Pierwszoligowy sezon ruszy już za miesiąc, więc u beniaminka z Gorzowa coraz mniej niewiadomych. Skład prawie gotowy, są też ambitne plany.
Powrót klubu z Gorzowa, tym razem pod szyldem Stali, na zaplecze ekstraklasy, to nie tylko splendor, ale też nowe wyzwania. Żółto-niebiescy zamierzają nie tylko zostać na tym szczeblu, ale już w niedalekiej przyszłości tak zbudować struktury organizacyjne, aby w 2019 roku, gdy miasto będzie miało już nową halę na kilka tysięcy miejsc, zaatakować najwyższą klasę rozgrywkową.
- Na początek chcemy zadomowić się w pierwszej lidze i stopniowo uzyskiwać jak najlepsze wyniki. W tym sezonie ruszy w Polsce liga zawodowa i przez trzy lata Superliga będzie zamknięta. Jednak marzy się nam gra na tym szczeblu i dlatego w nadchodzących latach będziemy do tego dążyli. Nie ma jednak sensu awansować do elity bez odpowiedniej infrastruktury. W Gorzowie jest potrzebny obiekt z prawdziwego zdarzenia, hala widowiskowo-sportowa - powiedział Michał Kugler, wiceprezes Stali.
Ma ona powstać najpóźniej za trzy lata. - Wtedy też będziemy starali się, by piłka ręczna pod szyldem Stali Gorzów zagościła w lidze zawodowej, a nasze miasto było silnym ośrodkiem szczypiorniaka na mapie Polski - dodał działacz.
Pierwszym krokiem do realizacji tych ambitnych planów ma być oczywiście utrzymanie w pierwszej lidze. Stal rozpoczęła budowę zespołu od sprowadzenia do Gorzowa szkoleniowca Dariusza Molskiego, byłego gracza i trenera miejscowych klubów sprzed lat. W ostatnim sezonie wywalczył on awans do elity z ekipą z Elbląga, ale mimo oferty dalszej współpracy, postanowił wrócić w rodzinne strony i podjąć wyzwanie, jakim jest utrzymanie beniaminka.
Chciałbym stworzyć tu dobrą piłkę ręczną, a skoro można gdzie indziej, to dlaczego nie spróbować u siebie?
- Po pierwszym zachłyśnięciu się propozycją prowadzenia dotychczasowego klubu w Superlidze przyszła chłodna analiza wszystkiego, co do tej pory mnie spotkało i tego, jaka rysowała się przede mną przyszłość. Rozważyłem to i... z powodu lokalnego patriotyzmu wygrał Gorzów. Chciałbym stworzyć tu dobrą piłkę ręczną, a skoro można gdzie indziej, to dlaczego nie spróbować u siebie? - przekonywał Molski.
- Celem jest utrzymanie, ale to jest pierwszy etap. W następnym roku chcemy dołożyć kolejną cegiełkę do rozwoju tego zespołu. Gdzieś jest ta perspektywa gry w ekstraklasie, ale musimy być do tego przygotowani nie tylko organizacyjnie, ale też sportowo. Bo oczywiście można już teraz powalczyć o awans, ale byłby to twór na glinianych nogach - uzasadnił trener żółto-niebieskich.
Ponieważ nowy sezon rozpocznie się 11-12 września, nasi już rozpoczęli sparingi. Wczorajszy mecz w Wągrowcu z Nielbą zakończył się już po zamknięciu wydania. Stal ma w planach jeszcze rewanż z Wielkopolanami oraz mecze z Energetykiem Gryfino, Pogonią Szczecin i turniej w Gnieźnie, gdzie znów zmierzy się z Nielbą, a także MKS-em Poznań i rezerwami Orlenu Wisły Płock.
Powoli kończy się też budowa składu. Niestety, Stal nie porozumiała się z Markiem Baraniakiem, który miał zbyt wysokie oczekiwania i klub nie mógł ich spełnić. Zastąpi go Aleksander Kryszeń z superligowego MMTS-u Kwidzyn. Do Gorzowa wrócił z kolei Oskar Serpina. To członkowie kilkunastoosobowej kadry, która trenuje od połowy lipca. - Chcemy, by zespół powalczył i wygrywał jak najwięcej meczów, przede wszystkim u siebie - przyznał Kugler, który potwierdził powstanie w Stali zespołu rezerw.