Ubiór wraca do łask: Swojego męża złapałam na gorset
Gorset to natychmiastowy zastrzyk pewności siebie, najszybszy sposób, by poprawić swoją sylwetkę i dodać sobie seksapilu - mówi Palina Karnei, która zajmuje się szyciem tej części garderoby. W czasach sieciówek, gdzie bluzkę można kupić za cenę hamburgera, gorsety znów powracają do łask.
Każde kobiece ciało jest inne. Nie chodzi tylko o to, że ktoś jest grubszy albo chudszy. Nasze brzuchy, talie, biodra mogą być twardsze lub miększe, zbite, umięśnione lub z tendencją do „migrowania”. Czasem w dotyku przypominają kauczukową piłkę, innym razem - mało napompowany balon. Piersi to dopiero temat rzeka. Małe, duże, sztywne, jędrne, miękkie, symetryczne, niesymetryczne, o przeróżnych kształtach. Do tego dochodzi szereg wymiarów: obwód biustu, obwód pod biustem, odległość obwodu pod biustem od talii i talii - od bioder.
Prawdziwa gorseciarka musi tego ciała dotknąć. Zmierzyć wymiary. A później spędzić wiele godzin (czasem nawet sto) przed maszyną do szycia, żeby uszyć gorset idealny. Bo gorset, choć najczęściej niewidoczny, ma niesamowitą moc „ulepszania” kobiet.
Niektóre kobiety chcą wyszczuplić sylwetkę, inne chodzić prosto. Są i takie, które traktują gorset jak erotyczny gadżet
Jak złapać męża
W szafie Paliny Karnei, lat 24, nie ma ubrań z sieciówek. Czasem kupi jakąś rzecz (zawsze zwracając uwagę na skład) w lumpeksie.
- Wolę mieć kaszmirowy sweter z second-handu niż poliestrowy ze sklepu w galerii - tłumaczy. Ale największą część jej garderoby stanowią ubrania (choć może w tym przypadku bardziej pasuje „stroje”), które szyje sama: eleganckie suknie z wbudowanymi gorsetami, przepiękne spódnice jak z innej epoki, idealnie wykrojone koszule. A przede wszystkim - same gorsety. Ubiera je nawet wychodząc do McDonalda.
Przyjechała do Krakowa sześć lat temu, z Mińska, stolicy Białorusi. Zakwalifikowała się do programu stypendialnego dla studentów i praktycznie bez znajomości polskiego (tyle co: „dzień dobry” i „ile to kosztuje?”), po miesiącu kursu językowego, zaczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, historię sztuki.
Na drugim roku poznała chłopaka, w którym z miejsca się zakochała. A że on początkowo był oporny na jej wdzięki (albo przynajmniej tak się Palinie wtedy wydawało), to musiała wymyślić sposób, jak zrobić na nim wrażenie.
I wymyśliła, że uszyje gorset. Wprawdzie w Mińsku szyła już jakieś ciuchy - sukienki, spódnice, koszule - ale szło jej to na tyle kiepsko, że później te rzeczy wyrzucała. Wstyd byłoby w tym chodzić. Raz nawet - to było kilka lat wcześniej - uszyła już gorset. Był na tyle straszny i brzydki, że idealnie nadawał się na imprezę Halloween.
Ale tym razem postanowiła się przyłożyć. I to był jej pierwszy udany gorset. „Udany” też w tym sensie, że ten chłopak, Krzysiek, jest teraz jej mężem. Palina śmieje się z tego: złapałam go na gorset.
Metoda prób i błędów
Krzysiek powiedział jej jeszcze coś: że pewnie i innym dziewczynom taka rzecz w szafie by się przydała. To dodało jej motywacji, żeby ćwiczyć. Na początku nawet nie wiedziała, gdzie kupić profesjonalne materiały, więc fiszbiny robiła z pociętych butelek po wodzie mineralnej.
I rzeczywiście, Krzysiek miał rację: jak Palina zaczęła chodzić w gorsetach na co dzień, zaraz koleżanki z akademika i koleżanki z roku (a potem i ich koleżanki, i koleżanki koleżanek) zaczęły się przyglądać, dopytywać, gdzie takie rzeczy można dostać. Swoje pierwsze modele ćwiczyła na nich, metodą prób i błędów.
(Nie)standardowa sylwetka
„Próby” są zresztą słowem kluczem do dzisiaj. Bardziej skomplikowane projekty wymagają uszycia kilku gorsetów próbnych. Tu nie ma miejsca na pomyłkę, trzeba jubilerskiej precyzji. Uszycie najprostszego modelu (z materiałów, na które Palina nie musi czekać, bo część z nich sprowadza z zagranicy) zajmuje jej dwa pełne dni pracy. A jeśli dochodzą ręczne hafty, ozdoby, siatki - praca nad gorsetem może wydłużyć się w nieskończoność.
Ważne też, czego kobieta od gorsetu oczekuje - niektóre kobiety chcą jedynie dyskretnie wygładzić sylwetkę, innym zależy na tym, by szokować jak najwęższą talią. Bywa, że gorset potrafi „wyszczuplić” talię o dwadzieścia parę centymetrów, ale są takie kobiety, u których da się odjąć tylko trzy, cztery, sześć centymetrów. I znów - to zależy od ciała.
- Ubrania z sieciówek są szyte na tzw. standardową sylwetkę, która praktycznie nie istnieje. Ponieważ można kupić je za grosze - co zresztą wynika z kiepskich materiałów, które często nie przepuszczają powietrza - kobiety kupują je często bez zwracania uwagi na skład tkanin, bez przymierzania, w biegu, w przerwie między zjedzeniem hamburgera a wizytą w markecie budowlanym - mówi Palina. - To zjawisko możemy nazwać „fast fashion”. Zakup nowego ubrania nie ma w sobie już nic z celebracji, mniej nas cieszy niż dawniej - tłumaczy.
Po co kobiecie nosić gorset
Takich osób, którym przestaje się to podobać, które z nostalgią myślą o modzie z dawnych lat i ubraniach szytych na miarę, jest jednak coraz więcej.
Wśród nich są kobiety (choć czasem i mężczyźni) zwracający się do gorseciarek. Niektórzy zakładają gorset, by chodzić prosto, nie garbić się (zasznurowane, bardzo przylegające do ciała ubranie z metalowymi elementami siłą rzeczy wymusza odpowiednią pozycję ciała), inni traktują go jako erotyczny gadżet. Większość kobiet chce poprawić sylwetkę, choć są też takie, które traktują go jako ładny element garderoby. Niektóre kobiety nawet twierdzą, że chodzenie w gorsecie po prostu sprawia im przyjemność. Jedna powiedziała Palinie: To tak, jakby ktoś cały czas mówił mi, że jestem piękna.
A dlaczego robi to Palina? - Kiedy zakładam gorset, momentalnie czuję się śmielsza, odważniejsza, bardziej pewna siebie. Gorset wymusza pewne ruchy, ich płynność, dostojność. Ale tak samo wymusza te same cechy w naszym zachowaniu.