- Gdy wysiedliśmy z więźniarki, przywitał nas szpaler zomowców z psami i automatami. Nie rokowało to dobrze - mówi Wiesław Romanowski, dziennikarz i dyplomata z Koszalina, opozycjonista z czasu stanu wojennego.
Jest 13 grudnia 1981 roku. Jak zaczął się dla Pana stan wojenny?
Dość gwałtownie i brutalnie, a co najciekawsze zaczął się już dzień wcześniej. W tym czasie byłem rzecznikiem prasowym Zarządu Regionu Koszalińskiego „Pobrzeże” NSZZ „Solidarność”, pełniłem też funkcję redaktora naczelnego tygodnika naszego regionu „Sierpień 80”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień