Tauron wyciął drzewa na mojej ziemi
Mieszkaniec Dąbrowy Tarnowskiej oskarża Tauron o nielegalną wycinkę jego drzew. Czy w starciu z wielką firmą jest na straconej pozycji?
Józef Borowski zdążył wysłać już dziesiątki pism do różnych instytucji w sprawie wycinki. Niczego jednak do tej pory nie wskórał. - Drzewo leży już zgniłe na mojej działce, a ja wciąż nie mogę go nawet tknąć - rozkłada bezradnie ręce mężczyzna. Powalone dęby i brzozy kolejny rok czekają na dendrologa, który dokonałby oględzin.
Nie było przestępstwa
Wszystko zaczęło się, kiedy w lutym 20102 r. Józef Borowski przyjechał na swoją działkę w miejscowości Brnik. - Mam ją po rodzicach. Rośnie tu mały lasek, z którego biorę drzewo do palenia w piecu - opowiada dąbrowianin.
Wchodząc do zagajnika, przecierał oczy ze zdumienia, bo kilkadziesiąt drzew leżało powalonych. Każde z nich zostało ucięte niemal przy ziemi. Zaskoczony mężczyzna od razu zawiadomił policję.
- Na miejscu wykonali oględziny, spisali szkodę i wszczęli dochodzenie w sprawie zniszczenia mienia - mówi Borowski.
Okazało się, że na działce ktoś wyciął dokładnie 48 drzew, wśród których były brzozy, topole, dęby, wierzby i lipy. - Miały nie więcej niż 20 lat - zaznacza właściciel.
Policja zleciła, aby nadleśnictwo z Dąbrowy Tarnowskiej przygotowało wycenę ściętych drzew. Fachowiec oszacował szkody jedynie na 1500 zł.
Wkrótce mundurowi dotarli do sprawców zdarzenia. Okazało się, że drzewa wycięła tarnowska firma Eltar na zlecenie Tauronu. Ich usunięcie uzasadniano zagrożeniem dla linii energetycznej przebiegającej przez działkę Józefa Borowskiego. Po kilku miesiącach policjanci postanowili umorzyć postępowanie. Doszli do wniosku, że wycinka nie była przestępstwem umyślnym.
Dendrolog poszukiwany
Józef Borowski nie poddał się. W sierpniu 2012 r. zgłosił sprawę w Urzędzie Miasta i Gminy w Dąbrowie Tarnowskiej. Wtedy okazało się, że do usunięcia drzew nie powinno dojść, ponieważ energetycy nie wystąpili do samorządu o pozwolenie na wycinkę. Urzędnicy sprawy nie zbagatelizowali, a swoje postępowanie zakończyli wymierzeniem Tauronowi kary w wysokości ponad 300 tys. zł za bezprawne działanie.
Spółka odwołała się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Tam uznano racje energetyków. Powód? Wytknięto gminie, że w trakcie swojego postępowania nie skorzystała z usług dendrologa, który w sposób precyzyjny ustaliłby wiek oraz wymiary drzew.
Od tamtej pory sprawa tkwi w martwym punkcie. - Mamy problem ze znalezieniem dendrologa, który przyjąłby nasze zlecenie. Kilku nam odmówiło, ale będziemy szukać dalej - zapewnia Krzysztof Kaczmarski, burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej. Sęk w tym, że jeśli do końca przyszłego roku nie uda się znaleźć specjalisty, cała sprawa ulegnie przedawnieniu.
Mamy zgodę na piśmie
Tauron nie ma sobie nic do zarzucenia. - Prace wykonano zgodnie z pisemnym oświadczeniem właściciela, w którym na okres od 6 kwietnia 2011 r. do 6 kwietnia 2012 r. udzielił nieodpłatnie zgody na dostęp do urządzeń naszej firmy usadowionych na jego działkach - wyjaśnia Ewa Groń, rzecznik spółki.
Dodaje, że Józef Borowski bezpośrednio nie zwrócił się też do Tauronu o jakiekolwiek odszkodowanie.
Mężczyzna nie kryje poirytowania takimi wyjaśnieniami. - Nikomu żadnej zgody nie wydawałem. Nikt się do mnie o to nie zwracał - podkreśla.