Tarnów traci dyspozytornię?
Ministerstwo zdrowia chce, by karetki w całej Małopolsce były wysyłane tylko z jednego miejsca. Zagrożona jest przyszłość otwartej 4 lata temu placówki w Tarnowie i zatrudnionych tu 60 osób.
Plany ministerstwa zdrowia zakładają, że w Małopolsce powstanie jedna wspólna dla województwa, dyspozytornia i wszystko wskazuje na to, że funkcjonować będzie w Krakowie.
Oznaczałoby to likwidację tarnowskiej dyspozytorni, którą otwarto ledwie cztery lata temu, po wygranych bojach z Nowym Sączem.
Zapowiedzi ministerstwa z niedowierzaniem przyjmuje starosta tarnowski. To właśnie staraniem powiatu i nakładem blisko 2 mln zł w 2012 r., obok stacji pogotowia przy al. M. B. Fatimskiej stanął nowy budynek dla dyspozytorni.
- My zajęliśmy się budową, a wojewoda zadbał o wyposażenie go w niezbędny sprzęt teleinformatyczny, dzięki któremu pomoc może być błyskawicznie kierowana do osób, które jej wzywają - mówi Roman Łucarz.
Nie pojmuje, dlaczego to, co sprawnie funkcjonuje i pochłonęło tak dużo pieniędzy i starań, teraz ma zostać zaprzepaszczone.
- Jeżeli trzeba będzie, to w asyście parlamentarzystów z regionu pojedziemy do ministerstwa i bezpośrednio przedstawimy nasze racje - tłumaczy.
Łucarz może liczyć na wsparcie zarówno posłów z PiS, jak i opozycji. Lobbing w utrzymaniu tarnowskiej dyspozytorni zapowiadają m.in. członkowie parlamentarnej komisji zdrowia z regionu - Anna Czech (PiS) i Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL).
- Z Tarnowa wyprowadzono niemal wszystko, co można było. Ostatnio kierownictwo spółki gazowniczej i lokomotywownię. Ta dyspozytornia to jedna z ostatnich namiastek instytucji o zasięgu ponadlokalnym - stwierdza Kosiniak-Kamysz. Przekonuje, że praca dyspozytorów już jest bardzo stresująca, a scentralizowanie ich w jednym miejscu przyniesie opłakane skutki.
- Będą wysyłać karetki już nie na teren kilku powiatów, ale całego województwa, w tym do miejsc, o których nie mieli do tej pory bladego pojęcia. Odpowiedzialność będzie na nich jeszcze bardziej ciążyć - zauważa prezes PSL.
W tarnowskiej dyspozytorni pracuje 60 osób, w tym 56 dyspozytorów.
- Mamy na słuchawkach osoby z każdego z powiatów, do których wysyłane są z Tarnowa karetki, również z sądeckiego, limanowskiego i gorlickiego. O rządowych propozycjach zmian słyszeliśmy, ale jak na razie nikt się z nami w tej sprawie nie kontaktował. Robimy swoje i nie martwimy się na zapas - mówi Witold Duda, kierownik dyspozytorni. Niedawno gościła w niej delegacja z samorządowców z Niemiec.
- Byli pod wielkim wrażeniem tego, jak to u nas funkcjonuje. Przyznali, że z chęcią przenieśliby nasze rozwiązania do siebie, tak im się tutaj podobało - przyznaje Roman Łucarz. Józefa Szczurek-Żelazko wiceminister zdrowia uspokaja, że zapowiadane zmiany w sieci dyspozytorni nie wejdą w życie od razu.
Jej zdaniem ma się to stać do 2028 r. i do tego czasu nie są wykluczone korekty planów.
- Projekt zakłada, że jedna dyspozytornia obsługiwać ma 3 miliony ludzi. Małopolska akurat już teraz ma tych mieszkańców nieznacznie więcej. Pod względem demograficznym rozwija się bardzo dynamicznie. W ciągu tych 11 lat może ich przybyć na tyle dużo, że uzasadnione będzie pozostawienie dwóch dyspozytorni, czyli również tej w Tarnowie - zauważa wiceminister pochodząca z Brzeska.