Służba zdrowia jest w rozkładzie, a rząd leczy ją plastrami dla dzieci
- Biedniejsi tracą dostęp do lekarza, a z ostatnich badań wynika, że aż 41 procent osób z dolnego kwartyla dochodów nie wykupuje leków. Bo ich na to nie stać. - mówi Jerzy Przystajko, farmaceuta, działacz partii Razem.
Jest pan niespełnionym lekarzem?
Panuje przekonanie, że farmację wybierają ci, którzy nie byli dość dobrzy, aby dostać się na studia medyczne. W dyskusjach w sieci trolle sięgają po ten argument, gdy nie są w stanie merytorycznie mi odpowiedzieć. A dla mnie farmacja to był świadomy wybór, wynikający z zamiłowania do chemii. Działając w branży farmaceutycznej nie sposób nie obserwować tego, co dzieje się w całej ochronie zdrowia, z jakimi bolączkami się boryka. Dlatego nie uważam, by fakt, iż nie jestem lekarzem, dyskwalifikował mnie w dyskusji na temat kształtu polityki zdrowotnej w naszym kraju.
Jedną z budzących emocje propozycji jest wprowadzenie kar dla pacjentów, którzy nie pojawią się na umówionej wizycie.
Nie jesteśmy teraz na takim etapie rozwoju systemu ochrony zdrowia, aby wprowadzać kary tego typu. Czas oczekiwania na wizytę u specjalisty potrafi już dziś sięgać kilku lat. Ochrona zdrowia w Polsce wystarczająco karze pacjentów swoim rażącym brakiem efektywności. Dodatkowe represje za brak stawiennictwa na konsultacji lub zabiegu budzą mój sprzeciw.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień