Szymon Bajor: Tegorocznego Sylwestra chciałbym spędzić... w białym ringu
- W święta skupię się na walce, rodzinie poświęcę więcej czasu po powrocie z Japonii – mówi zawodnik MMA Szymon Bajor, który 29 i 31 grudnia wystąpi podczas gali Rizin w Tokio.
Tegoroczne święta spędzisz w Japonii...
Wigilię spędzę z rodziną, a w pierwszy dzień świąt wyjeżdżamy. O 15 mam samolot do Warszawy, stamtąd lecimy do Paryża, a następnie do Tokio.
Rodzina chyba nie jest zbyt zadowolona?
Już po wrześniowej wygranej wszyscy wiedzieli, że tak będzie, dlatego mieli czas żeby się z tym oswoić. Ja też nie jestem specjalnie szczęśliwy, że w tak wyjątkowy czas nie będziemy razem. W święta skupię się na walce, a po powrocie postaram się to nadrobić.
Walczyłeś już raz w Japonii, więc pewnie tym razem tamtejsza kultura nie będzie dla ciebie takim zaskoczeniem jak za pierwszym razem...
Rzeczywiście tam jest inaczej niż w Polsce, również jeśli chodzi o samą galę. Wszyscy podchodzą z ogromnym szacunkiem do zawodnika. Trudno uwierzyć, ale podczas walki jest tam cichutko. Nikt nie krzyczy, nie dopinguje. Kiedy zawodnik wychodzi do walki, widzi ukłony osób stojących dookoła. Gdy zaczyna się walka, to mimo, że hala jest pełna, masz uczucie jakby tam nikogo nie było, poza tobą i rywalem. Kiedy jest jakaś efektowna akcja, to tylko na moment można usłyszeć głośniejsze ooooo..., a zaraz potem znów jest cicho. Po walce są niekończące się podziękowania dla zawodników i nikt z hali nie wychodzi do momentu, kiedy zawodnicy nie zejdą do szatni. U nas wygląda to nieco inaczej.
Wolisz, zatem taką ciszę czy doping tłumu za plecami?
Trudno powiedzieć co wolę, ale taka cisza to nawet pomaga.
Twój rywal Walentin Mołdawski jest od ciebie lżejszy i ma tylko cztery zawodowe walki. Łatwizna?
Zapewniam, że to nie jest facet z pierwszej łapanki. Z tego co wiem, jest mistrzem świata w sambo, ma też medale mistrzostw Europy. To mówi samo za siebie, a to, że nie ma wielu walk w MMA, nie obniża jego wartości. Z Rosjanami już tak jest. Zawodnicy biją się w innych dyscyplinach, a w MMA występują okazjonalnie, mimo to liczą się w świecie.
W jego narożniku pojawia się od czasu do czasu legenda MMA i Pride Fiodor Jemaljenenko. Czy to oznacza, że jest się kogo bać?
Nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Co z tego, że trenuje z Fiodorem, czy nawet ma go w narożniku. To nie jest powód do tego by się bać.
Ponoć w czasie przygotowań miałeś okazję trenować z zawodnikiem o podobnych parametrach i stylu walki do Mołdawskiego?
Tak. Dzięki temu, że nasz klub Spartakus Rzeszów współpracuje z jednym z klubów z Ukrainy przyjeżdża do nas Igor (Ślusarczuk – przyp. red.). Zawodnik MMA, który może przypomina nieco styl walki Walentina. Cieszę się, że mogę z nim potrenować, bo niestety w okolicy brakuje zawodników na odpowiednim poziomie w mojej wadze. Zastanawialiśmy się czy nie szukać kogoś w kraju do treningów, ale Igor chętnie przyjeżdża, a na dodatek to bardzo solidny zawodnik.
W Japonii walczycie w turnieju, to oznacza, że być może czeka cię nawet trzy pojedynki w trzy dni...
Tak 29 grudnia walczę ćwierćfinał z Walentinem, jeśli wygram to przechodzę do półfinału. Te odbędą się w sylwestra. Lepszy z nas trafi na kogoś z pary Shane Carwin – Amir Aliakbari. Finał jest jeszcze tego samego dnia.
Z Rizin wycofał się Wanderlei Silva, ale wciąż są inne wielkie gwiazdy: Mirko Crocop, Baruto. Na nich jednak możesz trafić dopiero w finale...
Takie są zasady i układ drabinki. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym znaleźć się w finale. Świadom jednak jestem, że przede mną trudne wyzwanie.
W Rizin walczą w ringu, w Polsce w oktagonie. Nie jest to dla ciebie kłopot?
To fakt w Polsce mało, kto organizuje gale MMA w ringach, większość przeszła na oktagon. Japończycy jednak chcą kontynuować tradycję z czasów Pride, gdzie był biały ring. Nawet, gdy zaczęły wchodzić oktagony oni trzymali się swojego ringu. Jeśli chodzi, o to gdzie się lepiej czuję, to wybieram oktagon, ale ring nie sprawia mi kłopotu. Mamy u nas w klubie zarówno ring jak i oktagon, mogę trenować w czym chcę.
Wciąż masz ważny kontrakt z KSW, zresztą to właśnie ta organizacja deleguje cię do Japonii. Czy KSW ma wobec ciebie jakieś plany na 2017 rok?
Byłem na ostatniej gali KSW 37 w Krakowie. Rozmawiałem z Martinem Lewandowskim, pytałem czy mają jakieś plany wobec mnie. Odpowiedział, że tak, ale dodał, że to nie jest ani czas, ani miejsce na tego typu rozmowy. Mam się skupić na Japonii, a jak wrócę to pogadamy.
Szymon Bajor: Tegorocznego Sylwestra chciałbym spędzić... w ringuTo by było coś. Na pewno ta gala przejdzie do historii. Chciałbym być tam obecny, ale to czy będę tam walczył zależy od władz KSW. Ja liczę, że może uda mi się powalczyć na jednej z wcześniejszych gal KSW.
Byłeś osobiście na walce Pudzianowskiego z Popkiem. Czy MMA potrzebuje walk celebrytów?
Każdy, kto zna się na MMA lub uprawia ten sport wie, że taka walka nie jest interesująca. Kibice jednak chcą oglądać celebrytów, zobaczyć czy umieją się bić, jak się zaprezentują. To nie jest do końca złe, bo kiedy Mariusz wchodził do MMA, KSW miało znikomą oglądalność w telewizji. Mariusz przyciągnął ludzi do KSW i przed telewizory, zaczęli się oni interesować MMA i teraz nawet gale, w których nie ma Mariusza, są oglądane, maja publiczność. Ludzie dzięki temu zaczęli się interesować tym sportem. To nie jest tak, że ktoś włącza telewizor w momencie, gdy pojawia się Pudzian i Popek, a gdy schodzą wyłącza. Ludzie oglądają też inne walki, korzystają z tego wszyscy zawodnicy.
Kilka dnie temu za kratki trafił Michal Materla, jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników MMA w Polsce. Zarzuty, które się mu stawia nie wpływają najlepiej na odbiór waszej dyscypliny wśród ludzi...
Powiem tak. Studiowałem wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Rzeszowski. W jednej z książek mojego wykładowcy przeczytałem, że MMA to mordobicie za pieniądze. Nie zgadzam się z tym, uczestniczyłem w różnych spotkaniach na temat sportów walki na uczelni, dużo nasłuchałem się złych opinii o MMA, że to nie jest sport. Nie zgadzałem się z tym, próbowałem tłumaczyć, że tak nie jest. W boksie też nie wszyscy są święci, a ten sport jest odbierany inaczej. Jeśli chodzi o Michała Materlę to nie chcę o tym teraz mówić. Poczekajmy na wyrok sądu. Liczę, że cała ta sytuacja nie wpłynie negatywnie na opinię o MMA.
Masz jakieś życzenia na 2017 rok dla siebie?
Chciałbym, wygrać w Japonii cały turniej, poświęciłem na to kupę czasu i swojego zdrowia. Jeśli chodzi o 2017 rok, to chcę się rozwijać i iść do przodu. Na pewno byłoby fajnie walczyć na gali KSW na Stadionie Narodowym, ale nie jest to mój główny cel. Ważne żeby zdrowie dopisało.