Natalia Dyjas-Szatkowska

U nas chwasty i trawa urosły aż... po kolana

Takie wysokie trawy urosły przy wjeździe na wiadukt przy ul. Sulechowskiej. Pełnych chwastów miejsc jest u nas o wiele więcej. Fot. Mariusz Kapała Takie wysokie trawy urosły przy wjeździe na wiadukt przy ul. Sulechowskiej. Pełnych chwastów miejsc jest u nas o wiele więcej.
Natalia Dyjas-Szatkowska

Władze miasta postanowiły wziąć na siebie dbanie o zieleń. Prezydent Kubicki zapewnia, że sytuacja niebawem się unormuje.

- Czy ktokolwiek dba o zieleń w naszym mieście?! - takich telefonów od zdenerwowanych Czytelników do redakcji mamy codziennie sporo. - Trawa to u nas jest po kolana. Jak pies w nią wejdzie, to go nie widać - dodają zielonogórzanie.

Zdenerwowani mieszkańcy wymieniają zaniedbane ulice: Towarową, Sulechowską, okolice Ptasiej, Akacjową, Lipową, Nową, Browarną... Lepiej nie jest też wcale w przyłączonych do Zielonej Góry sołectwach.

- Chwasty rosną nawet przy urzędzie stanu cywilnego na ulicy Grottgera - mówi nasza Czytelniczka, pani Grażyna. - A przecież z tej instytucji korzystają nie tylko zielonogórzanie. Aż wstyd, że tak to wygląda.

Postanowiliśmy przejść się po mieście, by sprawdzić stan zielonogórskich trawników. Długo szukać nie musieliśmy - naprzeciwko naszej redakcji, na ulicy Kazimierza Wielkiego trawa jest po kolana. A dalej? Jest jeszcze gorzej. Przy blokach mieszkalnych na ulicy Fabrycznej chwasty wyrosły już na wysokość dorosłego człowieka.

Czy miasto zapomniało o zieleni? Kilka przetargów na dbanie o tereny zielone w mieście nie przyniosło rezultatów.
- Specyfikacja przetargowa została źle sporządzona - mówi nam jeden z pracowników zielonogórskich firm, zajmujących się zielenią. - Przyjęto absurdalne stawki za koszenie jednego metra kwadratowego.

- Cena wyszła wyżej niż w Poznaniu, dlatego zdecydowaliśmy się to robić własnym kosztem - mówi prezydent Kubicki. I dodaje: - Firmy, które do tej pory zajmowały się utrzymaniem zieleni, zażądały od miasta kwotę wyższą nawet sześciokrotnie. Corocznie były problemy z jakością wykonywania prac przez te firmy, podjęliśmy decyzję, że będziemy budowali miejską firmę od podstaw. Stąd mamy przesunięcie, za co przepraszam.

Dlatego władze Winnego Grodu obiecały, że w tym roku wezmą na siebie odpowiedzialność za dbanie o zieleń. Obecnie dba o to Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Miasto angażuje też w walkę z wielkimi trawami kolejnych ludzi.

- Podpisaliśmy umowę z firmą zewnętrzną, która „wynajmuje” nam 45 dodatkowych pracowników - wyjaśnia Krzysztof Sikora , dyrektor departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej. - Jeśli radni zaakceptują zmiany w budżecie, to dokupimy też kolejne kosiarki samojezdne, tak, by tego sprzętu było jeszcze więcej (tak też się wczoraj stało). Mogę zapewnić, że codziennie w teren wychodzi kilkudziesięciu dodatkowych pracowników, którzy starają się na bieżąco nie tylko kosić trawę, ale i przycinać gałęzie, dbać o zieleń.

- Mam nadzieję, że w ciągu kilku tygodni uda się to doprowadzić do stanu normalnego - mówi prezydent Kubicki. - Chciałbym, żeby Zielona Góra jednak zmieniła się. Bo moim zdaniem zieleń w mieście od wielu lat pozostawiała wiele do życzenia. Stąd koncepcja, byśmy robili to od teraz sami. I byli dumni z tego, jak wygląda miasto.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.