Jolanta Tęcza-Ćwierz

Tysiąc kilometrów nadziei. Kamil z porażeniem mózgowym i jego przyjaciel Paweł dotarli na Westerplatte

Paweł i Kamil wyruszają w podróż Fot. Archiwum
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Tysiąc kilometrów z Wawelu na Westerplatte w piętnaście dni - to wyzwanie, które podjęła ekipa krakowskiego Teatru EXIT. 29-letni Kamil Padlikowski, aktor teatru z porażeniem mózgowym, podróżował z przyjaciółmi - Pawłem Koczurem i Jackiem Dąbrowskim, by zebrać środki finansowe na produkcję filmu „Eliasz” o biblijnym proroku, w którym niepełnosprawny mężczyzna... zagra tytułową rolę.

Na Westerplatte wyruszyli także ze swoimi osobistymi intencjami. Kamil chciał zamknąć rozdział kryzysu psychicznego, z którym się zmagał od czasu pandemii i znów żyć pełnią życia. Paweł chciał na spokojnie przemyśleć pewne sprawy związane m.in. z pracą zawodową.

- Stworzyliśmy duet, w którym jechałem na rowerze, ciągnąc wózek z Kamilem. Wyprawa pokazała nam nasze słabości, jak również to, że nasza relacja potrzebuje trudnych momentów, w których możemy odkrywać siebie. Uczyliśmy się również kochać siebie nawzajem - mówi Paweł. - Chcieliśmy pokazać, że warto czasem robić trochę szalone rzeczy, wykraczające poza pewne ramy i nie można się poddawać nawet w trudnych sytuacjach.

- Od dawna marzyłem o czymś ekstremalnym, co pomoże mi uporać się z moimi problemami - dodaje Kamil. - Na jednym ze spotkań teatru, na którym zastanawialiśmy się, jak zebrać budżet niezbędny do realizacji filmu, przyszło natchnienie, by zorganizować tę szaloną wyprawę.

Celem niezwykłej podróży trzech przyjaciół było także nagłośnienie zbiórki na nowy film realizowany przez zespół Teatru EXIT. „Eliasz” to opowieść o biblijnym proroku, w którym - jak mówią twórcy - możemy dostrzec swoje lustrzane odbicie. Jednak „Eliasz” to coś więcej niż film, to także kampania społeczna, która ma na celu aktywizację środowisk chrześcijańskich.

„Byliśmy światłem”

Przygotowanie trasy i logistyki podróży z osobą z niepełnosprawnością nie było łatwe. Poza tym przebiegało dość spontanicznie i nietypowo. - Dopiero dzień przed wyprawą odebrałem rower. Wyruszyłem więc w drogę bez większego fizycznego przygotowania, ale to mi pokazało, że kolejne kilometry pokonywałem nie własnymi siłami, ale prowadzony przez Boga. Wiedziałem, że nasza wyprawa to scenariusz, w którym reżyserem jest sam Pan - wspomina Paweł.

Ogromny udział w przedsięwzięciu miał Jacek Dąbrowski, który o pomyśle dowiedział się dwa tygodnie przed startem podróży. Postanowił podjąć wyzwanie, czyli zająć się logistyką. - Dwa lata temu towarzyszyłem pielgrzymom rowerowym do Pragi. Robiłem wszystko, żeby mogli jechać do przodu i osiągnąć cel. Mając te doświadczenia, wiedziałem, ile rzeczy jest do zrobienia: prowadzenie samochodu, lokalizowanie grupy, noclegi, opieka medyczna, zakupy, radzenie sobie z kryzysami w przestrzeni. A nawet pocieszanie - mówi Jacek.

Założeniem wyprawy było, aby w miastach, przez które przejeżdżali Paweł i Kamil, spotykać się z ludźmi i zachęcać do włączenia się w zbiórkę. Uczestnicy wyprawy zapraszali do oglądania filmu dokumentalnego z podróży Teatru EXIT za koło podbiegunowe. Po projekcji odbywało się spotkanie z Kamilem i z Pawłem. - Myślałem, że to będą spotkania, podczas których będziemy opowiadać o filmie i o tym, nad czym teraz pracujemy. Okazało, że osoby, które przychodzą, są zainteresowane nami i tym, co przeżywamy w drodze - mówi Paweł.

Nie wszędzie jednak było tak różowo. Niektórzy napotkani po drodze ludzie nie rozumieli idei ekstremalnego wysiłku albo odwracali wzrok, ponieważ nie wiedzieli, jak się odnosić do uczestników wyprawy. - Kiedy wjeżdżaliśmy na rynek w Toruniu byliśmy pełni zapału - wspomina Kamil. - Pewien człowiek - Maciek - dowiedział się o nas z Internetu. Pomógł nam dojechać do miasta, ciągnął mój wózek przez kilkanaście kilometrów do Torunia. Miał ze sobą megafon, przez który zapraszał ludzi na spotkanie z nami. Przyszedł pewien mężczyzna, patrzył na nas, ale nie przyjmował tego, co mówimy. Chciałem mu powiedzieć, że jest inna droga poza totalną ciemnością i beznadzieją. Zresztą w czasie wyprawy często spotykaliśmy osoby, które przechodziły rozmaite kryzysy. Byliśmy światłem dla tych ludzi, którzy nie widzieli już nadziei - dodaje.

Wejść w nowy etap

Z Krakowa wyjeżdżali, zabierając w podróż swoje intencje i oczekiwania. Kamil podczas pandemii przez dwa lata nie wychodził z domu, ponieważ bał się o swoje zdrowie i swoich najbliższych. - Wydawało mi się, że zupełna izolacja to bezpieczna forma. Niestety, okazało się to totalnym błędem i przyniosło skutek odwrotny od zamierzonego. Dzięki wyprawie jestem dziś bardziej świadomym siebie człowiekiem - opowiada Kamil.

Paweł, podróżując, chciał na nowo spojrzeć na swoje życie. Przed wyprawą bardzo dużo pracował. - Podróż z Kamilem pokazała mi, że powinienem bardziej opierać się na Panu Bogu, więcej rzeczy Jemu oddawać. Dziś mam poczucie, że wchodzę w nowy etap swojego życia. Będę się starał bardziej świadomie układać proporcje, dokonywać wyborów.

Jak opowiadają uczestnicy wyprawy, każdy ich dzień był inny, chociaż w jakiś sposób powtarzalny.
Przygotowania do zaplanowanego etapu zajmowały im około dwóch godzin. Po śniadaniu podejmowali wysiłek wspólnej podróży: Paweł jadąc na rowerze, ciągnął wózek, w którym leżał Kamil. Niepełnosprawny aktor teatru EXIT na co dzień stara się być bardzo aktywny, na miarę swoich możliwości. Jednak podczas wyprawy doświadczał ogromnego zmęczenia fizycznego i psychicznego.

- Myśl o tym, że kolejnego dnia zacznie się to samo, doprowadzała mnie do granicy wytrzymałości - przyznaje szczerze.
- Kiedy docieraliśmy na miejsce, staraliśmy się regenerować. Wieczorami odbywały się spotkania, które trwały godzinę, dwie. Potem przeważnie ktoś jeszcze chciał z nami rozmawiać, więc kończyliśmy około północy. Mieliśmy pewien plan podróży, nie zawsze udawało się go realizować, ale nie chcieliśmy wywierać na siebie presji. Chcieliśmy, żeby każdy z nas przeżył to jak najlepiej - relacjonuje Paweł.

Ludzie są naszym paliwem

Krakowski Teatr EXIT jest wyjątkowy. Grają w nim głównie osoby z niepełnosprawnościami. Już samo to jest niezwykłe. Poza tym EXIT to nie tylko filmy czy spektakle, równie ważne są spotkania, na które zaprasza widzów i prowadzone z nimi rozmowy. Dzięki temu aktorzy mają możliwość konfrontacji z publicznością, przy okazji pokazując, jak mierzyć się ze swoimi słabościami i przekuwać je w zalety i w siłę. Podobnie było podczas wyprawy, której hasło brzmiało: „Wybieram Boga”.

- Naszą podróżą chcieliśmy pokazać, że my też wybraliśmy Boga. Jemu ufamy, On jest głównym reżyserem naszego życia i naszego teatru - mówi Paweł Koczur.

W trakcie podróży w kilkunastu miastach odbyły się pokazy filmu dokumentalnego „Droga Eliasza”. To zapis trasy Teatru EXIT na Półwysep Skandynawski, a jednocześnie wstęp do kolejnego filmu „Eliasz”, który już jest w trakcie realizacji. Będzie to artystyczna produkcja z sugestywną narracją prowadzoną przez słowo, obraz i muzykę. Rolę tytułową zagra Kamil, wraz z nim wystąpią inni artyści teatru.

- Dlaczego sięgamy po biblijną postać proroka Eliasza? Współczesność jest pełna kontrastów, każdy ma jakieś swoje racje. Chcemy pokazać, że w tych trudnych czasach jest też przestrzeń, w której można zwolnić i coś więcej zobaczyć. W Eliaszu jest cząstka każdego z nas. Podobnie jak on, również my mamy swoje zwątpienia, kryzysy i wahania wiary - wyjaśnia Kamil. - Chcemy pokazać, że Bóg może przyjść do każdego z nas. I o tym będzie ten film.

Jak dodają aktorzy, prorok Eliasz doznał wewnętrznej przemiany. Z człowieka, który doświadczał lęku, ciemności i depresji, stał się mężczyzną „z ognia”, który stawia czoła swojej misji życiowej - niesieniu dobra do ludzi.

Aktorzy proszą o wsparcie teatru EXIT, wszystkie osoby, którym zależy, aby sztuka miała swoją reprezentację także w postaci dzieł artystów chrześcijańskich.

Kamil Padlikowski: Ludzie są naszym paliwem. Bez wspierających nas i rozumiejących wartość Teatru EXIT nie możemy istnieć i funkcjonować. A przecież tym, którzy wierzą, że Bóg istnieje, żyje się łatwiej. Mają nadzieję, bo Bóg to nadzieja. Ona nie gaśnie, choćby nie wiadomo, co się działo.

Stworzyli duet, w którym Paweł jechał na rowerze, ciągnąc wózek z Kamilem. Tak przejechali tysiąc kilometrów

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.