Rozmawiamy z Tomaszem Olbratowskim, znanym dziennikarzem RMF, o jego związkach z Tarnowem i o tym, dlaczego w swoich felietonach lubi natrząsać się z polityków.
Zastanawialiśmy się kiedyś z kolegą w radiu, jak to możliwe, że gość, który sepleni i czasem nie wymawia „r” mógł stać się gwiazdą RMF.
(Śmiech) Gwiazdą, też coś... Co do dykcji, to ówczesny dyrektor RMF Stanisław Tyczyński, jako jedynego zwolnił mnie z zajęć z logopedą.
Jak uniknął pan mówienia z korkiem po winie w ustach?
Tyczyński powiedział, że głos, który mam idealnie pasuje do głupot, które wygaduję na antenie.
Ale tak z ręką na sercu. Naprawdę nie czuje się pan celebrytą?
Skąd. Widział mnie pan na Pudelku czy Plotku? Bywanie tam to podstawa i elementarz celebrytyzmu.
Czytałem z panem wywiad w „Playboy’u”.
W dalszej części przeczytacie między innymi:
- co łączy Tomasza Olbratowskiego z Tarnowem
- który rząd dawał mu najwięcej paliwa do felietonów
- kim jest "największa nieruchomość PSL"
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień