Szukasz czworonożnego przyjaciela? Zaadoptuj go! Stwórz mu ciepły dom

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Filip Pobihuszka

Szukasz czworonożnego przyjaciela? Zaadoptuj go! Stwórz mu ciepły dom

Filip Pobihuszka

Lucek, Figo, Piorun, Gonzo, Diana, Klusia, Lusia, Pyza, Rudolf czy Boczek, to tylko niektóre z imion 59 psów i 51 kotów, które w ubiegłym roku znalazły nowy dom.

I jak przekonuje Elżbieta Nowakowska z Nowosolskich Adpocji Zwierząt, z pewnością są to domy, w których czworonogi odzyskają radość z życia. - Powiem nieskromnie, że nie stawiamy na ilość, ale na jakość adopcji. To nie jest tak, że ktoś przyjdzie do nas i powie „o, tego chcę”. Mamy taki swoisty filtr, każdy musi wypełnić ankietę przedadopcyjną, odwiedzamy też taką osobę w domu - wyjaśnia. - Oczywiście nie chodzi o to, żeby ten ktoś był bogaty. Musi być po prostu odpowiedzialny - dodaje pani Elżbieta.

Nowy dom najszybciej znajdują szczeniaki i kocięta

Im zwierzak starszy, tym trudniej, przynajmniej teoretycznie, znaleźć mu dom. Ale to tylko teoria, bo w praktyce na szczęście jest inaczej. Warto tu wspomnieć choćby o Dziadku (dziś znanym jako Basco), któremu mimo wieku i poważnej choroby skóry, udało się wyjechać aż do Luksemburga. Całą sprawę opisywaliśmy jesienią 2014 roku na łamach „GL”. - Był też u nas Staś, taki czarny kudłaty pies, chyba nawet dzielił kojec z Dziadkiem, którego adoptował ktoś z Czaplinka - opowiada E. Nowakowska. Bo warto w tym miejscu dodać, że choć zdecydowana większość adopcji odbywa się w samej Nowej Soli i okolicach, to trafiają się też dalsze wycieczki. - Były już adopcje do Wrocławia, Gorzowa, Warszawy, nawet do Szwecji. A w najbliższym czasie kolejne psiaki wyjada do Niemiec i Anglii - wylicza pani Elżbieta.

Duża liczba adoptowanych czworonogów cieszy, choć oczywiście byłoby lepiej, gdyby nigdy do takich sytuacji nie musiało dojść. - Zdecydowana większość tych zwierzaków to znajdy - wyjaśnia Jacek Baranowski ze straży miejskiej. - Pocieszające jest to, że w ubiegłym roku mieliśmy tylko dwa przypadki odebrania zwierząt za znęcania, podczas gdy w poprzednich latach takich spraw było nawet i dwadzieścia - mówi. - Być może wynika to z tego, że wszyscy nieodpowiedzialni właściciele zostali już pozbawieni psów i kotów, być może część z nich poszła po rozum do głowy. W każdym razie spadek tego typu przypadków cieszy - dodaje strażnik i podkreśla, że do adopcyjnych statystyk nie wliczają się psy, których zaginięcie zgłosili sami właściciele, a które szczęśliwie udało się odnaleźć i oddać.

A wracając do znajd, niekoniecznie jest tak, że wysyp niechcianych zwierząt następuje zaraz po grudniowych świętach, gdy ludzie pozbywają się nietrafionych prezentów. - Kiedyś było tak, że zjawisko nasiliło się latem, gdy ludzie zostawiali psy przy starej „trójce”. Często też po sylwestrze na ulicach jest dużo psów, bo te uciekają z podwórek przestraszone wystrzałami petard - opowiada J. Baranowski. Trudno w to uwierzyć, ale zdarzają się też tacy, którzy np. otrzymując w spadku mieszkanie z całym wyposażeniem biorą wszystko oprócz... psa. - Wtedy przychodzą z takim zwierzakiem do urzędu miasta. A urząd ma obowiązek zająć się tylko bezpańskimi psami - mówi J. Baranowski. - Trzeba też pamiętać o tym, że porzucenie np. psa, jest jedną z form znęcania się nad zwierzętami. A to nie jest wykroczenie. To już jest przestępstwo - kwituje strażnik.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.