Przyznali się do winy, przeprosili i zapłacili grzywnę. Taka była umowa z ukraińską prokuraturą, która zawnioskowała o złagodzenie kary.
Trzej studenci, zatrzymani na Cmentarzu Orląt Lwowskich za odpalenie świec dymnych i rozwieszenie polskiej flagi wrócili do kraju i na uczelnię w Toruniu. Przyznali się do czynu chuligańskiego, przeprosili i zapłacili grzywnę, w przeliczeniu na złotówki po 1200 złotych każdy ze studentów.
Umowa z prokuraturą
Paragraf, z którego byli sądzeni takiej kary nie przewidywał, groziło im nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.
- Prokuratura w zamian za przyznanie się do winy zawnioskowała o nadzwyczajne złagodzenie kary - mówi „Nowościom” Robert Kwiatek, który od początku był zaangażowany w pomoc studentom i był z nimi aż do wylotu na ukraińskim lotnisku.
Trzech studentów dziennikarstwa Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu skazano na Ukrainie za chuligański wybryk w grupie zorganizowanej. 22 listopada Milan K., Filip H. i Krzysztof P na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, w części, gdzie znajdują się groby polskich obrońców miasta, odpalili biało - czerwone świece dymne i rozwiesili flagę polską. Wszystko nagrywali telefonem.
Z nikim nie konsultowali swojego wystąpienia, nie mieli na takie działania zgody tamtejszych władz. Na cmentarzu zatrzymała ich ochrona i przekazała ukraińskiej policji. Byli wielokrotnie przesłuchiwani. Ukraińskie władze uznały, że doszło do politycznej prowokacji. Prokuratura we Lwowie przedstawiła im zarzut czynu chuligańskiego w zorganizowanej grupie, za co grozi od roku do pięciu lat pozbawienia wolności. Zabrano im paszporty, nie mogli opuszczać Lwowa, a każdą zmianę miejsca zamieszkania musieli zgłaszać na policję.
„To nie są chuligani!”
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień