VII LO w Krakowie ma 120 lat. Nie produkują tu znanych osób. Dają każdemu szansę
Szkoła to jeden z najbardziej kluczowych etapów w rozwoju człowieka. Każdego z osobna. Dlatego tak ważna jest atmosfera, jaka w niej panuje. Czy czujemy się tam akceptowani, zrozumiani i czy możemy w niej poznać samych siebie. Jak jest tutaj, przy ul. Skarbińskiego w Krakowie? W liceum, które ma 120 lat.
- Serce. Taką odpowiedź słyszę, kiedy pytam Magdalenę Palacz, nauczycielkę języka polskiego z VII Liceum Ogólnokształcącego im. Zofii Nałkowskiej w Krakowie, co jest mottem w szkole, w której pracuje. Mówi mi to bez dłuższego namysłu, bo miała dużo czasu, aby się o tym niejednokrotnie przekonać. Wcześniej sama była uczennicą w tych murach. Od swoich nauczycieli otrzymała dobro i życzliwość. Teraz chce odwdzięczyć się tym samym kolejnym pokoleniom.
VII Liceum Ogólnokształcące istnieje od 1902 roku. Przetrwało, mimo że nie było łatwo. Najpierw zabory, potem dwie wojny. Nie zawsze mogło oficjalnie funkcjonować. Uczniowie do dziś mogą poznawać jej historię nie tylko na lekcjach, ale także od członków swoich rodzin. Szkoła jest ceniona na edukacyjnej mapie Krakowa nie tylko z powodu solidnego wykształcenia, jakie można w niej zdobyć, ale także z jej rodzinnego charakteru. Jej absolwenci pod opiekę wysyłają tam też swoje dzieci i wnuki.
Drzwi „siódemki” są otwarte dla uczniów już od 120 lat. Przeszło przez nie tysiące młodych ludzi. Wśród nich była Anna Dymna, Anna Seniuk, Ewa Demarczyk i Kora Jackowska. Lista znanych absolwentów jest bardzo długa. Jest na niej też między innymi Maja Ostaszewska, Renata Knapik-Miazga czy Łukasz Surma. Jak potoczą się losy obecnych uczniów? To zależy od nich samych. Bo szkoła nie ma sprawić, że ktoś będzie wielki. Ma mu dać na to szansę.
Poznać siebie, odkryć swój talent
Młody człowiek może wiele osiągnąć. Bardzo ułatwiają mu to, a czasem wręcz konieczne są do tego odpowiednie warunki: ciepło, wyrozumiałość, zrozumienie, odpowiednie pokierowanie. I lekcje, że popełnianie błędów nie jest niczym upokarzającym, a jeśli wyciągniemy z nich wnioski, mogą stać się podstawą naszego sukcesu. - Do tej szkoły chodzą zwyczajne dzieci. Do wszystkich staramy się podejść z sercem. Chcemy, żeby każde z nich zrozumiało, że ma szansę - wyjaśnia mi polonistka.
Uczniowie VII Liceum Ogólnokształcącego mają okazję poznać siebie i odkryć swój talent. Mogą rozwijać swoje pasje dziennikarskie, sportowe, aktorskie i wokalne. Mają też możliwość uczestniczenia w zajęciach akademickich. I choć wiąże się to z dodatkowym wysiłkiem i czasem, jaki trzeba na to poświęcić, chętnych nie brakuje. Młodzi nie tylko w życzliwej atmosferze pracują nad swoimi umiejętnościami, ale też sprawdzają, czy rzeczywiście chcą wiązać z tym swoją przyszłość.
W liceum jest duża sala gimnastyczna, na której „siódemka” gromadzi się podczas szkolnych uroczystości. Służy ona jednak nie tylko budowaniu społeczności szkolnej. Jest też miejscem, gdzie uczniowie mają uczyć się, na przykład na ściance wspinaczkowej, radzenia sobie z trudnościami i poszukiwania rozwiązań. Sport to przecież wysiłek, zmęczenie, wytrwałość i samodyscyplina. Tak samo jak nauka i całe dorosłe życie.
Sztuka i estetyka kształtuje ludzi
Choć szkoła jest wyposażona w sprzęt multimedialny, nie widać ani jednego kabla. - Estetyka ma charakter wychowawczy. Jeśli dzieci przyzwyczają się do tego, że coś ma być porządnie zrobione, to później zostaje to w życiu. Poza tym miło jest przebywać w ładnych pomieszczeniach - tłumaczy mi Wojciech Zagórny, który pełni funkcję dyrektora szkoły od ponad trzydziestu lat.
Podkreśla też, jak ważna w kształtowaniu człowieka jest sztuka. To dlatego w szkole odbywają się „Spotkania z Mistrzem”. Młodzi mogą spotkać się z wybitnymi postaciami polskiej sceny. Szkołę odwiedzili między innymi Anna Dymna i nieżyjący już Jerzy Trela.
Uczniowie chcą skosztować sztuki i kultury także od strony praktycznej. Szkoła organizuje konkurs piosenki patriotycznej, konkurs pięknego czytania czy spotkania wigilijne i jasełka. Chętnych do ich przygotowania nigdy nie brakuje.
Ważna lekcja - widzieć potrzeby innych
Uczniów przyciąga tu dobra atmosfera: życzliwość, szacunek i dobro. W tej szkole jest wiele wrażliwych serc, które organizują akcje charytatywne, a pomoc zawsze skierowana jest do konkretnych osób. Bo człowiek i jego potrzeby nie są anonimowe.
Społeczność Liceum nr VII niejednokrotnie udowodniła, że kreatywność w akcjach charytatywnych nie ma końca. Na kiermaszach dobroczynnych pojawiają się przeróżne przedmioty z domów uczniów i pedagogów, które można nabyć za symboliczną cenę. To także świetna okazja do tego, aby upolować białe kruki. Jednak od posiadania wyjątkowych egzemplarzy ważniejszy jest cel takich wydarzeń: wsparcie konkretnych osób, które potrzebują konkretnej pomocy. Przedmioty do licytacji znajdą się zawsze. Pod młotek trafiły już nawet klepki ze starej podłogi szkolnej hali sportowej. I nie ma znaczenia to, że raczej nikomu już nie posłużą. Ważna jest pomoc, jaka w ten sposób trafiła do potrzebujących.
Szkoła stoi nauczycielem
Szkoła to miejsce, w którym kształtuje się życie i postawa ludzi. Dlatego tak ważne jest, aby dzieci i nastolatki miały dobry wzór. Ogromną rolę w ich przyszłości ogrywa to, na jakich nauczycieli trafią. Bo szkoła stoi nauczycielami. Jeśli są nimi z powołania, razem z uczniami mogą zawojować świat. - Nie jest ważne, jaką średnią mają uczniowie. Ważne jest to, że się starają. Przekraczają swoje bariery, niemoce - przekonują mnie pedagodzy.
- Bardzo istotne jest też to, żeby nauczyciel miał swoją osobowość. Nawet jeśli jest on kontrowersyjny, ma swój charakter. A to zmusi do myślenia ucznia, jakim człowiekiem chce być w życiu - mówi Wojciech Zagórny. - Nigdy w drodze do szkoły nie myślałem o tym, że jadę do pracy. Zawsze patrzę na to w ten sposób: co fajnego i dobrego mogę zrobić z nauczycielami, z uczniami, co jeszcze można zdziałać - dodaje.
Nauczyciele mają pasje. Wśród nich jest zapalony motocyklista i Iron Man. Pedagodzy biegają też w maratonach, wspinają się, żeglują, malują i - co ważne - także pokonują swoje bariery. To ważne świadectwo dla uczniów. Bo strach nie jest powodem do wstydu, ale przełamanie swoich lęków to motywacja do dalszego działania.
Nauczyciele wiedzą też, że można dawać przykład, pokazać drogę, ale nikogo do niczego nie można zmuszać. Nie produkują znanych osób. Dają szansę. To uczniowie decydują, co z nią zrobią.