Wczorajsze rozmowy związkowców z zarządem Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego miały być ostatnią szansą na porozumienie w sprawie postulatów płacowych.
Zwołana przez przedstawicieli związków zawodowych działających w MPK konferencja nie przyniosła jednak odpowiedzi na najbardziej nurtujące łodzian pytanie: czy w piątek rano tramwaje i autobusy wyjadą na ulice.
- Zostało zapalone małe światełko i jest nadzieja, że do strajku w piątek nie dojdzie - mówił Marek Błaszczyk ze Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Łodzi. - Pod warunkiem jednak, że jutro podpisane zostanie porozumienie z zarządem.
O szczegółach ewentualnego kompromisu jednak nikt nie chciał mówić.
- Przedstawiliśmy naszą propozycję. Zarząd spółki będzie się z nią zapoznawał. Wszystko rozstrzygnie się w środę. Zależy nam na porozumieniu, ale stanowisko przedstawicieli miasta, zwłaszcza wyrażane przez pana Tomasza Piotrowskiego, było dotąd nieprzejednane - mówili związkowcy.
Suchej nitki nie zostawiali przy tej okazji na komunikacyjnej reformie przygotowanej przez łódzkich urzędników i wprowadzonej 2 kwietnia.
- Odium tych zmian spadło na Bogu ducha winnych motorniczych i kierowców, jakby to oni układali trasy i rozkłady.
Związkowcy podkreślali, że jeśli ich ostatnia kompromisowa propozycja nie zostanie dziś zaakceptowana, strajk w piątek, od godz. 4 do godz. 6, będzie nieunikniony.