Solidarność się policzy. Najpierw z opozycją
Jeszcze przed świętami szef Solidarności Piotr Duda grzmiał w TVP Info na demonstrantów popierających przed Sejmem bunt posłów.
Nie przebierając w słowach, powiedział: „To, co się dzisiaj dzieje, jest wielką hucpą. Jeśli druga strona myśli, że będziemy się temu biernie przyglądać, to się myli. (...) Przygotowujemy się do wyjścia na ulice i policzenia się. Jeżeli druga strona się chce policzyć, to się policzymy”.
Od tego czasu zapowiedź Piotra Dudy zaczęła żyć własnym życiem. Pojawiły się informacje, że do wielkiej demonstracji Solidarności, klubów „Gazety Polskiej” i słuchaczy Radia Maryja dojdzie już na początku stycznia. Związkowcy sugerowali centralnym mediom, że Solidarność i kluby „Gazety Polskiej” mogą w krótkim czasie zmobilizować nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Brakowało tylko daty manifestacji. Ale: - Co media tak się uparły na tę manifestację? - dziwi się Jacek Żurawski, szef toruńskiej Solidarności. - Trzeba uważnie wsłuchać się w słowa mojego szefa. Decyzję o demonstracji może podjąć tylko Komisja Krajowa. A jej posiedzenie nie jest planowane do połowy stycznia i na pewno do tego czasu takiej decyzji nie będzie.
10 stycznia w Gdańsku jest co prawda spotkanie szefów regionów Solidarności, ale nie jest to cała Komisja Krajowa: - Myślę, że przewodniczącemu chodziło o coś innego - kończy Jacek Żurawski.
Tymczasem kluby „Gazety Polskiej” czekają już w gotowości na hasło związku.
- Wiem, że szczegóły planowanej manifestacji, dzień wyjazdu itd. będą wkrótce ustalone - wyjaśnia Krystian Frelichowski, szef bydgoskiego klubu. - Kiedy będą znane szczegóły, na pewno pojedziemy do Warszawy.