Tajemnica zabójstwa Bartka. Za dużo wiedział?
Tajemnicze zgony wstrząsnęły małą, spokojną dotąd miejscowością leżącą w dolinie Dunajca na Sądecczyźnie.
Ciało Henryka F. znaleziono za stacją benzynową w Gołkowicach (Sądecczyzna), w środę, 27 września. Dzień później pewien 33-latek biegał po wsi z atrapą broni. Następnej nocy spłonął niewielki dostawczy samochód.
Tydzień po ujawnieniu pierwszych zwłok policjanci, na ornym polu w miejscowości Mostki, odkopali zwłoki zaginionego Bartłomieja W. Choć ani policja, ani prokuratura nie wiążą tych zdarzeń, to mieszkańcy Gołkowic są niemal pewni, że jest inaczej. Osobą, która ma je łączyć, jest „Morda”, mężczyzna, który pięć lat temu wyszedł z więzienia. Odsiadywał wyrok za zabicie ojca siekierą.
Spotkanie zakończone śmiercią
47-letni Henryk F. w środę do południa pił alkohol na polu nieopodal stacji paliw w Gołkowicach. Towarzyszyło mu dwóch mężczyzn. Zachowywali się głośno. Między trójką znajomych miało dojść do szarpaniny. Pobliski mieszkaniec kwadrans po godz. 11 zawiadomił policję. Gdy funkcjonariusze dotarli we wskazane miejsce, za składem palet zobaczyli leżącego nieruchomo mężczyznę. Na pomoc było już za późno. 47-latek był martwy.
Nie wiadomo, kiedy Henryk F. został sam. Pewne jest to, że jego dwaj towarzysze około godz. 12 pojawili się w pobliżu osiedlowego sklepu.
Czytaj więcej:
- W Gołkowicach nikt nie wierzy, że mąż i ojciec trójki dzieci zapił się na śmierć.
- Prokurator rejonowy w Nowym Sączu przyznaje, że sprawa jest bulwersująca. Czy uda się ją rozwiązać?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień