Tu gąsienicę gra kilkoro aktorów, czyli zaczarowany teatr dzieci z Suchej Beskidzkiej

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Górska
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Tu gąsienicę gra kilkoro aktorów, czyli zaczarowany teatr dzieci z Suchej Beskidzkiej

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Teatr jest miejscem, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie można być, kim się chce. Postaci latają, zwierzęta mówią, rośliny śpiewają. Po podniesieniu kurtyny przenosimy się do zaczarowanego świata. Za jego magię odpowiadają dekoracje, kostiumy i rekwizyty, ale przede wszystkim aktorzy. Nawet jeśli są dziećmi. - Teatr łączy w sobie słowo, obraz, ruch i muzykę. Gdy bierzemy udział w sztuce, angażujemy wszystkie zmysły. Najmłodszym bardzo to odpowiada, bo współgra z ich sposobem postrzegania świata - mówi Sylwia Kopacz, pomysłodawczyni i opiekunka amatorskiego teatru Street Art z Suchej Beskidzkiej.

Gdzie jesteś mamo? Jestem w niebie, czekam, kruszynko, tu na ciebie. Będę cię tulić, śpiewać, głaskać. Huśtać się będziesz na huśtawkach, będziemy biegać po niebieskiej łące, chwycimy cię z tatą mocno za rączkę... Buciki? - pytasz, pewnie są, zapytam jutro Boga, a teraz zaśnij, oczka zmruż, razem będziemy zawsze już - to fragment scenariusza przedstawienia pt. „Dziewczynka z zapałkami”, który dziecięcy zespół z Suchej Beskidzkiej wystawił kilka miesięcy temu.

- Scenariusz napisała moja mama - mówi Sylwia Kopacz. - To ona mi dała to coś, dzięki czemu ciągnie mnie do pracy z ludźmi. Mama zawsze była dla mnie wsparciem, wiedziałam, że mogę na nią liczyć. I gdy pytają mnie, dlaczego to robię, odpowiadam, że chyba taką mam naturę. Kocham pracować z ludźmi. Nie wyobrażam sobie inaczej. Zawsze tak było i chyba tak zostanie.

Kolorowy i nieoczywisty

„Połączyło nas słowo” - to motto zespołu Street Art, od którego rok temu wszystko się zaczęło. To grupa młodych ludzi pełnych pasji, radości, miłości do teatru i muzyki. Pomysłodawczynią projektu jest Sylwia Kopacz, ale tak naprawdę tworzą go wszyscy uczestnicy wraz z rodzicami.

- W pewien upalny czerwcowy dzień postanowiłam pracować z dziećmi. Ułożyłam w głowie plan plenerowych warsztatów teatralnych. Chciałam przenieść tych młodych ludzi do najpiękniejszych miejsc w Suchej Beskidzkiej i wraz z nimi odkryć je na nowo. Tak powstał projekt Street Art, czyli zajęć teatralnych w plenerze: nad jeziorem, nad rzeką, w parku, przy ognisku. Najwspanialsze w naszej grupie jest to, że praca zawsze łączona jest z zabawą, co sprawia, że działamy razem z prawdziwą przyjemnością.

Według pani Sylwii sztuka powinna być jak najbliżej ludzi, powinna wychodzić im naprzeciw. Dzięki temu można trafić prosto do serc widzów, wzruszyć ich, rozbawić i... sprowokować do refleksji. Przecież teatr dotyka słowem, wyraża to, co niewyrażalne.

- Pracujemy razem już prawie rok, poznajemy swoje możliwości, rozwijamy się, mamy plany i marzenia. Uwielbiamy razem spędzać czas. Jednak wiem, że teatr tworzą przede wszystkim ludzie, bez których nic nie byłoby możliwe. Nieocenione są dla mnie Edyta Kucak, która reżyseruje nasze przedstawienia, Agnieszka Mikołajek-Kraus, pełniąca rolę drugiego reżysera, która jako polonistka wprowadza dzieci w tajniki pracy ze słowem i Magdalena Górska - fotograf i grafik. Zaufanie, zaangażowanie i wspólne cele sprawiają, że fantastycznie się nam razem pracuje.

Zespół powstał bardzo szybko. A potem panie ogłosiły rekrutację do grupy teatralnej wśród dzieci i młodzieży. Odzew przeszedł ich oczekiwania.

- Przyszło wiele osób. Stworzyła się grupa ludzi - dzieci i ich rodziców, którzy bardzo zaangażowali się w nasz projekt i chcieli z nami spędzać czas. Po pandemii i zamknięciu w domach wszyscy potrzebowali oddechu, chcieli występów, prób, wspólnej pracy i zabawy.

Wkrótce ruszyły plenerowe warsztaty. Opiekunki teatru pracowały z dziećmi nad dykcją, ruchem scenicznym, swobodą ciała, wreszcie nad poszczególnymi rolami.

- Chciałam, aby nasz pierwszy spektakl był kolorowy, szalony i nieoczywisty. I tak u Edyty zrodził się pomysł, by wystawić „Alicję w Krainie Czarów” - opowiada pani Sylwia.

Zagrać susła czy Alicję?

Teatr dziecięcy to świat wyjątkowy, miejsce, w którym każdy uczestnik ma szansę nauczyć się wrażliwości, rozwinąć umiejętności komunikacyjne i otworzyć się na nowe doświadczenia. Oczywiście wszystko przy dobrej zabawie i z radością, bez której nie ma prawdziwej pasji.

- Dzieci uwielbiają spektakle, a jeszcze bardziej lubią same tworzyć przedstawienia. Teatr łączy w sobie słowo, obraz, ruch i muzykę. Gdy bierzemy udział w sztuce, angażujemy wszystkie zmysły.

Dzieciom bardzo to odpowiada, bo współgra z ich sposobem postrzegania świata. One nie skupiają się na fragmencie, nie selekcjonują informacji, tylko chłoną wszystko, co jest im podane - zauważa pani Sylwia.

Zajęcia rozwijające zdolności artystyczne wpływają na wszechstronny rozwój dzieci. Zabawa w teatr oddziałuje na ich sferę emocjonalną, sprzyja ćwiczeniu wyrażania uczuć, kształtuje umiejętność współpracy, uczy odpowiedzialności.

W projekcie Street Art bierze udział około trzydziestu młodych ludzi w wieku od ośmiu do osiemnastu lat. Dla nich nie ma nic ważniejszego niż wysiłek, który wspólnie wkładają w przygotowanie spektaklu, są za siebie odpowiedzialni i pomagają sobie.

- Kiedy zdarzy się, że podczas próby zagubi się jakiś rekwizyt, szukają go wszyscy. To pokazuje, że są jedną grupą i dobrze się razem czują. Mają świadomość tego, że wspólnymi siłami mogą osiągnąć postawiony sobie cel, to ich jednoczy. Dla tych młodych ludzi teatr to więcej niż nauka, to przede wszystkim doskonała zabawa, radość i emocje - mówi pani Sylwia.

Pierwsze zajęcia teatralne to przede wszystkim wzajemne poznawanie siebie. Ważne, by nikogo do niczego nie zmuszać, lecz delikatnie, stopniowo zachęcać do udziału. Dzieci zamknięte w sobie z czasem otwierają się na innych, nabierają odwagi i mają coraz mniejszy problem z publicznymi wystąpieniami. Początkowo biorą udział tylko w scenach grupowych, śpiewają z innymi piosenki, a gdy oswoją się ze sceną, mogą z powodzeniem grać główniejsze, poważniejsze, bardziej rozbudowane role. Teatr okazuje się więc sposobem na zwalczanie nieśmiałości.

- Naszym założeniem jest, aby dawać szansę wszystkim chętnym, jest to jednak dość trudne logistycznie. Niekiedy rodzice pytają mnie, dlaczego ich dziecko dostało mniejszą rolę. Odpowiadam, że dla mnie najważniejsze jest to, aby dzieci czuły się bezpieczne na scenie, aby czuły, że są zespołem. Wiem, że każdą porażkę związaną z występem będą mocno przeżywać. Tymczasem nawet grając epizod, można być w tym świetnym, wszystko zależy od tego, ile pracy włoży się w przygotowania do roli. Kiedyś córka zapytała mnie: dlaczego musi grać susła? Odpowiedziałam: zagraj tę rolę najlepiej, jak potrafisz. Nie wszyscy mogą być Alicją czy Dziewczynką z zapałkami, bo inne role są równie ważne i tworzą całość. Mam satysfakcję, bo dziś rodzice naszych aktorów mi ufają. Wiedzą, że jeśli ktoś otrzymał mniejszą rolę, to nie dlatego, że jest słabszy. Dajemy szansę wszystkim dzieciom. Dlatego na przykład gąsienicę z „Alicji w Krainie Czarów” grało kilkoro małych aktorów - uśmiecha się Sylwia Kopacz.

Okazuje się, że teatr jest dla wszystkich. Zarówno dla osób otwartych i błyskotliwych, które potrafią odnaleźć się w każdym środowisku, jak i dla tych nieśmiałych, które chciałyby przełamać tremę, lecz mają opory.

Poruszyć wyobraźnię, wyzwolić emocje

Mówi się, że ten, kto czyta, przeżywa swoje życie dwa razy. Powiedzenie to z pewnością można odnieść także do teatru, który powinien bawić i uczyć. Poczynając od rozwoju dziecięcej wrażliwości, poprzez uczucia i emocje towarzyszące dziecku podczas oglądania spektaklu, aż po naukę wartości. Teatr rozwija w najmłodszych ciekawość świata. Uczy percepcji, stymuluje rozwój zmysłu wzroku czy słuchu. Rozwija pamięć i pomaga w lepszym uspołecznieniu.

- To, co robię, bierze się z mojej wyobraźni - mówi pani Sylwia. - Na przykład rozglądam się po domu i zastanawiam, co mogę wykorzystać na scenie. A kiedy nam czegoś brakuje, piszę do rodziców moich aktorów, którzy się bardzo angażują w realizację projektu. Staram się, by to wszytko było minimalistyczne, aby nie było przerostu formy nad treścią. Wiem, że mogę liczyć na pomoc. Każdy dokłada swoją cegiełkę i wspólnie tworzymy coś pięknego - dodaje.

W teatrze Street Art do tej pory powstały dwa przedstawienia: „Alicja w Krainie Czarów” i „Dziewczynka z zapałkami”.

- Wystawienie baśni Hansa Christiana Andersena to dla mnie spełnienie marzenia, które od dzieciństwa tkwi głęboko w moim sercu. To opowieść o ubogiej dziewczynce, którą możemy odczytać, uwzględniając również współczesne realia. Bieda, samotność, brak zrozumienia - to problemy, z którymi wiele dzieci mierzy się na co dzień.

Eurosieroty pozostawione są same z mnóstwem spraw, którymi się muszą zająć. Wielu młodych ludzi wybiera smartfony zamiast prawdziwych relacji i komunikatory zamiast rozmów twarzą w twarz. Chciałam sprawdzić, czy baśń o „Dziewczynce z zapałkami”, która porusza moją wyobraźnię, zadziała także na nich. Miałam sporo obaw, bo to nie jest łatwa opowieść, wiele w niej smutku, samotności, pojawia się śmierć. Nie wiedziałam, czy młodzież będzie w stanie emocjonalnie to wyrazić. Wreszcie bałam się, jaki będzie odbiór, czy taka historia nie przytłoczy widza. Udało się! Publiczność wychodziła z sali widowiskowej mocno poruszona. W historii biednej dziewczynki każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Okazuje się, że to sztuka, która poruszyła ich swoją autentycznością, ponadczasowością oraz niezwykle trudną i ważną tematyką. Bo chociaż czasy się zmieniają, problemy, jakie spotykają nas każdego dnia, są wciąż takie same. Tylko od nas zależy, jakimi ludźmi będziemy, co wniesiemy w życie innych osób i jaki ślad po sobie pozostawimy - mówi pani Sylwia.

Na przedstawieniach grupy Street Art zawsze jest komplet publiczności. To świadczy o tym, że widzowie chcą oglądać sztuki wystawiane przez dzieci i młodzież. Po premierze „Dziewczynki z zapałkami” także były emocje, poruszające reakcje, a nawet łzy.

- Zrobiłyśmy wszystko, aby dobrze przygotować dzieci do występu, żeby czuły się na scenie kompletne, pewne siebie, spójne. Żeby wiedziały, że są zespołem i mogą na siebie liczyć. Młodzież rośnie z próby na próbę, ze spektaklu na spektakl.

I potrafi zaskakiwać. Pani Sylwia opowiada, że wielu młodych aktorów coraz bardziej profesjonalnie odgrywa powierzone role. Tekst nie jest recytowany, ale aktorsko powiedziany. Dzieci i młodzież uczą się również ważnej w teatrze umiejętności improwizacji.

- Kiedy występowaliśmy w teatrze w Rabce-Zdroju w pewnym momencie na scenie zapadła niezręczna cisza, która jednak trwała bardzo krótko. Widz nie mógł się zorientować, że coś jest nie tak. Jedna z młodych aktorek potrafiła szybko zareagować, dodając kilka słów improwizacji, co sprawiło, że kolejna postać pojawiła się na scenie. Ta dziewczyna zareagowała adekwatnie i to było niesamowite. Młodzi aktorzy potrafią wybrnąć z trudnych sytuacji w taki sposób, że nawet ja niczego nie jestem w stanie zauważyć - śmieje się pani Sylwia.

Wspólny czas

Teatr Street Art to nie tylko mozolne, czasem monotonne próby, nerwy przed premierą i żmudna nauka ról. Sylwia Kopacz i jej zespół dbają także o radosne wspólne spędzanie czasu z młodymi aktorami. Organizują na przykład wyjazdy do zaprzyjaźnionego dworu w Lanckoronie na warsztaty teatralne, starając się, by dzieci miały ruch, mogły wyjść na lody, bawić się, grać w gry i odpocząć.

- Oni się fantastycznie czują ze sobą. Bawią się na scenie i podczas prób, a w garderobie mówią do siebie tekstami z przedstawień.

Kluczem do sukcesu jest współpraca i rozmowa. Opiekunowie teatru, aktorzy i ich rodzice działają razem: przynoszą rekwizyty, prasują stroje, dbają o fryzury i makijaż sceniczny dla małych artystów, przygotowują posiłki, pieką ciasta. A na koniec razem sprzątają.

- Piszę na grupie: rodzice, bez was nie byłoby nic. Czuję od nich duże wsparcie, dlatego nie boję się rozmawiać, prosić, pytać. Mamy wspólny cel: wiemy, że pracujemy dla naszych dzieci.

Na dowód prawdziwości tych słów pani Sylwia przytacza historię choinki. Było już dawno po Bożym Narodzeniu, a zielone drzewko okazało się niezbędne do sztuki o „Dziewczynce z zapałkami”. I mimo że wydawało się to niemożliwe do realizacji, udało się je zdobyć. Ktoś przetrzymał choinkę w donicy i wypożyczył na czas przedstawienia.

Dzieci, młodzież i ich rodzice udowadniają, że teatr jest dobry dla każdego, kto chce się zaangażować. Kto ma odwagę przyjść na próbę, szybko staje się częścią zespołu. W teatrze jest miejsce i możliwości rozwoju dla każdego.

- Teatr jest dla nich ucieczką od codzienności. Młodzi aktorzy mają możliwość przeniesienia się do innego świata, mogą zagrać dowolną postać. Księżna z „Alicji w Krainie Czarów” to mocna, dominująca postać. Dziewczynka, która odgrywa tę rolę, może być na scenie zupełnie inna niż na co dzień. Może się wcielić w kogoś, kim nie jest. I to jest w teatrze niezwykłe: można być kimś dobrym lub złym, przebiegłym lub szczerym, bystrym, wrednym, delikatnym, subtelnym czy gruboskórnym - słowem każdym.

Doceniona

Pani Sylwia Kopacz została nominowana przez redakcje „Gazety Krakowskiej” i „Dziennika Polskiego” w plebiscycie Osobowość Roku 2022 w dziedzinie kultura za powołanie do życia stowarzyszenia „Meloarte” oraz nieformalnej grupy Street Art skupiających młodych ludzi, pragnących rozwijać swoje talenty muzyczne i aktorskie. Efektem ich działań było wystawienie w Centrum Kultury i Filmu w Suchej Beskidzkiej spektakli „Piotruś Pan”, „Alicja w Krainie Czarów” oraz „Dziewczynka z zapałkami”. Zdobyła pierwsze miejsce.

- Kiedy dostałam wiadomość z redakcji, nie dowierzałam. Sprawdzałam trzy razy, czy to na pewno o mnie chodzi. Byłam zaskoczona i miałam niesamowitą tremę, prawie jak przed premierą. Tytuł Osobowości Roku 2022 to dla mnie niesamowite wyróżnienie. Jednak pragnę zaznaczyć, że ta nagroda należy się całemu mojemu zespołowi, każdemu dziecku i rodzicom. Bez ich pomocy i zaangażowania nie byłoby tego wszystkiego.

Przed grupą Street Art kolejne wyzwanie sceniczne, już pracują nad przedstawieniem pt. „Wyprawa na szklaną górę”. Póki co powstaje scenariusz, pierwsze próby są zaplanowane w wakacje.

- Projekt Street Art daje nam ogromne możliwości rozwoju naszej największej pasji i dzielenia się nią z innymi. To dzięki niej otworzyliśmy drzwi do świata teatru i trudno będzie je przed nami zamknąć

- podsumowuje pani Sylwia.

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.