Suplementy nie działają leczniczo. Pan Tabletka radzi, jak wzmacniać odporność w sposób naturalny

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Marcina Korczyka
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Suplementy nie działają leczniczo. Pan Tabletka radzi, jak wzmacniać odporność w sposób naturalny

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Jak zadbać o zdrowie i zwiększyć odporność w okresie jesienno-zimowym? O świecie ziół i tradycyjnych receptur w nowoczesnym ujęciu opowiada Marcin Korczyk, farmaceuta, który od pięciu lat dzieli się swoją wiedzą na blogu pantabletka.pl

Piszesz o sobie: farmaceuta, pasjonat i ekspert do spraw naturalnych sposobów na zdrowie i odporność. Słowa „farmacja” i „natura” się nie wykluczają?

Faktycznie, wiele osób traktuje te pojęcia zero-jedynkowo. Rozpoczynając studia, chciałem zostać takim ziołowym farmaceutą. Wychowałem się na gospodarstwie, w mojej rodzinie zioła były zawsze obecne. Większość przepisów, które zamieszczam na blogu w „Zdrowniku”, pochodzi z mojego dzieciństwa, zostały przeze mnie zmodyfikowane, mają ciekawsze nazwy albo lepszy skład. Mało kto wie, że na farmacji studenci uczą się bardzo wiele o ziołach.

Na pierwszym roku jest botanika, na drugim i trzecim - farmakognozja - przedmiot o substancjach leczniczych, które zawarte są w ziołach. Trzeba też zaliczyć przedmiot pod nazwą lek roślinny. Sporo leków wywodzi się z roślin, np. wyciągiem z naparstnicy leczono serce (współcześnie ciągle wykorzystuje się digoksynę, ale znamy leki o lepszym profilu bezpieczeństwa i wyższej skuteczności), a substancję przeciwnowotworową pozyskiwano z barwinka różowego. Kiedy zacząłem pracować w aptece, moim pierwszym szokiem było to, że ludzie nie chcą używać ziół. Sprzedawały się przede wszystkim reklamowane produkty. Pacjenci pytali o to, co było w danym momencie modne.

Tymczasem wiele przypadłości - od przeziębienia po wzmacnianie włosów i paznokci - można leczyć z wykorzystaniem preparatów ziołowych. Dlatego stawiam na podium mniszek lekarski, czarny bez, czosnek, kwiat lipy i czarnuszkę - słowem, tradycyjne i domowe sposoby. Reklamy generują potrzeby i dają łatwe rozwiązania, które przypominają lek. Jednak suplementy mają więcej wspólnego z warzywniakiem niż z apteką.

To znaczy?

Suplementy diety należą do kategorii żywności. Niestety Polacy nie odróżniają wyrobów paramedycznych od leków. A jednocześnie jest duża nadreprezentacja reklam parafarmaceutyków. Nie można reklamować leków na receptę, natomiast te dostępne bez recepty mogą być reklamowane w ograniczony sposób. Co nie zmienia faktu, że reklama leków podlega dużym restrykcjom. Dlatego suplementy, wyroby medyczne w tabletkach czy „żywność medyczna” (czyli dietetyczne środki specjalnego przeznaczenia medycznego) są tak szeroko promowane. S

tanowi to furtkę dla firm farmaceutycznych, które dzięki reklamom sprzedają swoje produkty, a jednocześnie nie muszą ich tak uważnie kontrolować i badać, jak ma to miejsce w przypadku leków. Suplementy nie mogą więc mieć działania leczniczego. Wyjątkiem są suplementy ziołowe lub preparaty dla kobiet w ciąży, z witaminą D czy magnezy. Suplementy to obietnice zdrowia zapakowane w kolorowe pudełko. W większości przypadków chodzi o to, aby te produkty sprzedać.

Działają słabiej niż leki?

Nie, one po prostu nie działają leczniczo. Nie można mówić o takim ich działaniu, jak w przypadku leków. Jeśli cierpimy na jakąś chorobę i przyjmiemy suplement, to on nam nie pomoże. Schemat dawkowania suplementu i jego dawki nie mogą mieć właściwości leczniczych, ponieważ byłoby to niezgodne z prawem.

Zatem po co je przyjmujemy?

Teoretycznie suplementy mają zapobiegać wystąpieniu pewnych niedoborów w organizmie. Jest też grupa substancji, które są dostępne tylko w formie suplementu. Jednak z mojej perspektywy - przyjmuje je, ponieważ reklamy generują duże potrzeby zakupowe, bazując na emocjach albo wykorzystując presję społeczną. Gdy mama słyszy: twoje dziecko znowu jest chore? Może kup mu w aptece żelki na odporność, lizaki albo syrop - wtedy trudno przed tym uciec. Stwierdziłem, że jeśli będę odradzał ludziom stosowanie jakiegoś preparatu, prawdopodobnie mnie nie posłuchają i kupią go gdzieś indziej. Natomiast jeśli zacznę przywracać stare, tradycyjne preparaty ziołowe, mówić o tym, co faktycznie działa na odporność i ją wzmacnia, to mam szansę im pomóc.

Też chciałabym wiedzieć, od czego zależy dobra odporność i co może ją wzmacniać.

Odporność jest pochodną ogólnego stanu organizmu. To jak układanka z puzzli. Jednym z nich jest dieta, albo mówiąc szerzej - styl życia. Można dbać o dietę, a nawet ją sobie zamówić do domu w postaci boksów z żywnością. Jeśli jednak prowadzimy wymagający tryb życia, nie dajemy sobie czasu na odpoczynek, żyjemy w ciągłym stresie, w niedospaniu i niedoczasie - wtedy nawet najlepsza dieta niewiele pomoże. Jako Pan Tabletka nie mam tabletki na odporność. Staram się wyjaśniać, że takiej nie ma.

Jeśli ktoś sięga po suplement, który zawiera skoncentrowane wyciągi ziołowe, warzywne, witaminy i mikroelementy, a jednocześnie odwleka zmianę czegokolwiek w swoim życiu, nie podejmuje nawet próby wyspania się, wyluzowania czy wyjazdu na urlop - to nic mu nie pomoże.

Suplementy najlepiej działają na nasze sumienie: pozwalają nam lepiej się poczuć, bo robimy coś dla siebie, nawet jeśli jest to nieskuteczne. Inne puzzle, które składają się na naszą odporność, to: czas na regenerację (odpowiednio długi sen), odpoczynek, dobre nawadnianie, aktywność fizyczna. To również szczepienia, dzięki którym wzbogacamy pamięć immunologiczną organizmu i wbudowujemy programy antywirusowe na konkretne infekcje.

Na swoim blogu przypominasz wiele tradycyjnych przepisów na zdrowie i odporność.

Nie wymyślam niczego nowego, tylko wyjaśniam, tłumaczę i daję alternatywę. Podaję przepisy na napary ziołowe albo syrop z cebuli, który opracowałem. Jest różowy i aromatyczny dzięki przyprawom korzennym. Przypominam, że zgnieciony czosnek, który się kładzie przy łóżku, świetnie działa na katar, a olejki eteryczne udrożniają nos. Wyjaśniam też rodzicom, że jeśli dziecko choruje w okresie przedszkolnym, to nie jest ich wina. Chorowanie dzieci jest okresem adaptacji do większej ekspozycji na różne patogeny.

Dzieci w wieku przedszkolnym chorując i zdrowiejąc, nabierają odporności na całe dorosłe życie. Jest to normalny etap rozwojowy.

Tymczasem wielu rodziców obwinia się chorobami dzieci i podaje im całą masę różnych tabletek, żelków i lizaków. Robią to z dobrej woli, tyle że dla dzieciaków nie ma znaczenia, czy to są żelki z witaminami czy bez. Zdrowie zaczynają kojarzyć ze słodyczami, a to może powodować w przyszłości całą masę złych nawyków żywieniowych.

Kładziesz też nacisk na nawadnianie organizmu.

Nawadnianie się jest bardzo ważne. Jeśli ktoś nie wypija wystarczającej ilości wody w ciągu dnia, jego organizm nie działa prawidłowo. Gdy małe dzieci podczas choroby są odwodnione, dużo gorzej reagują na leczenie (dotyczy to również dorosłych). Wzrasta wówczas ryzyko hospitalizacji. Mnie również zdarzało się zapominać o piciu wody. Bywało, że pochłonięty pracą, między ósmą a piętnastą nie wypijałem nic poza kawą. Kupiłem więc zegarek, który przypomina mi o tym, żebym się napił, i sprawdza, ile wody wypiłem. Udało mi się wyrobić ten nawyk i staram się każdego dnia wypijać 5-6 szklanek wody.

Jakie zachowania osłabiają naszą odporność?

Szkodzą używki, palenie papierosów (także bierne!), brak aktywności fizycznej, niedosypianie - to podstawowe rzeczy, o których zwykle wiemy, ale nie chcemy ich zmienić, albo nie jesteśmy w stanie, niemniej warto o tym mówić. Czasami wystarczy, że ktoś nie prześpi dwóch nocy i od razu wyskakuje opryszczka, łapie się przeziębienie czy zapalenie zatok. To bardzo prosty przykład na to, że kiedy się dobrze nie wyśpimy, odporność spada od razu.

Ważne jest także zdiagnozowanie potencjalnych chorób, które mogą osłabiać naszą odporność, a o których często nie wiemy. To na przykład anemia. Jeśli ktoś uważa, że zbyt często choruje, polecam, by zrobił badania na pełny rozmaz krwi i sprawdził, czy nie ma anemii. Warto przy okazji zbadać poziom ferrytyny, która pozwala ocenić zapasy żelaza w organizmie. Anemia bardzo źle wpływa na naszą kondycję, powoduje problemy z apetytem i ospałość. Kolejna rzecz to różnego rodzaju alergie. Wiele osób stosuje leki, bo ma katar, ale nie wiąże tego objawu z alergią sezonową. Wtedy ich odporność drastycznie spada, ponieważ alergia stanowi wrota dla innych infekcji. Ważną rzeczą są również niedobory witaminy D, którą warto przyjmować zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, gdy jest mniej słońca.

Jeśli ktoś jest na diecie wegańskiej lub wegetariańskiej, powinien sprawdzić poziom witaminy B12. Na odporność wpływa także niezdiagnozowana astma oraz problemy laryngologiczne: od krzywej przegrody nosowej po polipy. Dużo łatwiej o infekcję, jeśli oddychamy przez usta, a nie przez nos. Warto też zadbać o odpowiednią wilgotność i temperaturę w sypialni. Śluzówki, które powlekają nasze drogi oddechowe, powinny być wilgotne, jeśli więc regularnie je przesuszamy, wówczas trudniej się regenerują. Układ odpornościowy nie działa wtedy prawidłowo, częściej łapiemy infekcje, a leczenie trwa dłużej. Wilgotność powinna być na poziomie 50-60 proc., a temperatura powinna wynosić 19-21 stopni Celsjusza.

Warto zadbać o proodpornościową atmosferę w sypialni, w końcu spędzamy tam 6-8 godzin - jedną trzecią doby. Na koniec warto przypomnieć, że przewlekły, chroniczny stres koszmarnie osłabia odporność. Osoby będące w ciągłym stresie częściej i dłużej chorują.

Jaki powinien być nasz „zestaw ratunkowy”, kiedy wracamy do domu zmęczeni, z bólem głowy i katarem?

Kiedy coś nas bierze, warto wrzucić na luz i dać sobie czas, by organizm mógł się zregenerować. Jeśli mieliśmy zaplanowany trening, spotkanie i zakupy - lepiej odpuścić. Różne środki na przeziębienie, które możemy kupić w aptece, tak naprawdę kamuflują objawy. Dają poczucie, że jesteśmy zdrowi, kiedy tak naprawdę zdrowi nie jesteśmy. Mogą pomóc, kiedy mimo przeziębienia trzeba iść do pracy. Jednak jeśli mamy możliwość, najlepiej się wygrzać, nawodnić i pozwolić, by organizm powalczył z chorobą.

Polecam biały napar - to rozgrzewająca mikstura na przeziębienie i „niewyraźność”, w której jest dużo świeżego imbiru, anyż, cynamon, szafran, goździki i miód. Świetnie się sprawdza syrop z cebuli, do którego dodajemy posiekany czosnek, imbir, cynamon, goździki, a także miód i cytrynę, żeby przełamać cebulowy smak. Na przeziębienie najlepsze są wszelkie konfiguracje miodu, czosnku, cytryny, imbiru i przypraw korzennych. Bardzo fajnie działają także napary z kwiatów czarnego bzu i lipy, a także soki z malin i aronii. Nawadniają, wzmacniają, witaminizują, działają rozgrzewająco i napotnie. Polecam też specjalną miksturę: imbir, korzenne przyprawy, cytryna i miód. To bardzo dobry syrop nawilżający na chrypkę.

Jeżeli chodzi o katar czy problemy z zatokami, to - poza nawadnianiem, które jest bardzo ważne - polecam tzw. gałganek aliny. To sposób od mojej teściowej (która nie ma na imię Alina). Kiedy ktoś z domowników miał katar, teściowa siekała czosnek i cebulę, a potem układała na talerzyku i stawiała na noc obok głowy chorego. Alicyna i alina to związki zawarte w czosnku i cebuli. Przypisuje im się działanie bakteriobójcze, przeciwgrzybicze i przeciwwirusowe. Skutecznie udrożniają nos w pierwszym etapie infekcji, chociaż w sypialni trochę pachnie kiełbasą. Czosnek i cebulę można zwinąć w gazę apteczną, zakropić olejkiem eukaliptusowym, tymiankowym albo sosnowym i zawiesić obok łóżka.

Udrożnianie nosa jest bardzo ważne. Zatkany nos sprawia, że zaczynamy oddychać przez usta, a jeśli w sypialni jest za ciepło i za sucho, budzimy się i z katarem, i ze zdartym gardłem. A to już prosta droga do anginy. Ważne więc, żeby na początku infekcji, gdy pojawia się katar, zadbać o drożność nosa, żeby zachować prawidłowy tor oddychania. Można także stosować sól hipertoniczną, różne środki do płukania nosa czy irygacje. Bardzo fajnie przy problemach z zatokami działa ich wygrzewanie oraz masaże. Polecam także olej z czarnuszki. W krajach basenu Morza Śródziemnego, skąd czarnuszka pochodzi, mówi się o niej „czarne złoto” lub „lekarstwo na wszystko poza śmiercią”.

To pokazuje, jak olbrzymi potencjał drzemie w nasionach czarnuszki. Ma działanie immunomodulujące (czyli mobilizujące nasz układ odpornościowy), antybiotyczne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze oraz przeciwalergiczne i przeciwzapalne. Najlepiej przebadano jej korzystne działanie przy alergicznym nieżycie nosa i zatok. Olej z czarnuszki dobrze się sprawdza przy problemach z katarem, który ma podłoże alergiczne, zapaleniu zatok i nosa. Ponieważ olej z czarnuszki smakuje trochę jak paliwo rakietowe, wymyśliłem przepis na czarnuszkowy sos winegret. Olej z czarnuszki mieszam z sokiem z cytryny, dodaję odrobinę soku malinowego i miodu. Można do tego dodać tran. Nazywam to rubinowym miodkiem i piję, jak tylko zaczyna się katar.

W jaki sposób farmaceuta Marcin Korczyk stał się blogerem Panem Tabletką?

Po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim rozpocząłem pracę w jednej z aptek w Nowym Sączu. Była to apteka całodobowa, ze zdrowym aptecznym kręgosłupem, co nie jest w tym momencie oczywistością. Po dwóch latach zacząłem zauważać, że w kółko opowiadam pacjentom o tym samym i... nic się nie zmienia. A że miałem potrzebę czucia sensu w tej pracy, wiedzę i umiejętności, chciałem pomagać innym zgodnie z moją dewizą: „Zrób wszystko, żeby tabletki nie były potrzebne. A jeśli to niemożliwe, wybierz najlepsze i stosuj je prawidłowo”.

Próbowałem wyjaśniać, że reklamy suplementów nie mówią całej prawdy. Niestety ta działalność spotykała się często z dużym niezrozumieniem. Na przykład przychodził do mnie ktoś przed świętami, kto naczytał się reklam środków na odchudzanie, albo przychodziły młode mamy i prosiły o preparat na „niechorowanie” dzieci. Kiedy wyjaśniałem, jak działają te cudowne produkty, zwykle były dwie reakcje: albo ktoś był miły, nic nie powiedział i kupił, albo obrażony wychodził i kupował w innej aptece. W skrajnych przypadkach wracał i machał mi przed nosem zakupionym towarem. Nie chodzi o to, że nie chciałem tego sprzedawać.

Chciałem przemycić trochę wiedzy, bo ze mnie jest taki „wujek dobra rada”. Niestety zauważyłem, że to, co powiedzą w reklamach, zawsze bardziej się liczy i nieważne, ile w tym sensu, a ile manipulacji. Postanowiłem więc podczas nocnych dyżurów w aptece, kiedy między drugą a szóstą rano nie było pacjentów, pisać odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania. Opracowałem listę kilkudziesięciu zagadnień. Potem robiłem analizy suplementów, preparatów magnezowych i na odporność, suplementów dla kobiet w ciąży itp. Robiłem transkrypt reklamy danego produktu, pisałem, jaki ma skład i czy w podanych dawkach będzie działał. Te analizy cały czas zamieszczam na moim blogu.

Na studiach mocno nam kładli do głów, że farmaceuta powinien przede wszystkim edukować ludzi i częściej nie sprzedawać tabletek, niż sprzedawać.

Nie spotkałam się z takim podejściem w aptece.

Nie jestem zdziwiony. Niektóre apteki działają jak supermarket i sprzedają wszystko, czego klienci sobie życzą. Tymczasem chodzi o to, żeby pacjenci mieli relację zbudowaną z farmaceutą, podobnie jak z lekarzem, dentystą czy nawet z fryzjerem. Jeśli moja mama idzie do apteki, chciałbym, żeby chodziła do tej samej, a w niej kupowała od tego samego farmaceuty, który wie, jakie mama przyjmuje leki, nawet jeśli lekarz o czymś zapomni. Zupełnie inaczej rozmawia się z osobą, która ma wiedzę, na co choruje i co stosuje, niż z taką, która z biegu wpada, kupuje cztery rzeczy i nie chce o niczym słuchać. To inny typ klienta.

Rośnie świadomość dotycząca zdrowego stylu życia. Wielu Polaków czyta składy produktów, wybiera te bio i eko. Rozumiemy, że to, co jemy, wpływa na nasze zdrowie?

Dzisiaj Polacy zdecydowanie bardziej zwracają uwagę na to, co kładą na talerzu. Widać znaczący wzrost świadomości konsumenckiej. Życzyłbym sobie takiej zmiany w kontekście racjonalizowania farmakoterapii. Poza tym Polacy bardzo chętnie wracają do dawnych, tradycyjnych sposobów leczenia i wspomagania odporności. Odradzam stosowanie wielu niepotrzebnych suplementów. Leki są dobrodziejstwem, przywracają zdrowie i przedłużają życie, poprawiając jego komfort.

Jestem zwolennikiem tego, aby tam gdzie się da, bazować na ziołowych i naturalnych metodach, które były z ludźmi od zawsze, a tam gdzie trzeba, wspierać się zdobyczami farmakologii.

Farmaceuta powinien być partnerem w budowaniu świadomej farmakoterapii, powinien wyjaśniać, jak działają leki. W idealnym systemie byłoby tak, że lekarz diagnozuje pacjenta, wypisuje mu zalecenia i lekarstwa. Później ta osoba idzie do farmaceuty, który wyjaśnia, jak ich używać: dlaczego na czczo albo po posiłku, dlaczego dwa razy dziennie, dlaczego niektórych nie należy łączyć z kawą, alkoholem lub z jedzeniem, dlaczego antybiotyki trzeba brać regularnie w prawidłowych odstępach czasowych, albo jak przygotować lekarstwo. Opowie, jak się robi nebulizację, inhalację, jak zbić gorączkę - słowem, farmaceuta edukuje.

Ja również staram się edukować, dlatego stworzyłem Pana Tabletkę. Popularność tego projektu pokazuje mi, że moja praca jest ważna i potrzebna.

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.