W Brukseli PiS zaprzepaścił swoje wielkie triumfy, które święcił w ostatnim czasie
Mówi profesor Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Misterny plan Jarosława Kaczyńskiego mający na celu obarczenie Donalda Tuska za wszystkie kłopoty w relacjach z Unią, które nas mogą w przyszłości czekać - dlatego Polska na niego nie głosowała, aby móc potem tak mówić - czy chaotyczne, źle przygotowane działanie, bez planu i dalekosiężnych celów: który scenariusz pasuje panu bardziej do tego, co się stało w Brukseli?
Zdecydowanie ten drugi. Argumentów za tym, że była to improwizacja ad hoc jest kilka, ale dla mnie najważniejszy jest ten wynikający z pewnej analogii. Otóż jakiś czas temu tylko Andrzej Duda stał obok Petro Poroszenki podczas defilady wojskowej w Kijowie w trakcie obchodów narodowego święta naszego sąsiada. W ten sposób polska dyplomacja dopuściła do sytuacji, że polski prezydent był zupełnie osamotniony w tym wsparciu ukraińskiego prezydenta. Żadne inne państwo, nawet takie mające bardziej na pieńku z Rosją niż Polska, nie zdobyło się na taki gest publicznego poparcia w kontrze do Moskwy, nie wspominając już nawet o tym, że obecność polskiego prezydenta u boku człowieka, który gloryfikuje UPA, nie została dobrze przyjęta przez wiele środowisk, które generalnie wspierają Prawo i Sprawiedliwość. Innymi słowy ten ukraiński przykład pokazuje, że w polskiej dyplomacji wiele rzeczy działa źle i nie wszystko jest perfekcyjnie, z dużym wyprzedzeniem przygotowane. To jest taki koronny dowód, że w Brukseli zadziałał podobny mechanizm.
Jeżeli tak było, to proszę powiedzieć skąd ta nieporadność, a mówiąc bez ogródek - brak profesjonalizmu i dlaczego tak ważne dla PiS i samego Jarosława Kaczyńskiego było to, aby Donald Tusk przestał być przewodniczącym Rady Europejskiej?
Wbrew temu, co można usłyszeć, nie przeceniałbym tutaj czynnika personalnego. Nie wierzę w irracjonalną chęć zemsty na Donaldzie Tusku i to za wszelką cenę. Myślę, że zastrzeżenia wobec Tuska głoszone przez Beatę Szydło były dla PiS bardzo ważne. Poza tym, paradoksalnie, na powrocie do kraju Donalda Tuska zyskałoby najbardziej właśnie ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego. To przeciwnik, którego PiS bardzo dobrze zna i którego różne słabości można spróbować wykorzystać, bazując na negatywnych stereotypach, które na przestrzeni lat przylgnęły do Donalda Tuska. Tym samym byłby czas, aby obniżyć jego znaczenie w ewentualnej walce o fotel prezydenta Polski, jak i za jego pośrednictwem uderzać w samą Platformę Obywatelską.
To się nie udało. Dlaczego?
Jeszcze na długo przed objęciem władzy przez Prawo i Sprawiedliwość przewidywałem, że partia ta będzie miała największe problemy ze sferą polityki zagranicznej. I tak właśnie się dzieje. Wcześniej PiS rządził bardzo krótko, a obecna przestrzeń międzynarodowa wygląda zupełnie inaczej niż ta sama przestrzeń w latach 2005-2007. Innymi słowy, nie wszystkie zagraniczne wzorce i szablony z tamtego okresu są aktualne dzisiaj, co dla PiS, jak widać, stanowi poważny problem. PiS nie czuje się pewnie na gruncie międzynarodowym i popełnia błąd za błędem, zawodząc w kwestii właściwego rozpoznania, jak i wykorzystania odpowiednio dobranych instrumentów. Najlepszym tego przykładem jest Grupa Wyszehradzka. Bo gdy z jednej strony rząd ogłasza sukces w postaci reaktywowania tejże regionalnej struktury, która odtąd ma mówić jednym głosem, a po chwili kraje wchodzące w jej skład głosują przeciw Polsce, to nie wygląda to dobrze. A już zupełnie niezrozumiałe jest to, że cały ten dobry kierunek w polityce zagranicznej posypał się w sporze o Donalda Tuska, którego rola w unijnej rzeczywistości jest rolą trzeciorzędną, bo przewodniczący Rady Europejskiej to nie jest ktoś, kto ma decydujący wpływ na kluczowe, unijne decyzje.
Co dalej? Jakie będą konsekwencje tak bolesnej porażki polskiego rządu? Nie brakuje głosów, że to koniec wizerunku Jarosława Kaczyńskiego jako nieomylnego stratega, wyprzedzającego innych o kilka długości.
To jednak trochę za wcześnie na ogłaszanie końca Kaczyńskiego jako polityka i jego strategicznych umiejętności. To raczej pokazuje co innego. Że nie wszyscy, którzy są wokół niego i mienią się politycznymi strategami, takimi strategami są. Natomiast wszystko wskazuje na to, że po przegranej w Brukseli, PiS narazi się na niekorzystną dla siebie stabilizację sondaży. Innymi słowy straci dużą, stabilną przewagę, którą się cieszył od czasu wyborów. Ulegnie ona radykalnemu, trwałemu zmniejszeniu do poziomu jednej trzeciej wśród deklarujących gotowość do głosowania. Na pewno też PiS czeka weryfikacja swojej dotychczasowej polityki wobec Unii Europejskiej. Bo albo chcąc uczestniczyć w debacie o reformie Unii, partia ta będzie musiała kontynuować to, co robiła Platforma Obywatelska, może w sposób nieco bardziej asertywny, albo pójdzie drogą pragmatyzmu Orbana i będzie umiejętnie balansować między wielkimi tego świata, wygrywając dla Polski ile się tylko da.
Wydarzenia w Brukseli to także wiatr w żagle PO. Bardzo na tym skorzysta?
W znaczącym stopniu. Choćby dlatego, że polityka międzynarodowa to jest jedyna dzisiaj dziedzina, w której PO ma przewagę strategiczną nad PiS-em w postaci doświadczenia, kontaktów, a także samych kadr. Polityka europejska to jest taka polityka, którą liberalny elektorat rozumie i można tutaj mocno zyskać, co Platformie udało się zrobić. We wszystkim innym - jak polityka społeczna, podejście do gospodarki, czy konserwatyzm obyczajowy - większość Polaków podziela stanowisko i działania PiS-u. Tak więc Platforma zyskała na tyle, że dotychczasowa przewaga rządzących nad opozycją nie będzie tak imponująca, jak to się działo w ostatnich miesiącach. Wszystko wskazuje na to, że w Brukseli PiS zaprzepaścił swoje wielkie triumfy, które święcił w ostatnim czasie.
Co będzie z Donaldem Tuskiem? Czy za jakiś czas wróci do Polski na białym koniu jako wielki, polityczny triumfator, co wieszczą niektórzy politycy z jego obozu?
Za wcześnie jest mówić, co dalej z Donaldem Tuskiem. Jego dalsze losy będą pochodną wielu kwestii, jak choćby czekających nas wyborów w Polsce, samorządowych i parlamentarnych, ale także wyniku wyborów w kluczowych państwach Unii. Poza tym trzeba sobie jasno powiedzieć, że na Tuska mało kto w Polsce z utęsknieniem czeka, co dotyczy przede wszystkim samej Platformy Obywatelskiej i tych, którzy teraz tą partią kierują. Grzegorz Schetyna uporządkował PO według swojego modelu i pewnie ani mu się śni ustępować miejsca Tuskowi. Dla niego i jego ludzi najlepsza jest taka sytuacja jak teraz, gdy Tusk punktuje dla nich z oddali, bez powrotu do domu. Dla nich Donald Tusk w Polsce oznaczałby poważny kłopot.