Sulechów. Turniej łuczniczy nie tylko dla pasjonatów
- Coraz trudniej robić zawody, ale uparłem się, żeby turniej łuczniczy dotrwał do 700 rocznicy miasta - mówi Piotr Bodnar.
Piotr Bodnar, to mieszkaniec podsulechowskich Krężoł, który stara się zaszczepić pasją do łucznictwa mieszkańców miasta. Jest przy tym radnym. Na ostatniej sesji rady miasta pojawił się ze strzałami i z łukiem w ręku. Przypominał aktora żywcem wyjętego z planu filmowego o Robin Hoodzie.
- Poprosiłem innych radnych o wsparcie - mówi P. Bodnar. - Chciałbym, aby łucznictwo tradycyjne było jednym z symboli Sulechowa. Koledzy zareagowali pozytywnie. Zebrałem na tegoroczny turniej około 1,5 tys. zł. Można więc powiedzieć, że i w tym roku będą zawody łucznicze podczas Dni Sulechowa.
20 maja odbędzie się już czwarty turniej łucznictwa tradycyjnego, na którym zjawią się pasjonaci tego niecodziennego sportu z całego kraju.
- Jako mały chłopak strzelałem z łuku z kolegami - opowiada pan Piotr. - Później zapomniałem o tym na lata. Aż kilka lat temu zobaczyłem w internecie pierwsze mistrzostwa polski zorganizowane przez łuczników tradycyjnych. To byli dorośli faceci, a gdy opowiadali o swoim hobby widać w nich było zapał. Wtedy postanowiłem, że i ja chcę tego spróbować. Odżyło dziecięce marzenie. Uszyłem sobie strój z epoki, a żeby wyglądać w nim wiarygodnie zapuściłem włosy i brodę. Wszystko po to, aby wyglądać jak łucznik średniowieczny.
P. Bodnar nie zastanawiając się długo kupił łuk w internecie i postanowił wziąć udział w najbliższych mistrzostwach kraju. Okazało się, że z łukiem radzi sobie całkiem nieźle. Na zawodach zajął czwarte miejsce. A przecież był totalnym amatorem. Wtedy też postanowił zorganizować turniej w Sulechowie.
Pierwsze sulechowskie zawody łucznicze odbyły się w 2014 r. I od razu cieszyły się sporym powodzeniem. Wzięło w nim udział ok. 50 łuczników z całej Polski.
- Ten pierwszy turniej wymagał wielu poświęceń, bo trzeba było zebrać dużo pieniędzy na kupno tarcz, siatek, stojaków i innego sprzętu - opowiada pan Piotr. - Jednak organizacja takiej imprezy z roku na rok jest coraz trudniejsza. Ludzie się wykruszają. A na taki turniej potrzeba około 4 tys. zł. Uparłem się jednak, aby turniej dotrwał do jubileuszu 700-lecia miasta w 2019 r.
Turniej w nazwie jest tradycyjny, dlatego też organizator preferuje stroje historyczne od IX do XVIII w. Oprócz zawodników, z łuków, tak jak w przeszłości, będzie mogła postrzelać też publiczność, która tradycyjnie już tłumnie odwiedza tę imprezę.
Turniej odbędzie się w kilku konkurencjach: strzelania do tarczy na różnych dystansach, strzelanie bojowe na czas z murów obronnych do sylwetek wojów na różnych dystansach, strzelanie do celów myśliwskich ( ptactwo i mała zwierzyna), strzelanie do celów ruchomych oraz bardzo widowiskowa - salwa łucznicza do sylwetek atakującej konnicy i pieszych.