Sprawiedliwość się chwieje. Sędziowie nie są z teflonu [ROZMOWA]
Ile można znosić obelg, że sędziowie to kasta i łapówkarze? - pyta Jarosław Gwizdak, prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód. I odchodzi ze stanowiska z powodu „dobrej zmiany”.
Zapowiedział pan publicznie, że rezygnuje z ubiegania się o ponowny wybór na stanowisko prezesa Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, a nawet, że rozważa odejście z zawodu z powodu szykowanych zmian w sądownictwie. Czy to jakaś prowokacja?
To nie jest prowokacja. Moi zwierzchnicy już wiedzą, że nie ubiegam się o stanowisko prezesa i rozpoczęli poszukiwania nowych kandydatów. Moja kadencja kończy się ostatniego kwietnia tego roku. Chciałbym dotrwać do tej chwili, pożegnać się, uczcić jeszcze dziesięciolecie naszego sądu, chyba że przepisy, albo jakieś inne siły, skończą moją kadencję wcześniej.
Zapowiadaną przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę reformę sądownictwa nazwał pan: „idiotyzmem, jakiego świat nie widział”. Czy po takiej krytyce można jeszcze liczyć na awans?
Nie zamierzam być awansowany. O dziwo, zgadzam się z ministerstwem, że powinien być jeden sędzia - sądu powszechnego i orzekać we wszystkich instancjach. Tak jest, na przykład, w Niemczech.
A nie jak teraz w Polsce, że jest sędzia sądu rejonowego, potem awansuje na sędziego sądu okręgowego, znów awans do apelacyjnego, jeśli kariery nie zablokuje prezydent Duda...
Już dziewięciu sędziów nie zostało powołanych przez prezydenta RP na wyższe stanowiska, a jeden prokurator nie dostał nominacji na sędziego, więc są powody do obaw. Jesteśmy bohaterami wiadomości telewizyjnych niemal co dnia. Ile można znosić oskarżeń pod swoim adresem, że sędziowie to kasta, że stronniczy, łapówkarze. Czasem czekam tylko na słuszny gniew ludu...
Prezes Sądu Najwyższego, prof. Małgorzata Gersdorf, apelowała niedawno do sędziów, by walczyli o prawo, pokazywali, że są „w opozycji przeciwko spychaniu demokratycznego państwa z niezawisłymi sędziami w niebyt”. A pan prezes wycofuje się z pola walki?
W codziennym orzekaniu też będę mógł powiedzieć: dość psucia prawa. Mnie się wydawało, że jako prezes mogę coś więcej, ale chyba się myliłem, a w każdym razie jestem nie do końca spełniony. Nie wiemy, jak zostanie ukształtowana funkcja prezesa za miesiąc, dwa. Może też będzie musiał być posłuszny ministrowi sprawiedliwości? Może samodzielności, której teraz jest niewiele, będzie miał jeszcze mniej, co mnie nie interesuje.
Sędzią zostaje się na całe życie, a pan nosi się z zamiarem odejścia z zawodu?
Może niekoniecznie na całe życie i dobrze się odnaleźć w innych zawodach prawniczych? To jest ciężki kawałek chleba. Gdy się potem czyta w internecie ten rynsztok obelg, który nas oblewa, przychodzi w końcu refleksja, że dalej tak nie można. Sędziowie, wbrew pozorom, wcale nie są tacy gruboskórni.
O tym też mówiła prof. Małgorzata Gersdorf: nie ma walki bez ofiar.
Już kilka lat temu postulowałem pomoc psychologiczną dla sędziów, grupę miękkich szkoleń. Choć powinniśmy być nieskazitelni, nie jesteśmy teflonowi. Nie trzeba nas straszyć izbą dyscyplinarną, specjalnym wydziałem w Prokuraturze Krajowej. Mnie to dobija, że sądy, które powinny być naszym wspólnym zmartwieniem, stały się kolejnym chłopcem do bicia.
W 2015 roku otrzymał pan tytuł Obywatelskiego Sędziego Roku za gotowość do spojrzenia na pracę sądu z perspektywy obywatela. To nie dodało panu skrzydeł?
Chciałem zmieniać wizerunek sądu. Język, którym ze sobą rozmawiają prawnicy, język pism procesowych, decyzji sądowych, staje się kompletnie niezrozumiały dla obywatela. Myślałem też, że 154 sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości pochyli się nad losem sędziego rejonowego, odejmą nam z obowiązków choć jedną czynność. Sędziowie nie muszą, na przykład, przyznawać wynagrodzenia świadkom, biegłym. A ja tylko słyszę, że sędziowie to kasta i trzeba z nami zrobić porządek.
Mówi pan, że drzewo wymiaru sprawiedliwości coraz bardziej się kiwa i już idą drwale. A przecież sądownictwo jest nieustannie reformowane od 1989 roku. Skąd teraz strach?
Wartością tych reform była sama zmiana, nie jej efekt. Trudno nie odnieść wrażenia, że teraz ma być reforma tylko po to, aby wymienić ludzi, przysłać swoich. Zmieni się granice sądów, ich organizację i rozpocznie karuzelę stanowisk. Wymiar sprawiedliwości jest jednym z najważniejszych organów w tym organizmie, jakim jest państwo, a my cały czas operujemy.
Reforma ma się też sprowadzić do tego, że sędziowie będą mniej obciążeni pracą. Nie dostrzega pan prezes aż tak dobrej zmiany?
Sądy mają być równo obciążone i jeśli to się uda, odszczekam wszystko, co złego powiedziałam o zapowiadanej zmianie.
W Niemczech sędziów jest mniej niż w Polsce, a jednak lepiej dają sobie radę. Dlaczego?
Polska jest w czołówce, jeśli chodzi o generowanie ilości spraw rozpoznawanych przez sądy na liczbę mieszkańców. Polak lubi się sądzić do końca. Nie mamy szacunku dla rozstrzygnięcia sądu pierwszej instancji, bo dla nas wniesienie sprawy to dopiero początek; potem jest druga instancja, kasacja, Strasburg. W Niemczech jest bardzo niski procent zaskarżalności wyroków pierwszej instancji i wiele spraw załatwia się ugodą, w drodze mediacji.
Monteskiusz powiedział: „Nie pytam, jakie są prawa, ale jacy są sędziowie”. No właśnie, jacy są?
Nie wiem, mogę się wypowiadać tylko za siebie. Mam w sobie jakiś ładunek odwagi cywilnej, ale tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Przychodzi czas próby. Niektórzy wyjdą z niej z podniesionym czołem, inni niekoniecznie. Porozmawiajmy za pięć lat, jacy byli sędziowie w 2017 roku.
Podzielone środowisko sędziowskie, bo przecież także sędziowie uczestniczą teraz w psuciu państwa prawa, jest w stanie obronić swoją niezawisłość?
Może nam się nie udać. Jesteśmy tym wszystkim zmęczeni.
To nie sędziowie wtedy przegrają, tylko obywatele.
Niestety, tak. Trochę za późno zdaliśmy sobie sprawę, że z naszym przekazem mamy docierać nie do polityków ani do siebie, tylko do obywateli.
Jarosław Gwizdak, lat 43
Cywilista. Jest zwolennikiem alternatywnych sposobów rozstrzygania sporów. Mówi stronom: dogadajcie się, porozmawiajcie ze sobą. Był przewodniczącym wydziału, potem przez dwa lata wiceprezesem sądu, obecnie kończy czteroletnią kadencję prezesa katowickiego sądu.