pokazana. Marszałek Kuchciński wyrzucił z obrad posła opozycji. Bez żadnego powodu.
Większość rządząca twierdziła, że Państwo z opozycji uprawiali obstrukcję prac izby, że to był drugi dzień, kiedy nie można było prowadzić normalnie obrad.
Jeszcze raz powiem - marszałek Kuchciński wyrzucił posła z obrad Sejmu RP! Nie Kuchciński dał mandat posłowi Szczerbie, tylko Polacy w wyborach. A zaraz po wyrzuceniu zwołał w Sali Kolumnowej nielegalne posiedzenie Sejmu. Jest to coś, co w polskim parlamentaryzmie nie zdarzyło się bodajże od czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej. To jest śmiertelnie poważna sprawa - jeśli chodzi o państwo, o prawo i poszanowanie podstawowych zasad! Jeżeli ktoś później twierdzi, że powodem dalszych wydarzeń była taka czy inna ustawa, to kłamie.
Słuchał Pan orędzia premier Beaty Szydło?
Słuchałem. Kiedyś takie orędzia wygłaszali Jaruzelski, a przed stanem wojennym paru innych towarzyszy, plotących o ,,warchołach niszczących Polskę” i tym, jak ważny jest ,,spokój i rozwój”.
A teraz słyszymy, że krzykami i wrzaskiem Państwo z opozycji przykrywają brak dobrych pomysłów.
Problemem dziś nie jest kreatywność opozycji, ale przestrzeganie podstawowych praw i norm w kraju.
Premier Szydło twierdzi, że kłótnie, które prowadzi opozycja, są ogromnym deliktem przeciwko dobru wspólnemu.
I to jest język stanu wojennego. Prawdziwy język, którym dziś mówi Prawo i Sprawiedliwość. Język władzy PiS, której kluczowym doradcą staje się towarzysz Piotrowicz [Stanisław, poseł PiS - dop. red.]. Rozumiem, że dziś to towarzysz Piotrowicz doradza prezesowi Kaczyńskiemu, jak kontaktować się ze społeczeństwem.
Z drugiej strony, słyszymy hasła w rodzaju „Haga już czeka na Was. Osądzi zbrodniarzy”, „na kaczki śrut najlepszy”, „Kaczor stanął tam, gdzie stało ZOMO”.
Takie są emocje ludzi. Takie reakcje wyzwala dziś PiS. Problem jest taki, że osoby odpowiedzialne za ich wywoływanie mają dziś w rękach pełnię władzy i wciąż uważają - tak jak prezes Kaczyński - że Polska jest ich prywatnym folwarkiem. PiS musi dostrzec wreszcie, że tak nie jest. Polacy mówią „dość”.
Nie obawia się Pan, że te emocje idą za daleko? Przecież policja nie pałuje, jak milicja w PRL.
Emocje, niestety, są bardzo duże. Ale nadchodzi moment, w którym ludziom po prostu się ulewa. I ten moment właśnie nastąpił.
To co dalej? Ściana wydaje się być niebezpiecznie blisko.
Albo prezydent Andrzej Duda stanie teraz na wysokości zadania - zacznie poważnie traktować swoje obowiązki, pokaże, że jest niezależnym prezydentem i zmusi większość parlamentarną do szanowania prawa - albo będziemy mieli poważny kryzys, który będzie rozlewał się przez najbliższe miesiące.
Mediacje prezydenta Andrzeja Dudy mają szansę na sukces?
Tu nie o mediacje chodzi. Potrzebne jest, by prezydent postawił się Kaczyńskiemu i jasno powiedział ludziom PiS, że mają przestrzegać podstawowych norm. Klucz do rozwiązania tego kryzysu mają ci, którzy go wywołali. Głównym winnym jest marszałek Kuchciński.
Czego Państwo oczekują od marszałka Sejmu? Miałby przeprosić?
Nie ma co przepraszać. PiS musi zrobić krok wstecz i wrócić do tego, co było. Po pierwsze, trzeba wrócić do wolności mediów w Sejmie - mówiąc wprost do obecności ich na starych zasadach. Po drugie, musimy wrócić do posiedzenia Sejmu i przerwanej debaty nad budżetem. Po trzecie - do przeproszenia posła Szczerby i przywrócenia jego udziału w obradach. I wreszcie oczekujemy zrzeczenia się funkcji marszałka przez posła Marka Kuchcińskiego. Taki człowiek nie może już prowadzić obrad Sejmu RP!
To nie wygląda, jak wyciągnięcie ręki do świątecznej zgody.
Ale nie myśmy tę wojnę rozpoczęli. Jeżeli ktoś spodziewa się, że będziemy grzecznie czekać, jak marszałek Sejmu wyrzuca z obrad posła, to się grubo myli. Powtórzę - nie Kuchciński dawał mandat poselski Michałowi Szczerbie. I nie PiS dawał mandaty posłom Platformy, tylko miliony Polaków w wyborach powszechnych. I my w imieniu milionów Polaków ten mandat będziemy sprawować. Nie pozwolimy zawłaszczać Polski przez większość parlamentarną.