Stulatek z Tarnowa wprost przepada za nordic walking i pieczeniem tortów
Stanisław Jarmuła w poniedziałek świętował urodziny. Młodzi mogą mu pozazdrościć energii. Tarnowian lubi eksperymenty kulinarne. Jego specjalnością są przepyszne domowe wypieki
W czasie rodzinnych spotkań, świąt czy innych uroczystości na stole państwa Jarmułów nie może zabraknąć wypieków pana Stanisława. Specjalnością stulatka są m.in. torty, cwibaki oraz pierniki. Rodzina wprost przepada za ciastami seniora rodu i nie może się ich nachwalić. - Serniki taty robią furorę, nikt nie potrafi ich zrobić tak jak on. Mają idealne proporcje i smakują wyśmienicie - opowiada Teresa Jarmuła-Kliś.
Kulinarne eksperymenty
Pan Stanisław mimo swojego wieku znakomicie odnajduje się w kuchni. Bez problemu odtwarza z pamięci najtrudniejsze przepisy na pyszne torty, ciasteczka i inne smakołyki.

- Nie potrzebuje żadnych zeszytów czy książek, bo wszystko mam zakodowane w głowie - uśmiecha się. - Nigdy też nie ważę składników, wszystko robię na oko - podkreśla.
Nie ukrywa, że jest też wielkim fanem eksperymentów w kuchni, dlatego regularnie ogląda swój ulubiony program kulinarny w telewizji i podpatruje tam, co upichcić na obiad albo kolację. - Jeśli mu się coś spodoba, natychmiast do mnie dzwoni, żebym koniecznie wydrukowała mu przepis z internetu - mówi pani Teresa.
Moją receptą na długowieczność jest uśmiech. Nigdy nie opuszcza mnie dobry humor
Stanisław Jarmuła jest również wielki fanem sałatek, które przyrządza niemal każdego dnia. - Im więcej zielonego zjem, tym lepiej i zdrowiej dla mnie - podkreśla z uśmiechem. Jego piwnica zawsze przed zimą wypełniona jest po brzegi zdrowymi zapasami. Sam przygotowuje przetwory, a jego specjalnością są ogórki i kapusta kiszona.
Ruch to zdrowie
Dziarski staruszek każdy dzień rozpoczyna od porannego treningu. - W swoim życiu byłem w wielu sanatoriach, gdzie pokazano mi, jak dbać o kondycję i jakie ćwiczenia powinienem wykonywać. Staram się tak trenować - wyjaśnia.
Stanisław Jarmuła uwielbia długie spacery. Kiedy tyko może, zabiera ze sobą kijki do nordic walking i przemierza miasto. Nie potrafi spokojnie usiedzieć w miejscu, dlatego często na piechotę pokonuje czterokilometrową trasę do parku.
- Jakbym nie wyszedł ze dwa dni z domu to byłbym chory. Ze spaceru zawsze wracam pełen sił i mam spory apetyt - uśmiecha się.
Słodkie życie
Do Tarnowa Stanisław Jarmuła sprowadził się z niedalekiej Kłokowej. Miał 17 lat i szukał pracy. Początkowo terminował w cukierni „Warszawianka”, gdzie przez jakiś czas był chłopcem na posyłki. Z czasem dostrzeżono w nim jednak cukierniczy talent i powierzono poważniejsze zadania.
- Moim debiutem były drożdżówki z makiem i serem - wspomina. Później nauczył się robić napoleonki, kremówki i torty. W cukierni spędził 20 lat. Potem pracował w Kolejowych Zakładach Gastronomicznych. Przez jakiś czas miał też własną firmę. Potem, jako mistrz cukierniczy, zatrudnił się w Żywcu , dokąd przeprowadził się z rodziną.
- Kiedy już przeszedłem na emeryturę, moja żona, która pochodziła z Tarnowa zatęskniła za rodzinnym miastem i wróciliśmy tutaj - mówi.
Kolejnym hobby pana Stanisława, zaraz po cukiernictwie, jest muzyka. Przez 20 lat śpiewał w chórze katedralnym w Tarnowie. Od dziecka grywał na fujarkach i harmonijkach, a pierwsze zarobione pieniądze zainwestował w akordeon.
- Może powinienem wrócić do tej pasji i kupić sobie na starość harmonijkę, żeby przypominała mi czasy młodości - uśmiecha się.