Ojciec pracował z synem w jednej firmie. Pił. We wsi mówią, że mógł podnosić rękę na rodzinę. Dawid w chwili zbrodni mógł być niepoczytalny. Sąsiad: Gdy ćpał, to wstępował w niego diabeł...
Syn i ojciec pracowali razem. Gdy Adam D. porzucił pracę w sądeckim zakładzie Dawid D. przychodził do szefa prosić o ponowne przyjęcie ojca.
- To taki cichy, spokojny chłopak - wspomina kierownik. Ale w Moszczenicy mówią, że po narkotykach wstępował w niego diabeł. Kuchennym nożem Dawid zadźgał ojca.
Moszczenica Niżna to mała wioska trzy kilometry od centrum Starego Sącza. Na ulicach pusto. Odwiedzamy ją dwukrotnie, żeby dowiedzieć się czegoś o rodzinie D. Ale zbrodnia zamknęła ludziom usta.
Porządna rodzina, jak inni
- Niech Pani nie pyta, taka straszna tragedia. Próbujemy o tym zapomnieć - przeganiają mieszkańcy. Ktoś otwiera drzwi, ale gdy pytamy o D. zatrzaskuje je bez słowa.
Opowiadają, że Adam zdołał jeszcze powiedzieć do żony: Dawid chyba wbił mi nóż w serce
Jedynie sołtys Władysław Florek nie odmawia rozmowy.
- Proszę się nie dziwić, ze ludzie nie chcą mówić. A co niby mieliby powiedzieć. Wszyscy jesteśmy zaszokowani i bardzo przeżywamy tę tragedię. D. to po prostu zapracowani ludzie ciężkiej roboty. Ta rodzina żyła normalnie, jak my wszyscy, a tu taka zbrodnia... - opowiada.
Rodzina D. mieszka w malowniczym przysiółku Lipie. Nieco na uboczu. Małżeństwo wychowywało wspólnie troje dzieci: 20-letniego Dawida, nastoletnią córkę i młodszego syna dotkniętego zespołem Downa.
Ojciec - Adam D. zajmował się budowlanką, najpierw przez wiele lat za granicą, a potem w kilku sądeckich firmach. Przez ostatni rok pracował wspólnie z synem. Na rozmowę zgodził się jeden z przełożonych D.
- Nie wiem czemu pracowali we dwójkę, może ojciec chciał doglądać syna? - zastanawia się. - Podobno Dawid miał jakieś problemy, ale w pracy był zawsze w porządku. Sumienny i cichy. Taki niepozorny blondynek, aż trudno uwierzyć, że był zdolny do takiego czynu - milknie.
W zakładzie mówią, że Adam D. miał problemy z alkoholem. Przytakują sąsiedzi. Ale sołtys broni zamordowanego Adama. - Ja nic złego nie mogę o nich powiedzieć. Mój brat mieszka po sąsiedzku. Nie słyszał żadnych awantur. D. żyli w zgodzie z mieszkańcami wsi - opowiada.
„Tam od dawna działo się bardzo źle, ale jak zawsze nikt nie widzi nikt nie słyszy, a po tragedii: ojej jaka to była spokojna rodzina. (...) To jest wieś każdy wie co się dzieje u drugiego. Szkoda całej rodziny, ale aż dziw, że to się wcześniej nie wydarzyło” -komentuje na forum internetowym użytkownik podpisujący się Pola. Sugeruje, że w domu D. była przemoc. Być może to spekulacje, ale w Moszczenicy wielu podobnych głosów nie brakuje. - Nie dziwi mnie ta zbrodnia, tam się źle działo. Chłopak nie wytrzymał napięcia - mówi nam sąsiad D.
Dawid sprawiał problemy wychowawcze, zakończył edukację na gimnazjum. Przebywał w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym. Mówią, że brał narkotyki. Klaudia, koleżanka Dawida D. ze Starego Sącza uważa, że wszyscy wiedzieli o jego problemie. - Ćpał i był agresywny, wszyscy to wiedzieli, ale mówił, że z ojca jest niezłe ziółko. Że czasem i rękę podniósł - opowiada nastolatka. Dyrektor gimnazjum w Starym Sączu Stanisław Majca nie chce komentować tej sprawy.
- To spokojny chłopak, ale jak ćpał, to mówili, że wstępował w niego diabeł - broni go sąsiad. Możliwe, że przez tego diabła Dawid D. nie odpowie za morderstwo. Prokuratura ma poważne zastrzeżenia co do jego poczytalności.
Zbrodnia bez winy?
Nie wiadomo dokładnie, co wydarzyło się 4 października nad ranem za drzwiami domu państwa D. O godzinie 3.50 na miejscu było pogotowie i policja. Ale na reanimację było za późno, 48-letni Adam D. został ugodzony nożem w klatkę piersiową. Morderca był na miejscu. Nie uciekał.
- Domniemany sprawca przebywa w areszcie śledczym na Montelupich w Krakowie pod nadzorem psychiatry. Zostanie zbadany przez biegłych. Mamy poważne wątpliwości, co do jego poczytalności. Tę przypuszczalnie odebrały mu w momencie popełnienia czynu nie środki psychoaktywne, a zaburzenia psychiczne- mówi Jarosław Łukacz, prokurator rejonowy. -Czekamy również na ekspertyzę z Zakładu Medycyny Sądowej z Krakowa i na ostateczne potwierdzenie przyczyny zgonu- dodaje. Losy Dawida D. zależą teraz od opinii psychiatrów.
Bogdan Kijak, sędzia i rzecznik sądu okręgowego w Nowym Sączu, wyjaśnia, że prawdopodobnie zostanie przewieziony z aresztu na badania ambulatoryjne. - Jeżeli biegli po przeprowadzeniu tych badań nie będą w stanie wydać jednoznacznej opinii, czy w chwili popełniania przestępstwa poczytalność była pełna, ograniczona lub wyłączona prokurator skieruje do sądu wniosek o obserwację psychiatryczną- mówi Bogdan Kijak.
Wbił mi nóż w serce...
- Domniemany sprawca złożył obszerne wyjaśnienia i nie przyznaje się do winy - mówi prokurator Łukacz. Ale winy nie będzie, jeśli biegli stwierdzą, że w momencie zabójstwa ojca Dawid D. był niepoczytalny. „Nie popełnia przestępstwa, kto z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem” - mówi polski kodeks karny. Zamiast w więzieniu sprawca może spędzić najbliższe lata w zakładzie psychiatrycznym, Nie udało nam się porozmawiać z rodziną D. We wsi opowiadają, że tamtej nocy Adam D. zdążył jeszcze powiedzieć do żony „Chyba Dawid wbił mi nóż w serce”. Zginął z ręki syna między północą, a trzecią nad ranem.