„Polska jest groźna, ale nie jest niepokonana” – pisze szwajcarski dziennik „20minutes”. To właśnie Helweci będą naszymi rywalami w 1/8 finału.
– Szwajcaria to jedna z najciekawszych ekip w turnieju – mówił przed startem Euro 2016 selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka. Już wówczas wiadomo było, że w przypadku wyjścia z grupy możemy trafić w 1/8 finału właśnie na ten zespół. Mało kto spodziewał się, że Szwajcaria może wyprzedzić w swojej grupie gospodarzy turnieju Francuzów, a Polska mistrzów świata Niemców.
Zabrakło niewiele, w naszym przypadku jednej zdobytej bra¬mki, bo tylko w tym elemencie daliśmy się wyprzedzić zespołowi Joachima Löwa. – Trochę szkoda, bo wolałbym trafić na Niemców. Miałbym wówczas okazję spotkać wielu byłych kolegów – nie ukrywa w rozmowie ze szwajcarskim dziennikiem „Blick” Xherdan Shaqiri, w prze¬szłości piłkarz Bayernu Monachium (obecnie Stoke City).
– Z Polaków najlepiej znam oczywiście Lewandowskiego. Być może będę musiał pomagać kolegom w defensywie w powstrzymywaniu go – dodaje.
Choć tak naprawdę lepiej by chyba było dla Helwetów, gdyby największy gwiazdor ich zespołu skupił się raczej na ofensywie. Z defensywą zespół Vladimira Petkovicia nie ma na razie problemów. W trzech meczach Szwajcaria straciła tylko jednego gola i to po dyskusyjnym (zdaniem niektórych) rzucie karnym. Blok obronny tworzą cenieni w niemieckiej Bundeslidze Fabian Schär (Hoffenheim), Johan Djourou (HSV, kiedyś Arsenal) i Ricardo Rodriguez (Wolf¬sburg), a także znany z występów we włoskim Juventusie kapitan zespołu Stephan Lichtsteiner. Fantastycznie spisuje się podczas Euro bramkarz Yann Sommer.
Gorzej wygląda ta drużyna z przodu. Na inaugurację turnieju Szwajcarzy wymęczyli skromne 1:0 z Albanią, grając w dodatku przez ponad godzinę z przewagą jednego zawodnika. Lepiej spisali się w zremisowanym 1:1 drugim spotkaniu, z Rumunią. Spokojnie by je wygrali, gdyby nie strzelecka niemoc Harisa Seferovicia, którego koszmarne pudła tak zdenerwowały Petko¬vicia, że szwajcarski selekcjoner wystawił w trzecim meczu 19-letniego Breela Embolo.
Zastępca „Seferonica” (tak złośliwie przekręcił jego nazwisko „Blick”) również jednak nie trafił do siatki. Inna sprawa, że miał ku temu znacznie mniej okazji, bo przeciwko Francji Szwajcarzy skupili się przede wszystkim na defensywie i bezbramkowy remis mogą uznać za swój sukces.
Zawodzi na razie również Shaqiri, któremu oprócz słabej gry wytyka się fakt, że rozważa grę dla Kosowa, którego federację przyjęła ostatnio do swojego grona FIFA (zgadzając się przy okazji, by mogli w niej grać piłkarze występujący wcześniej w innych reprezentacjach, o ile pochodzą z tego regionu).
– Jeśli dostanę powołanie, na pewno to przemyślę – stwierdził przed meczem z Albanią piłkarz angielskiego Stoke, a jego deklaracja może oznaczać dla Szwajcarów poważny problem, bo z Kosowa pochodzą również Granit Xhaka, Valon Behrami, Admir Mehmedi i Blerim Dzemaili. – Na razie gram dla Szwajcarii i skupiam się na Euro – dodał na wszelki wypadek Shaqiri, ale nie zmienia to faktu, że mecz z Polską może być ostatnim rozegranym w takim składzie, a budowana latami drużyna (mistrz świata U-17 z 2009 roku i wicemistrz Europy U-21 z 2011) przestanie istnieć.
– Polska jest topowym zespołem. Od dwóch, trzech lat gra naprawdę znakomity futbol. To bardzo trudny rywal, który jednak jest do pokonania – zapewnia Shaqiri. Przypomina również ostatni mecz obu zespołów, jesienią 2014 roku. We Wrocławiu skończyło się wówczas remisem 2:2. – Był to prawdopodobnie nasz najlepszy występ za kadencji trenera Petkovicia. Na pewno możemy skorzystać z tego doświadczenia przed spotkaniem 1/8 finału – dodaje największy gwiazdor w drużynie Helwetów.