Kraków. Tajemnicze miejsca i zakamarki Teatru im. Słowackiego. Zajrzeliśmy za kulisy jednej z najważniejszych polskich scen

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz / Polska Press
Anna Piątkowska

Kraków. Tajemnicze miejsca i zakamarki Teatru im. Słowackiego. Zajrzeliśmy za kulisy jednej z najważniejszych polskich scen

Anna Piątkowska

Jako pierwszy budynek w Krakowie miał elektryczność. Za pomysł jego budowy Jan Matejko obraził się na Kraków na amen. Kurtyny teatru zaprojektowali wybitni artyści: Siemiradzki i Wyspiański. Scena przez chwilę była stajnią dla koni. Magazyny teatralne ciągną się trzy piętra w dół pod gmachem. Aby wymienić żarówki w żyrandolu, trzeba go opuszczać przez ponad godzinę. Niejeden łowca autografów dostałby tu palpitacji serca. Zajrzyjcie z nami za kurtynę Teatru Słowackiego - najpiękniejszego teatru w Krakowie. A potem zróbcie to sami!

Zakamarki Teatru im. Słowackiego

Matejko mówi: Nie!

Pomysłodawcą wybudowania nowego teatru miejskiego był fotograf i radny Walery Rzewuski. Dotychczasowy, ulokowany przy Placu Szczepańskim - dzisiejszy Stary Teatr - popadł w ruinę, jedną z jej przyczyn był brak ogrzewania w budynku. Po raz pierwszy projekt nowej sceny na radzie miasta stanął 5 września 1872 roku właśnie z inicjatywy Rzewuskiego. A że w Krakowie wszystko musi nabrać odpowiedniej mocy, 14 lat później, 17 czerwca 1886 roku rada miasta przeprowadziła debatę na temat lokalizacji - rozważano, m.in. Rynek Główny i Kleparz. Ostatecznie stanęło na plac św. Ducha.

Aby zbudować teatr, trzeba było jednak wyburzyć stojącą tu średniowieczną zabudowę zakonu duchaków wraz z kościołem. Zniszczoną, ale zabytkową. Ten pomysł podzielił krakowian. Przeciwny był m.in. Jan Matejko, który na ratowanie zabytków chciał przeznaczyć własny majątek. Po przegranej sprawie, obraził się na Kraków, zrzekając się honorowego obywatelstwa miasta. Malarz zakazał również wystawiania w mieście swoich obrazów.

Po drugiej stronie barykady stanęła Helena Modrzejewska, całym sercem wspierająca budowę teatru. Aktorka przekazała na ten cel honorarium z dwóch swoich występów.

Pomimo tych protestów, 1 sierpnia 1888 roku, rozpisano międzynarodowy konkurs na projekt architektoniczny gmachu teatru.

Klęczący wielbłąd

Neoklasycystyczny gmach zaprojektował Jan Zawiejski - choć w konkursie zajął dopiero trzecie miejsce. Wygrali dwaj Austriacy, jednak krakowianie uznali, że gmach powinien być "bardziej krakowski", jego realizację powierzono więc Zawiejskiemu - architektowi żydowskiego pochodzenia, który na koncie miał już kilka krakowskich budynków. Za ten projekt został on odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Franciszka Józefa.

Zawiejski, projektując teatr, inspirował się Operą Paryską Garnier. Do krakowskiej architektury nawiązał maszkaronami na fasadzie, zaś o przeznaczeniu teatru mówią rzeźby zdobiące budynek: Muzyka, Opera, Operetka, Poezja i Dramat. Na szczycie gmachu znajdują się rzeźby z grupy: "Poloneza czas zacząć" dłuta Michała Korpala. Przedstawiają one Tadeusza w kontuszu i Zosię w stroju szlacheckim, wypożyczone z jednej z kamienic przy ul. Lubicz, bo zbrakło czasu na wykonanie tych zaplanowanych. Rzeźby zostały na placu św. Ducha do dziś. Na frontonie teatru znajduje się napis: "Kraków narodowej sztuce".

Z okazji setnych urodzin Juliusza Słowackiego w 1909 roku, nowy teatr dostał imię wieszcza. Gości w Słowackim wita jednak postać Aleksandra Fredry - to on bowiem miał być patronem Teatru Miejskiego (przez chwilę nawet był), postawiono mu pomnik, ale na tym się skończyło.

Wnętrze nawiązuje do Opery Wiedeńskiej: projektem głównego holu, eklektycznym stylem baroku, renesansu i manieryzmu, podtrzymującymi stropy kariatydami. Tu znajdują się freski wiedeńskiego artysty Antona Tucha, a u szczytu schodów gości wizerunek największego dobroczyńcy teatru - Karola Kruzera. Eleganckie schody prowadzą na pierwsze piętro, gdzie podczas spektakli zasiadała krakowska elita.

Sama budowa trwała niewiele ponad dwa lata - 21 października 1893 roku Teatr Miejski rozpoczął swoją działalność. Od tego czasu scena działa nieprzerwanie do dziś. Pierwszym jej dyrektorem został Tadeusz Pawlikowski.

Koszt budowy teatru wyniósł 767 tys. złotych reńskich.

Gmach teatru znowu podzielił krakowian - nie wszystkim przypadła do gustu architektura budynku. Podobno spodobał się Matejce, który odwiedził teatr na krótko przed śmiercią. Za to reżyser i krytyk Stanisław Koźmian porównał gmach do klęczącego wielbłąda.
Dziś budynek jest zaliczany do najcenniejszych zabytków architektury teatralnej w Europie.

Siemiradzki, Wyspiański i żelazna kurtyna

Dziś w Teatrze Słowackiego można zobaczyć kurtynę stworzoną w 2018 roku według projektu Wyspiańskiego. Realizacji projektu kurtyny podjął się Tadeusz Bystrzak, artysta, malarz, rzeźbiarz, scenograf i projektant wnętrz.

Kurtyna Wyspiańskiego używana jest zamiennie z istniejącą od 129. lat słynną kurtyną Henryka Siemiradzkiego. Podnoszoną do góry kurtynę zdobi namalowany na lnianym płótnie obraz przedstawiający alegoryczne postaci, wśród których znalazły się, m.in. Natchnienie, Piękno i Prawdę, Komedię w towarzystwie błazna oraz odzianą w ciemną szatę Tragedia.

Jesienią scenę w Teatrze Słowackiego zdobić będzie kurtyna, którą – po raz pierwszy - zaprojektuje kobieta: Małgorzata Markiewicz, a sama kurtyna nawiązywać będzie do znakomitych krakowianek.

Ale w teatrze jest jeszcze jedna kurtyna - żelazna. To ona ma - w razie pożaru - ochronić część teatru od ognia, odcinając widownię od sceny.

Tuż za kurtyną, ukryte dla oka widzów teatralne zaplecze: stanowisko inspicjenta, gong wzywający na przedstawienie, zapadnia, sznurownia z mechanizmem podnoszący ponad 20-metrową kurtynę.

Teatr nowoczesny
W czasach, kiedy debatowano nad powstaniem Teatru im. Słowackiego, w Wiedniu spłonął gmach Ringtheater, w pożarze straciło wówczas życie niemal 400 osób. Nowy krakowski teatr miał być bezpieczny i nowoczesny - był więc pierwszym w Krakowie budynkiem zelektryfikowanym. Za gmachem Jan Zawiejski zaprojektował tzw. Dom Machin - teatralną elektrownię. Kiedy w 1905 r. teatr podłączono do elektrowni miejskiej, w Domu Machin urządzono malarnię. Od 1976 roku działa tu Scena Miniatura. Gmach główny połączony jest z Domem Machin podziemnym korytarzem, którym można dziś przetransportować, m.in. dekoracje sceniczne, tędy też mogą się przemieszczać ekipy teatralne.

Nad widownią zawisł zaś żyrandol: trzy i pół metra średnicy, 800 kilogramów wagi, dziś wyposażony 124 żarówki. Opuszczanie i wciąganie go z powrotem pod kopułę gmachu teatru to przynajmniej trzygodzinny ręczny, precyzyjny proces, który od niemal stu trzydziestu lat budzi żywe emocje miłośników historii Krakowa. Wymiana żarówek powtarza się wyłącznie raz na dwa, a czasem trzy lata.

Nowością były też fotele na parterze teatru, zazwyczaj w ówczesnych teatrach miejsca siedzące zajmowały jedynie dwa pierwsze rzędy, dalej był miejsca stojące przeznaczone dla najuboższych. Ci ostatni w Teatrze Słowackiego mogli oglądać spektakle z galerii trzeciego piętra, tzw. paradyzu, gdzie obowiązywały najtańsze bilety. Po ubiegłorocznym remoncie paradyz znowu może spełniać swoją funkcję, przez ostatnie lata mieściły się tu bowiem stanowiska pracowników technicznych.

Nowum stanowił też sposób grania, odmienny od XIX-wiecznego sposobu wystawień.

Teatr otwarto przedstawieniem fragmentów dzieł Mickiewicza, Słowackiego i Fredry, przeplatanych kompozycjami Chopina. To tu debiutował Stanisław Wyspiański, który w 1901 roku wystawił tu swój dramat "Wesele", a w tym samym roku także - jako pierwszy - wszystkie części "Dziadów" Mickiewicza. W 1905 roku Wyspiański starał się również o dyrekcję Teatru Miejskiego, ale władze miasta nie powierzyły mu jej.

To tu, w 1896 roku odbył się pierwszy w Krakowie pokaz filmowy przy użyciu aparatury braci Lumiere.

W latach 90. XX wieku z użyciem technologii kopalnianej pod gmachem teatru powstały magazyny oraz pracownie. Teatralne scenografie i rekwizyty mieszczą się w ciągnących się trzy piętra w dół przestrzeniach. Można tam zobaczyć prawdziwe skarby.

Konie na scenie
Choć Teatr Słowackiego działa nieprzerwanie od chwili otwarcia, koleje losu sceny bywały burzliwe. Podczas I wojny światowej, kiedy teatr przejęli Austriacy, na scenie urządzono stajnię dla wojskowych koni.
Zaś w czasie II wojny, gdy teatr przejęli Niemcy, to tu, gubernator Hans Frank zapraszał hitlerowskich dygnitarzy. Teatr był wówczas otwarty tylko dla Niemców, wstęp miała tu zaledwie garstka dawnych pracowników technicznych, którym teatr zawdzięcza uratowanie części wnętrz przed zniszczeniem.

Znani na ścianie
Choć w naszej wędrówce po Teatrze Słowackiego, skupiamy się na budynku, to jednak nie on jest kwintesencją. Teatr to ludzie, po których ślad zostaje wpisany w mury.

I tak, obok sceny znajduje się zabytkowa garderoba Ludwika Solskiego - jednego z najwybitniejszych aktorów w historii polskiego teatru, a także jednego z pierwszych dyrektorów Teatru Słowackiego - dziś jest salonikiem, w którym podejmuje się ważne osobistości. Ślad po tych ostatnich został na ścianie - autografy złożyli tu, m.in. nobliści Wisława Szymborska, Czesław Miłosz, a ostatnio także turecki laureat Nobla - pisarz Orhan Pamuk.

Po Teatrze Słowackiego oprowadzał nas pan Piotr Szczerba.

Te zapiski to tylko kilka z przystanków na teatralnej trasie zwiedzania. W taką niezwykłą wyprawę można się udać do końca lipca, także nocą. Szczegóły na stronie internetowej Teatru im. Słowackiego.

[polecane]24762297,23606675,25005147,25146905,25073701,25115833[/polecane]

Anna Piątkowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.