Śledczy z Chrzanowa badają śmierć 36-letniej Nigeryjki
Rodzina 36-letniej Nigeryjki o śmierć oskarża jej męża Jakuba. Prokuratura wszczęła śledztwo. Znajomy chłopaka twierdzi, że jest on załamany: - To tragedia przez nikogo niezawiniona - mówi
Bola Essien Nelson rozpacza po śmierci swojej siostry Oluwasholi Atunrayo G., przez wszystkich nazywanej Sholą.
- Ona była taka piękna, młoda. Trudno nam zrozumieć, dlaczego nie żyje - mówi kobieta. Stawia poważne oskarżenia w stosunku do swojego szwagra Jakuba G. z Wygiełzowa.

W liście skierowanym do polskich władz oskarża go m.in. o przyczynienie się do śmierci Sholi i bezprawny jej pochówek.
Co Kuba może ukrywać?
Rodzina dziewczyny chciała zobaczyć ją przed pogrzebem, ale zanim wyruszyli z Nigerii, jej zwłoki zostały skremowane. Bola Essien Nelson oraz jej rodzina uważają, że Jakub coś przez nimi ukrywa. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie.
36-letnia Shola zmarła w szpitalu w Chrzanowie 28 grudnia ub. roku. - Kuba zadzwonił do nas ok. godz. 11, twierdząc, że był wypadek, Shola zasłabła i zmarła. Po tym rozmowa się urwała - opowiada Bola Essien Nelson.
- Później zadzwonił jeszcze raz i powiedział, że Shola źle się czuła, zawiózł ją do szpitala, a tam okazało się, że miała anemię i niski poziom hemoglobiny, a chwilę później nie żyła. To która wersja jest prawdziwa? - płacze siostra zmarłej.
Ona i jej bliscy prosili męża Sholi o przysłanie jej pośmiertnego zdjęcia. Jak twierdzi Bola, najpierw nie chciał tego zrobić, a potem miał przekazać im fotografię fragmentu twarzy, na której są siniaki i opuchlizna. - Co to wszystko ma znaczyć? - zadają pytania.
Mają ogromny żal, że nie zaczekano na nich z pogrzebem.
- Mówiliśmy Kubie, że potrzebujemy kilku dni, by kupić bilety i przyjechać. Ale zanim wszystko udało się zorganizować, Shola została spalona. Dlaczego tak się spieszył? - nie rozumie siostra dziewczyny.
Nikt z rodziny nie był też na pogrzebie 7 stycznia, bo jak twierdzą, nie zostali o nim poinformowani. Nie wierzą zapewnieniom Jakuba G., że wolą Sholi była kremacja jej zwłok.
O pomoc w sprawie „morderstwa, niezgodnej z prawem kremacji i pochówku” poprosili m.in. Ambasadora RP w Nigerii oraz Ambasadora Nigerii w Polsce. Obydwie placówki zajmują się sprawą.
Shola w Polsce mieszkała od 16 lat. Przyjechała tu z Nigerii, by studiować architekturę, ostatnio uczyła angielskiego w szkole językowej w Chrzanowie. Z mężem mieszkali w Wygiełzowie u jego rodziców. Ślub wzięli siedem lat temu.
- Shola kochała męża i wierzę, że także on ją kochał. Ale zwierzała mi się, że wspólnie mieszkanie z jego rodzicami już ją męczyło. Marzyła o tym, aby z mężem przenieść się do nowego domu i mieć więcej prywatności - wspomina Bola.
To była dobra para
We wsi wielu ludzi znało dziewczynę z widzenia. - Była grzeczna, uśmiechnięta - mówi sprzedawczyni w sklepie niedaleko kościoła w Babicach. Wszyscy podkreślają, że było to bardzo zgodne małżeństwo, przynajmniej tak ich odbierano.
W akcie zgonu 36-latki jako przyczynę śmierci wpisano zatrzymanie krążenia, do czego miało dojść przez pęknięcie guza macicy. Siostra Sholi jest tym zdziwiona. - Przez Facebook rozmawiałyśmy 24 grudnia. Nie wspominała, że jest na coś chora - podkreśla Bola.
W sprawie Nigeryjki Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie prowadzi śledztwo o ewentualne nieumyślne spowodowanie śmierci.
Po śmierci Sholi została przeprowadzona tzw. administracyjna sekcja zwłok, czyli standardowa po nagłym zgonie. Zabezpieczono wycinki do badań histopatologicznych. Są przeprowadzane na zlecenie prokuratury.
- W chwili obecnej postępowanie prowadzone jest w sprawie nie zaś przeciwko określonej osobie - mówi Elżbieta Jopek, prokurator rejonowa. - Postępowanie przygotowawcze jest kontynuowane, będą w nim wykonywane dalsze czynności procesowe - dodaje enigmatycznie.
Naszym dziennikarzom nie udało się skontaktować z Jakubem G. Jego znajomy przekonuje, że nie miał nic wspólnego ze śmiercią żony. - Kochali się. Nie zawsze wszystko między nimi dobrze się układało, ale te oskarżenia są wyssane z palca - mówi. Jak twierdzi, Jakub jest załamany. - Ta śmierć to wielka tragedia, ale przez nikogo niezawiniona - podkreśla.
Nagłaśniają sprawę
W środę w rodzinnej miejscowości Sholi w Nigerii odbyła się uroczystość upamiętniająca ją. Kościół był pełny. Część ludzi była ubrana na żółto lub miała coś na sobie w tym kolorze, bo był to ulubiony kolor kobiety.
Śpiewano, modlono się za zmarłą i przemawiano przez prawie dwie godziny. Zbierane są też podpisy pod petycjami do władz Polski, by zrobiono wszystko, by „wymierzyć sprawiedliwość”. Do środy było 2 tys. 600 podpisów.
Sprawa Sholi w Nigerii jest szeroko opisywana przez tamtejsze media.