Tarnów. Historia Żołnierzy Wyklętych jest dość pogmatwana. Ale należy im się pamięć [ROZMOWA]
Rozmawiamy z Adamem Rybą, historykiem, o osobie Jana Jandzisia, Żołnierza Wyklętego, który niedawno został awansowany przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę do stopnia podporucznika.
Skąd u pana zainteresowanie postacią Jana Jandzisia?
Wszystko zaczęło się dawno temu, gdy mój teść opowiedział mi historię zamachu na sowietnika Lwa Sobolewa.
Mówimy o wydarzeniach z 10 września 1946 roku?
Tak. Mój teść był świadkiem tego zamachu. Miał wtedy osiemnaście lat. Jak wspominał wyszedł z zakładu wulkanizacyjnego przy Bernardyńskiej, siadł na Wielkich Schodach, żeby zjeść borówki. A za chwilę padły strzały.
Strzelał Mieczysław Cielocha.
Tak, on pociągnął za cyngiel. Był w towarzystwie swojego rodaka z Woli Rzędzińskiej Stanisława Zauchy Ale dowódcą akcji był właśnie Jan Jandziś, który obserwował przebieg wydarzeń z wysokości ulicy Targowej.
Cielocha został później skazany na karę śmierci.
Przez rozstrzelanie. I tu mamy dalszy ciąg historii. Pewnego dnia zadzwonił do mnie wójt Grzegorz Kozioł. Pojechaliśmy do Woli Rzędzińskiej, do pani Marii Bober, siostry Mietka Cielochy, której marzeniem było odnaleźć grób brata. Pani Maria była ciężko chora, przeszła wylew, kończyła 95 lat. I te dwie historie - opowieść mojego teścia oraz spotkanie z panią Marią spowodowały, że zająłem się badaniami nad antykomunistycznym podziemiem.
W dalszej części przeczytacie między innymi:
- w jakich innych akcjach uczestniczył Jan Jandziś
- dlaczego Żołnierze Wyklęci wzbudzają różne reakcje w ostatnich latach
- w jaki jeszcze sposób Jana Jandzisia uhonorował prezydent Andrzej Duda
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień