Smecz towarzyski. Misterium krakowskiej promocji
Traf chciał, że akurat, gdy Kraków powziął silne postanowienie uporządkowania lokalnego Reeperbahnu i poszedł na wojnę z seksbiznesem oraz klubami ze striptizem, podczas występu w kościele Bożego Ciała na festiwalu Misteria Paschalia japoński tancerz rozebrał się do slipek. Na oczach, ma się rozumieć, pozostającej w wielkanocnym nastroju publiczności, toteż pokaz szybko okrzyknięto mianem kontrowersyjnego, czy wręcz - skandalem.
Wprawdzie autorzy takich opinii muszą pozostawać wyjątkowo niewrażliwi na sztukę sakralną, w której golizny nie brak, nawet rzeźby i freski w krakowskich parafiach też wolne od niej nie są, niemniej znowu stał się grzech i obraza boska za publiczne pieniądze, festiwal wszak organizuje miasto. Ciśnie się jednak na usta pytanie, nie tylko w imieniu oburzonych, ale nade wszystko tych szukających w Krk rozrywki w trybie go-go: jak w obliczu tegoż performansu odróżnić sztukę wysoką od niskiej, sacrum od profanum, kto i gdzie w Krakowie rozbierać się może, a kto nie powinien, bo złamie przepisy o Parku Kulturowym.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień