Spełnienie marzeń i zmagania ze słabością w jeden weekend

Czytaj dalej
Fot. Jan Hubrich / Polskapresse
Paweł Gzyl

Spełnienie marzeń i zmagania ze słabością w jeden weekend

Paweł Gzyl

Co u Pani słychać? Rozmowa z Martą Bizoń

Pod koniec maja występowała Pani w premierowym spektaklu na deskach teatru Variete.

To był zarazem najlepszy i najgorszy weekend w moim życiu!

Dlaczego?

Bo z jednej strony spełniło się moje wielkie marzenie. Od dziecka chciałam zaśpiewać w przedstawieniu teatralnym piosenki sprzed wojny. Kocham je ze względu na melodię i tekst. Cały czas kibicowałam więc Januszowi Szydłowskiemu, kiedy tworzył w Krakowie Teatr Variete. Kiedy mu się to udało, zaprosił mnie do swego nowego przedsięwzięcia - „Powróćmy jak za dawnych lat”.

To rewia piosenki przedwojennej?

Tak. Co więcej, występują w niej takie sławy jak mój profesor z akademii teatralnej - Jerzy Trela czy Anna Polony i Tadeusz Huk. Plus grupa wspaniałych młodych ludzi. Do tego cudowne kostiumy: brylanty i futra, więc wszystko to, co lubię na scenie najbardziej.

Co zatem nie wypaliło?

Choć marzenie się spełniło, to z drugiej strony zawiodło zdrowie. W dniu premiery obudziłam się bez głosu. Tymczasem ja choruję na gardło zazwyczaj raz na trzy lata. Całe szczęście, dzięki odpowiednim specyfikom i wspaniałym kolegom, rozgrzałam głos i udało mi się w czasie sobotniej premiery zaśpiewać. „Chyba jakaś koleżanka mi pozazdrościła” - pomyślałam. Całe szczęście nawet nikt nie poznał, że mam zmieniony głos.

Co Pani śpiewa w tej rewii?

To cztery zupełnie odmienne piosenki. Każda jest odrębnym monodramem. W pierwszej jestem diwą operową, śpiewającą bardzo wysoko. W drugiej - jestem zdradzoną kobietą. Trzecia piosenka to rosyjski romans, gdzie mogę pokazać, jak umiejętnie władam przedniojęzykowym „ł”. No i wreszcie stara żydowska piosenka - co też mi jest bliskie, bo od lat współpracuję z Leopoldem Kozłowskim, nazwanym „ostatnim klezmerem w Galicji”.

Sporo nowego dzieje się też w Pani macierzystym Teatrze Ludowym.

Wszystko za sprawą naszej nowej pani dyrektor - Małgorzaty Bogajewskiej. Nie ma nic lepszego niż dyrektor, który rozumie aktora. Dzięki temu mogłam zagrać gościnnie w Teatrze Variete. Wiele dobrego robi też na swojej scenie. Niedawno zakończył się u nas Festiwal Premier, w ramach którego były trzy nowe spektakle, z których ja zagrałam w dwóch. Pierwszy to „Dwóch biednych Rumunów mówiących po polsku”, a drugi „Akt równoległy”.

Ten drugi to farsa. Chyba ten rodzaj ekspresji jest Pani najbliższy?

Ja tak naprawdę wolę widzów bawić niż wzruszać. Cenię sobie też role dramatyczne - ale na zasadzie odskoczni. Ta farsa jest szczególnie przewrotna. Bo widz dowiaduje się już wszystkiego w pierwszych scenach. Ale potem okazuje się, że i tak pojawiają się niespodzianki. To prawdziwie finezyjna sztuka.

„Dwóch biednych Rumunów” jest z kolei dla Pani okazją właśnie do dramatycznego występu?

To był pierwszy tekst Doroty Masłowskiej, który przeczytałam od początku do końca. Bo w tych wcześniejszych nie odpowiadał mi język. Tym razem zaciekawiła mnie historia dwójki młodych ludzi, którym świat oferuje jako substytut szczęścia alkohol, narkotyki i seks. Spotykają na swej drodze różnych ludzi. Ja jestem jednym z nich - zdradzoną żoną, prowadzącą po pijaku samochód. Wyglądam jak przysłowiowa „żona z Hollywood”, ale okazuje się, że to nie wystarcza do szczęścia.

A co z Pani wokalną działalnością?

Przygotowują dwupłytowy album „Kraków dla małych i dużych”. „Kraków dla małych” to inaczej „Abecadło krakowskie” wystawiane w Teatrze Ludowym z wierszami Mieczysława Czumy dla dzieci. Z kolei „Kraków dla dużych” napisał Michał Chludziński z Lochu Camelot. W piosenkach poprzeinaczał dowcipnie krakowskie legendy. Choćby tę o Wandzie - że to nie Wanda nie chciała Niemca, tylko mieszczanie krakowscy, a on nauczył się po polsku „chrząszcz brzmi w trzcinie” i wybudował nam autostrady. (śmiech) Premiera już tej jesieni lub wiosną przyszłego roku.

Paweł Gzyl

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.