W poniedziałek 17 stycznia 2022 roku przybył do Warszawy z czarnymi chmurami i śnieżną zadymką. Przed południem, mimo zimowej pory, niebo rozjaśniały gwałtowne błyskawice. W ten najsmutniejszy poniedziałek roku (Blue Monday) wypadła kolejna, 37. rocznica śmierci działacza opozycji antykomunistycznej, poety i pieśniarza ulicy Stefana Brzozy. Czyżby nawałnice i chmury chciały go przypomnieć?
Tworzył pod koniec lat 70. i na początku stanu wojennego, pisząc i współpracując z Teatrem Laboratorium Grotowskiego i Teatrem Współczesnym Erwina Axera oraz działając w opozycji. Jeszcze będąc licealistą wziął udział w strajkach studenckich na Politechnice w marcu 1968 r., co zaskutkowało pobiciem i wyrzuceniem ze szkoły. Dzięki staraniom rodziny udało mu się zdać maturę. Potem studiował polonistykę i reżyserię teatralną (indywidualny tok studiów). W międzyczasie udało się mu wyjechać za granicę do Włoch i Austrii, gdzie spotkał swoją przyszłą żonę Andreę oraz zachwycił się muzyką Boba Dylana - do tego stopnia, że nauczył się grać na gitarze i zabrał się do tłumaczenia jego tekstów.
Wybrał drogę walki
Po powrocie do Warszawy mógł wystąpić z koncertem piosenek Dylana na Starym Mieście, pod Barbakanem, co trwało krótko, ale podobało się turystom i znawcom poezji Dylana. Jan Krzysztof Kelus komentując ten okres, podkreśla kunszt literacki Stefana Brzozy - według niego były to najlepsze polskie tłumaczenia Boba Dylana. Innego zdania były ówczesne służby bezpieczeństwa, które nie pozwalały grać na Starym Mieście. Za pojawienie się z gitarą w tamtych okolicach można było trafić na 48 godzin na tzw. dołek - czyli do aresztu na ulicy Wilczej.
„Po ogłoszeniu stanu wojennego dawka otwartej przemocy okazywała się dla Brzozy nieomal zabójcza” - wspominał J.K. Kelus. Był człowiekiem delikatnym i wrażliwym, z czego mogą wynikać dwie przeciwstawne postawy - zrobić wszystko, żeby nie stać się jej ofiarą albo piętnować przemoc przy każdej możliwej okazji.
Teksty piosenek i historia życia Stefana Brzozy pokazują, że wybrał drogę walki. Mimo że był zatrzymywany przez milicję, a zomowcy nie żałowali mu kopniaków i pięści, narażając się na pobicie lub zatrzymanie przenosił ulotki i uczestniczył w demonstracjach, występował na konspiracyjnych koncertach.
Kwiatowy Krzyż
W grudniu 2021 r. Narodowe Centrum Kultury przygotowało w Galerii Kordegarda na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie wystawę „Kwiatowy Krzyż”, przypominającą jedną z bardziej oryginalnych form oporu społeczeństwa przeciwko stanowi wojennemu. Pamiętając spotkania przy „Kwiatowych Krzyżach” - na placu Zwycięstwa i pod kościołem św. Anny w Warszawie - wybrałam się, żeby zobaczyć, co przetrwało w dokumentach i wspomnieniach.
Moją uwagę zwróciły dokumentalne fotografie robione ukradkiem pod czujnym okiem patroli
ZOMO pilnujących takich miejsc.
Fotografia Chrisa Niedenthala pokazująca opustoszały zimą plac Zwycięstwa i grupkę osób kręcących się wokół ułożonego na śniegu krzyża z kwiatów, do którego zbliżają się zomowcy, przypomniała mi, jak sama udałam się tam z niewielkim bukietem z goździków.
Pusty, ośnieżony plac. Przy krzyżu z kwiatów kilka kręcących się osób, opodal ciężarówka - w niej uzbrojeni zomowcy. Samo dojście do krzyża i położenie tam kwiatów było nie lada wyczynem. Zostać przy krzyżu dłużej, żeby modlić się lub śpiewać religijne pieśni - to wymagało niezwykłej odwagi i determinacji. To przyszło mi do głowy, kiedy przypadkiem odnalazłam pożółkłą kartkę z programem nabożeństwa przy krzyżu z kwiatów. Pamiętałam, że Stefan przygotowywał takie nabożeństwo, że były w nim modlitwy i autorskie piosenki - ale po latach zaginęła większość tekstów.
Basia Sadowska, poetka i działaczka opozycyjna, matka zamordowanego przez milicję Grzegorza Przemyka, we fragmencie wspomnień zaznacza: „Stefan marzył, żeby jego pieśni śpiewali ludzie w kościołach… Nie, że będą śpiewali, ale że śpiewają po majowych demonstracjach w 1982 r. Też już historia. Zaginęły kasety z nagraniem wiersza »Droga Krzyżowa«. Być może osoba, która je posiada, zechce przekazać rodzinie… Jak wielu innych, Brzoza zbliżył się do Kościoła…”.
Program nabożeństwa przy krzyżu z kwiatów ma tylko dwie strony: na jednej „Modlitwa za uwięzionych” z inwokacją do Trójcy Świętej oraz błaganiem o miłosierdzie dla uwięzionych i cierpiących ucisk stanu wojennego.
Na stronie tytułowej: STEFAN MAREK BRZOZA „WARSZAWO POWSTAŃ!”, spis 21 pieśni oraz tekst pieśni tytułowej.
W podtytule: broadside przy krzyżu z kwiatów. Broadside, salwa całą burtą, więc: głośno! odważnie! zwycięsko!
Czy Stefanowi udało się zaśpiewać przy krzyżu z kwiatów wszystkie zaplanowane pieśni? W tym: „Który skrzywdziłeś…”, „Zwolnić Kelusa!”, „Ruski odjazd!”, „Rozmowa z Grzesiem”? Przecież uczestniczył w nielegalnym zgromadzeniu przy nielegalnym krzyżu. Kwiaty też były nielegalne - o czym śpiewał Jan Pietrzak:
...To najdroższe kwiaty, jakie widział świat. Można za nie płacić w celi parę lat, można stracić zęby za goździki trzy, liczyć krwawe pręgi, długo łykać łzy…
Stefan Brzoza śpiewał głośno i odważnie, choć pewnie się bał tak jak wszyscy. Bity i maltretowany, pisał piosenki, które podnosiły na duchu.
…Przypomnij sobie, jak to wszystko się zaczęło, coś mu powiedział, zanim dał ci w twarz. Ty Żydzie - warknął - zamknij mordę, nie szeleścij! Tu ma być spokój - cios na szczękę, koniec pieśni. Tracąc przytomność, pomyślałeś - Jest nadzieja: Dopóki trwa, dopóki trwa, dopóki walka trwa! („Walka trwa”!)
Ciało znaleziono w listopadzie
Stefan Brzoza walczył z komunistycznym państwem, dopóki starczyło mu sił. Ciężko przeżył śmierć Grzesia Przemyka, którego uważał za swojego ucznia (podarował mu swoją pierwszą gitarę) oraz pożegnał zamordowanego w październiku 1984 r. ks. Jerzego Popiełuszkę. Kiedy wydawało się, że przemoc słabnie, a jego własne sprawy zaczynają się układać (dostał pracę na Zamku Królewskim, kończył swoją pracę magisterską), postanowił pojechać na krótko w swoje ukochane Tatry. 17 stycznia rozmawiał telefonicznie z żoną, potem poszedł na wycieczkę w góry w kierunku na Kocioł Świnicki, z której już nie wrócił. Była ładna pogoda, góry znał jak własną kieszeń. Ciało znaleziono dopiero w listopadzie. Widok był wstrząsający, bo obrabowano go ze wszystkich wartościowych rzeczy - wspominała żona. Czy ktoś przyczynił się do śmierci znanego opozycjonisty?
Jak łatwo się domyślić, śledztwo zostało szybko umorzone.
Została po nim kaseta z piosenkami „Lekarstwo na ten stan”, wydana w 1986 r. nakładem oficyny fonograficznej CDN.
Komuniści ogrodzili plac Zwycięstwa, a potem postawili tam brzydki biurowiec. Nie śpiewają pieśni Stefana w kościołach. O krzyżach z kwiatów mało kto pamięta.